• Pierwsza na świecie Baza Modułowa dostarczana SSTO [by Kadaf] 5 3
Aktualna ocena:  

Autor Wątek: Pierwsza na świecie Baza Modułowa dostarczana SSTO [by Kadaf]  (Przeczytany 34736 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Pią, 24 Kwi 2015, 14:01:10
Odpowiedź #15

Offline Robson

  • Sierżant
  • ****
  • Wiadomości: 421
  • Reputacja: 22
    • Zobacz profil
    • Opowieści Kerbali
No to cieszę się bardzo. Nic tylko czekać. :D
Robson Kerman - Profesor Orbitologii Teoretycznej. Zabójca Piwo Grillsa Kermana zwanego Niedźwiedziem z Eve.
Jego oficjalnym guru jest Sobol - budowniczy wspaniałych części rakiet.

Pon, 27 Kwi 2015, 09:45:28
Odpowiedź #16

Offline Kadaf

  • Kapitan
  • ***
  • Wiadomości: 1 362
  • Reputacja: 145
    • Zobacz profil
CZĘŚĆ CZWARTA

PRZEGUBOWIEC



W gabinecie szefa wydziału budowy pojazdów trwała narada. Inżynierowie zastanawiali się, jakim cudem wcisnąć do ładowni Wingmuna wielozadaniowy łazik eksploracyjny. Na liście wyposażenia stało, że łazik ma mieć zapasy na dwutygodniowy wyjazd z bazy, moduł badawczy, systemy radiowe, możliwie komfortowe warunki dla trzech załogantów, przy czym w razie czego miał móc zabrać nawet szóstkę Kerbonautów. Oraz oczywiście porządne własności terenowe. Jasnym było, że podobnie jak baza, pojazd powinien zostać wysłany w kilku częściach. Z wstępnych szkiców wynikało, że maszyna wyjdzie wąska i długa, a im dłuższy pojazd, tym gorzej będzie sobie radził na nierównościach. Po długim zastanawianiu się, jak ten problem ugryźć w końcu odezwał się jeden z inżynierów. - A może zrobimy przegubowiec?
Szef wydziału podrapał się w łysą głowę. - Przegubowiec? Nigdy czegoś takiego nie wyprodukowaliśmy panie inżynierze, sam nie wiem, jakie to będzie miało zalety pańskim zdaniem?
- Noo, promień skrętu będzie lepszy, no i przy uskokach cały czas wszystkie koła będą miały kontakt z podłożem!
- Faktycznie. Ciekawa idea. Właściwie to jesteśmy znani z nietypowych rozwiązań, więc niechaj będzie, panowie, robimy przegubowiec! - Zgodził się szef wydziału po dłuższym zastanowieniu.
 Tak więc nakreślono plany i przystąpiono do konstruowania. Ustalono, że pojazd będzie się składał z trzech modułów: sterowania, załogowego z zapasami tlenu i żywności, oraz zasilającego z systemami komunikacyjnymi i sprzętem badawczym. Jako pierwszy poleciał moduł sterowania. Wchodzenie na orbitę było podłe ze względu na masę ładunku. Piloci zgrzytali zębami przyglądając się szybko spadającym wskaźnikom stanu paliwa. Gdy w końcu wdrapali się na orbitę przystąpiono do ustawiania manewru. Obliczenia dały równie paskudny wynik. Manewr miał trwać czternaście minut! Wingmun 7, którym leciała załoga absolutnie nie był skonstruowany do wożenia tak ciężkich ładunków. Nie było jednak innej rady, siedem minut przed punktem manewrowym odpalono napęd. Silniki atomowe o łącznej mocy 20 kN ciągu ślamazarnie wyrabiały niezbędną prędkość. Pilot wyjął z kieszeni kombinezonu długopis i wypuścił go przed sobą z dłoni. Srebrny Karker powoli podryfował w kierunku rufy. - To jakieś żarty ten ciąg... - mruknął. Nawigator spojrzał na ekran nawigacyjny i dodał. - Z tego co słyszałem, to moduł załogowy jest jeszcze cięższy.
- Całe szczęście, że nie my z nim lecimy, co? - Odparł pilot. W końcu ciąg został wyrobiony i SSTO z Kadaf Industries pomknęło w kierunku Muna. Po dotarciu do celu przystąpiono do deorbitacji, silniki ponownie zaszumiały.


Lądowanie było równie podłe. Mimo hamowania rozpoczętego 40 kilometrów nad powierzchnią, Wingmun 7 musiał przejść na silniki chemiczne na niemal piętnastu kilometrach. Dopiero one w sposób wyraźny redukowały prędkość. O celnym lądowaniu nie było nawet mowy. Maszyna ciężko osiadła na gruncie siedemset metrów od bazy. Moduł sterowania odłączono i samolot ponownie wzniósł się w przestrzeń.


W tym samym czasie do Muna zbliżał się starszy Wingmun 6 niosący w brzuchu swojej ładowni niewielki dźwig montażowy. Maszyna niezbędna by złożyć do kupy łazik.


Z dużo lżejszym ładunkiem lądowało się znacznie przyjemniej. Szóstka usiadła sto metrów od bazy, gdzie wyładowano dźwig.


Sześciokołowy pojazd szybko dotarł pod bazę.


Wingmun 6 ponownie wzbił się w kosmos i obrał kurs na Kerbin. W eterze słychać było przekleństwa załogi Wingmuna 8, która właśnie wyrabiała manewr odlotu z Kerbinu targając w ładowni przeszło czterotonowy moduł załogowy. Jeśli podróż siódemki z modułem sterowania była podła, to ósemki wręcz koszmarna. Doszło do tego, że manewr trzeba było wykonać na dwie raty, bo łącznie wyniósł on prawie dwadzieścia minut. Kilka godzin później Wingmun 8 lądował na Munie.


Gdy tylko przeciążona ósemka dotknęła gruntu odłączono dikapler modułu. Po krótkiej wymianie zdań z mieszkańcami bazy, często przeplatanej wiązankami przekleństw załoga wzniosła się w przestrzeń. Awaryjnej rezerwy paliwa w bazie oczywiście nie było. Żeby skrócić czas wyrabiania orbity wokół Muna, zużyto cały zapas monopropelantu. Po zakończeniu manewru stan zbiorników wyglądał koszmarnie. Ledwie 40 galonów kerazyny i niewiele więcej utleniacza. Po dłuższej rozmowie z centrum lotów ustalono, że mimo braku paliwa załoga spróbuje dotrzeć na Kerbin. Wingmuna 6 przygotowywano naprędce do roli niewielkiego tankowca i zapewniono, że w razie gdyby materiału pędnego zabrakło, to zostanie ono dostarczone. Tak więc załoga ósemki dała pełen ciąg i zaczęła wyrabiać prędkość niezbędną do przejęcia grawitacyjnego przez Kerbin. Ku zaskoczeniu wszystkich śmieszna ilość paliwa wystarczyła, by przeciąć atmosferę Kerbinu na wysokości 35 kilometrów. W zbiornikach zostało siedem galonów. Problemy zaczęły się po wejściu w atmosferę. Okazało się, że nie ma żadnych szans by dotrzeć do bazy. Na dodatek lądowanie musiało odbyć się w nocy. Siedem galonów nijak nie wystarczyło by wejść na stabilną orbitę. Pod Wigmunem w każdą stronę rozciągał się ocean. Silnik odrzutowy uruchomiony by dotrzeć do jakiegokolwiek lądu w końcu zgasł. Zbiorniki były puste. Prędkość i pułap powoli spadały. Dwadzieścia metrów nad bezkresną powierzchnią wody pilot podniósł dziób by jak najbardziej zredukować prędkość wodowania.


W końcu ciszę przerwał trzask i łomot, kabiną ostro szarpnęło. Dziób gwałtownie opadł i szyby zalała fontanna wody.


Kilka minut później pierwszy pilot wygramolił się z kabiny. Kadłub delikatnie kiwał się na falach. Dookoła pływały oderwane części, lecz o dziwo, skrzydła były całe.


Tymczasem kolejny Wingmun z załogą dostarczającą wcześniej moduł sterowania lądował właśnie na Munie z sekcją zasilania oraz z przegubami. Ostatnimi elementami niezbędnymi do złożenia łazika.


Czas złożyć to wszystko razem!

[Post scalony: Pon, 27 Kwi 2015, 14:16:03]


PS. W rzeczywistości Wingmun 7 i 8 były dotankowywane z szóstki. Tylko ten z modułem sterowania po starcie z muna, a ten z modułem załogowym przed lądowaniem. Przelałem im tam po sto galonów, czy coś koło tego. Nie opisywałem całej operacji, ze względu na brzytwę ockhama, bo co to niby wnosi takie dokowanie dodatkowe. Jak się doczekam przerywnika, to klepnę część piątą.


« Ostatnia zmiana: Pon, 27 Kwi 2015, 14:16:03 wysłana przez Kadaf »

Reklama

Odp: Pierwsza na świecie Baza Modułowa dostarczana SSTO [by Kadaf]
« Odpowiedź #16 dnia: Pon, 27 Kwi 2015, 09:45:28 »

Pon, 27 Kwi 2015, 15:10:12
Odpowiedź #17

Offline RayZ

  • Szeregowy
  • *
  • Wiadomości: 18
  • Reputacja: 1
    • Zobacz profil
Nigdy nie widzialem przegubowego lazika. Ale znajac Kadafa to bedzie cos epickiego. Czekam z niecierpliwoscia :)


Pon, 27 Kwi 2015, 15:40:34
Odpowiedź #18

Offline Robson

  • Sierżant
  • ****
  • Wiadomości: 421
  • Reputacja: 22
    • Zobacz profil
    • Opowieści Kerbali
Mi na myśl przyszedł autobus przegubowy w kształcie stonogi. I zastanawiam się, z czego zrobione są te przeguby. Stockowy chwytak? Czy może coś z IR?
Robson Kerman - Profesor Orbitologii Teoretycznej. Zabójca Piwo Grillsa Kermana zwanego Niedźwiedziem z Eve.
Jego oficjalnym guru jest Sobol - budowniczy wspaniałych części rakiet.

Reklama

Odp: Pierwsza na świecie Baza Modułowa dostarczana SSTO [by Kadaf]
« Odpowiedź #18 dnia: Pon, 27 Kwi 2015, 15:40:34 »

Pon, 27 Kwi 2015, 16:58:23
Odpowiedź #19

Offline An21

  • Szeregowy
  • *
  • Wiadomości: 23
  • Reputacja: 6
    • Zobacz profil
Moźe liny z KAS, ale to raczej niepraktyczne.

Pon, 27 Kwi 2015, 17:07:40
Odpowiedź #20

Offline Robson

  • Sierżant
  • ****
  • Wiadomości: 421
  • Reputacja: 22
    • Zobacz profil
    • Opowieści Kerbali
Stawiam na te luźno obracające się kółka z IR.
Zróbmy głosowanie z nagrodami!
Robson Kerman - Profesor Orbitologii Teoretycznej. Zabójca Piwo Grillsa Kermana zwanego Niedźwiedziem z Eve.
Jego oficjalnym guru jest Sobol - budowniczy wspaniałych części rakiet.

Reklama

Odp: Pierwsza na świecie Baza Modułowa dostarczana SSTO [by Kadaf]
« Odpowiedź #20 dnia: Pon, 27 Kwi 2015, 17:07:40 »

Pon, 27 Kwi 2015, 17:14:00
Odpowiedź #21

Offline JackRyanPL

  • Redaktor
  • Podporucznik
  • *****
  • Wiadomości: 924
  • Reputacja: 65
    • Zobacz profil
Z nagrodą, stać nas. Główna nagroda - wąsy i broda!

Pon, 27 Kwi 2015, 18:20:28
Odpowiedź #22

Offline Kadaf

  • Kapitan
  • ***
  • Wiadomości: 1 362
  • Reputacja: 145
    • Zobacz profil
CZĘŚĆ PIĄTA


DŹWIGI, SIŁOWNIKI, MAGNESY I KABLE. TYLKO MŁOTKA NIET



 Cały niezbędny sprzęt do skonstruowania przegubowego łazika był na miejscu. Momsen Kerman i Richsey Kerman opuścili wnętrze modułu załogowego i przystąpili do pracy. Najpierw uznano, że w Spectrucku trzeba usunąć przejściówkę dokowania. Po co została zainstalowana? Nikt nie wiedział.


Momsen podjechał dźwigiem i zaczepił na mocowaniu uniwersalnym linkę. Powód demontażu był prosty - ciężkie moduły lepiej wozić jak najbliżej środka ciężkości pojazdu, w czym przejściówka nieco przeszkadzała.


- Gdzieś to wsadzamy Richsey? - Zapytał kolegę przez krótkofalówkę.
- E, ciepnij to gdzieś, byle nie zawadzało.
Był to właściwie chrzest bojowy niewielkiego dźwigu. Wszystkie systemy pracowały jak należy, zgodnie zresztą z przypuszczeniami inżynierów. Jedynym wykrytym błędem okazało się umiejscowienie nóżek stabilizujących. Ładnie umiejscowione z tyłu, z boku, tyle że jakoś z przodu nie, a tam by się przydały najbardziej.


Czas było wyruszyć po ten koszmarnie ciężki moduł załogowy. Obaj Kerbonauci zasiedli w pojeździe, tym razem każda pomoc się przyda. Momsen uruchomił reflektory i załoga pojechała w krótką kilometrową podróż.


Pora przystąpić do załadunku. Richsey zajął miejsce pilota, a Momsen, lepiej wprawiony w sterowaniu systemami pojazdu zajął miejsce z tyłu. Ostrożnie wycofano pod moduł.


Ramiona rozciągnęły się na pełną długość i operator chwycił sekcję załogową. Uruchomił siłowniki i bardzo powoli zaczął podnosić ciężki klamot. Cieszył się w duchu, że tu na Munie dźwięk się zupełnie nie roznosi. Na Kerbinie zapewne słychać było by jęki naprężonego metalu, bo ramiona wyraźnie się wyginały. W końcu udało się podnieść moduł i rozciągnąć zawieszenie.


Powrotna droga była dużo przyjemniejsza. Porządnie dociążony pojazd nie podskakiwał na niewielkich nierównościach. Gorzej było z prądem. Nawet z rozłożonym panelem awaryjnym dwa spore elektromagnesy utrzymujące ładunek pożerały ogromną ilość energii. Richsey wyłączył napędy przedniej osi. Po dotarciu pod bazę żelastwo ostrożnie opuszczono na ziemię.


Richsey zasiadł za sterami dźwigu i podjechał kilkadziesiąt metrów pod rozłożysty kadłub Wingmuna czekającego jeszcze z rozładunkiem. Uwolniono z zaczepów jeden z przegubów łazika.


Plan był taki, by wyciągnąć z pod samolotu element. Jednak szybko się okazało, że nijak nie przejdzie dołem.


Piloci uwolnili z zaczepów moduł zasilający i zdecydowali się wykonać króciutki skok o kilkanaście metrów. Chwilę wcześniej Richsey Kerman wziął uniwersalne uchwyty pręta stabilizującego i spiął obie połówki przegubu. Wszystko po to, by na nieco nierównej powierzchni niezwykle ważna część nie potoczyła się gdzieś i nie doznała uszkodzeń.


Czas na skok Wingmunem. Na pokładzie znajdował się jeszcze drugi przegub, więc trzeba było poczekać z odlotem na Kerbin.


Richsey zamocował uchwyt i podpiął ręcznie linkę. Właściwie elektromagnes byłby wygodniejszy. Na szczęście znajdował się na wyposażeniu.


Podjechał do celu i zaczął powoli zbliżać element do doku modułu załogowego.


Gdy dok chwycił, Momsen zdemontował pręt. Instalacja przegubu nie była łatwa. Obaj Kerbonauci wytężali swoje zdolności by dokonać połączenia. Po pół godzinnej walce w końcu doszło do połączenia modułu załogowego ze sterującym.


Czas na przegub numer dwa. Tym razem ustalono, że wyciąganie z ładowni odbędzie się w górę za pomocą elektromagnesu. Tylko trzeba spiąć obie części, by nie wyginały się na łożyskach. Richsey widząc nerwowo rozglądającego się kolegę zapytał. - No? Gdzie masz te uchwyty?
- Tu mam, o, uchwyt - Momsen wyciągnął dłoń.
- A drugi do pary?
- No właśnie nima. Jakby się pod ziemię zapadł!
Poszukiwania nic nie dały. Diabli wiedzą, gdzie zapodział się drugi. Jednak wyposażenie bazy nie obejmowało czegoś takiego jak zapasowy uchwyt pręta. Ba, nie było nawet młotka! Trzeba było radzić sobie bez. Elektromagnes złapał przegub i powoli podniósł go do góry.



O ile to w ogóle możliwe, montaż drugiego przegubu był jeszcze paskudniejszy. Wszystko dlatego, że Momsen zapodział gdzieś uchwyt. Richsey uważnie operował dźwigiem, a drugi Kerbonauta za pomocą jetpacka próbował ustawić część na prawidłowej pozycji.


W końcu moduł zasilający udało się spiąć z resztą pojazdu. Zabłysnęły reflektory zestawu, a w kabinie i w przedziale załogowym ruszyła instalacja powietrzna. Można było zdemontować zainstalowany naprędce na module sterowania panel słoneczny wykręcony z Wingmuna.


Momsen zasiadł za sterami i powoli potoczył się pod bazę. Richsey za nim ruszył dźwigiem.
Wszystkie systemy przegubowca działały prawidłowo, chociaż sterowanie wymagało sporej wprawy. Na koniec sprawdzono działanie anteny komunikacyjnej dalekiego zasięgu. Wreszcie Kerbonauci mogli rozkoszować się czystym i szybkim przekazem danych z macierzystej planety.




PS. Ano Robsonie, wygrałeś:) zawiasy pracują na Free Dish-ach z IR. Nie zdecydowałem się na użycie stockowych łap, bo paskudnie bugują. To samo można powiedzieć o linkach z KAS, które działają świetnie, ale tylko póki nie próbujemy ich wczytać ponownie. Jedyne co działa prawidłowo to części z IR, dlatego właśnie zostały wykorzystane :)
« Ostatnia zmiana: Pon, 27 Kwi 2015, 18:23:23 wysłana przez Kadaf »

Reklama

Odp: Pierwsza na świecie Baza Modułowa dostarczana SSTO [by Kadaf]
« Odpowiedź #22 dnia: Pon, 27 Kwi 2015, 18:20:28 »

Pon, 27 Kwi 2015, 21:38:23
Odpowiedź #23

Offline Robson

  • Sierżant
  • ****
  • Wiadomości: 421
  • Reputacja: 22
    • Zobacz profil
    • Opowieści Kerbali
No to, w takim razie, jeśli ktoś tu jest na tyle nierozgarnięty, aby przyznać tą nagrodę, to ja poproszę tą lampeczkę w kształcie astronauty.
(żart)
Jak pisałem wyżej, wszystko jest konsekwencją wcześniejszych dokonań, bo jeśli było by inaczej, Kadaf by się cofał. A co jak co, ale on nie może sobie na to pozwolić.
Dla tego każda jego konstrukcja jest kolejnym krokiem wynoszenia swego imienia na wyżyny, a każda poprzednia - preludium do aktualnej.
I z tej oto przyczyny, wprawne oko Robsona wydedukowało, że Kadaf zrobił by to tak, a nie inaczej.
(Ha, dobry jestem  ;))
Robson Kerman - Profesor Orbitologii Teoretycznej. Zabójca Piwo Grillsa Kermana zwanego Niedźwiedziem z Eve.
Jego oficjalnym guru jest Sobol - budowniczy wspaniałych części rakiet.

Wto, 28 Kwi 2015, 15:22:47
Odpowiedź #24

Offline SPS 22

  • Szeregowy
  • *
  • Wiadomości: 71
  • Reputacja: 7
    • Zobacz profil

Reklama

Odp: Pierwsza na świecie Baza Modułowa dostarczana SSTO [by Kadaf]
« Odpowiedź #24 dnia: Wto, 28 Kwi 2015, 15:22:47 »

Wto, 28 Kwi 2015, 16:15:41
Odpowiedź #25

Offline Kadaf

  • Kapitan
  • ***
  • Wiadomości: 1 362
  • Reputacja: 145
    • Zobacz profil
Będzie, na 0.90. Póki co nie działa żaden z kluczowych modów, albo działa niepoprawnie. A potem? Zobaczymy. 1.0 przyniosła nieco zbyt wielkie zmiany w tej materii jak na mój gust.

Sob, 02 Maj 2015, 12:18:16
Odpowiedź #26

Offline Kadaf

  • Kapitan
  • ***
  • Wiadomości: 1 362
  • Reputacja: 145
    • Zobacz profil
CZĘŚĆ SZÓSTA


NARESZCIE PORZĄDNA ŚLUZA


W hangarach Kadaf Industries trwały intensywne prace. Konstruktorzy wzięli sobie do serca lamenty pilotów i skonstruowano nowy model samolotu SSTO. Wingmun 9 został wyposażony w dwa dodatkowe silniki atomowe by skrócić manewry kosmiczne. Łączna moc osiągnęła 40 kN ciągu. Ponieważ nieco wzrosła masa zespołu, spadła w rezultacie prędkość wchodzenia na orbitę. Problem rozwiązano szybko i łatwo, po prostu powiększając silniki odrzutowe. W wyniku niewielkiego zwiększenia średnicy silnika głównego, Turbo Ramjet osiągnął moc o niemal 50 kN większą od nominalnej. Również boczne silniki po zwiększeniu generowały dużo lepszy ciąg. Wingmun 9 został załadowany przejściówką niezbędną do rozbudowy bazy i skoczył w powietrze.


Piloci byli zachwyceni poprawą osiągów. Maszyna wznosiła się bardzo efektywnie, a po osiągnięciu orbity czas manewru spadł do pięciu minut. Dodatkowe silniki atomowe były doskonałym pomysłem. Kilka godzin później Wingmun hamował nad satelitą Kerbinu.


Kilkanaście minut później rozpoczęła się deorbitacja. Dzięki zwiększonej mocy można było zwalniać na napędzie atomowym niemal do samej powierzchni. Na pułapie dwóch kilometrów piloci przełączyli się na silniki chemiczne i łagodnie wylądowali tak celnie jak nigdy wcześniej.


Po nawiązaniu łączności okazało się, że poza przejściówką na pokładzie samolotu znajduje się jeszcze nadprogramowy maszt oświetleniowy, oraz zapasy sprężonego powietrza. Ponieważ w bazie brakowało śluzy, to by wyjść na zewnątrz załoga musiała za każdym razem dehermetyzować moduł załogowy. Fatalna rozrzutność, której najbliższe transporty miały w końcu zaradzić. Jednak pojawił się problem.
- Jak to, nie macie reduktora ze skraplaczem? To jak my to mamy niby przepompować? - zapytał pilot. Richsey od jakiegoś czasu kręcił się po bazie przeszukując skrzynie. Reduktora nie było nigdzie.
- Hej, Richsey, a w tym pierwszym transporcie nie było przypadkiem czegoś takiego? - zawołał przez radio Momsen.
- No cóż, pojadę i sprawdzę - odpowiedział Richsey i bez większego entuzjazmu wsiadł do HML-a. Po przejechaniu kilometra dotarł do dwóch skrzyń z zaopatrzeniem. Po otwarciu sporych pudeł Kerbonauta odetchnął z ulgą. Tutaj ktoś pomyślał w centrali pakując zestaw rur i innych przydatnych narzędzi. Richsey załadował jedną skrzynię na bagażnik łazika.


Ponieważ nie dało się zamocować obu, toteż reduktor z drugiej skrzyni przyczepił do pudła. - Zupełnie jak przy jakiejś przeprowadzce - pomyślał, ruszając powolutku w drogę powrotną. Wysoko załadowany łazik niebezpiecznie kiwał się na lekkim zboczu.


W końcu maleńkie silniczki dotoczyły pojazd pod bazę. Kierowca odetchnął z ulgą. HML zyskał sobie niezbyt pochlebną opinię pojazdu powolnego i skłonnego do wywrotek, których tylko cudem udawało się dotychczas unikać.


Sporą skrzynię reduktora ułożono koło modułu załogowego i mogło rozpocząć się przepompowywanie.


Po zakończeniu operacji Wingmun szybko wzniósł się ponad grunt błyskawicznie nabierając wysokości. W zbiornikach paliwa nadal była ogromna rezerwa.


Tymczasem Momsen i Richsey przystąpili do operacji podłączania przejściówki. Trzeba było odłączyć moduł z zapasami wody i powietrza i nowo dostarczony element wstawić pomiędzy niego, a załogowy.


Po zainstalowaniu wszystkiego jak należy, pozostało zamontować masz oświetleniowy. To robota dla dźwigu.



Gdy tylko dok załapał Momsen podłączył kable i zeskoczył na powierzchnie Muna podziwiając iluminację.


Fakt, że Wingmun 9 powrócił na Kerbin ze sporym zapasem paliwa nie uszedł uwadze inżynierów Kadaf Industries. Gdyby wcześniej dostarczono awaryjne zbiorniki paliwa do bazy, to feralny lot Wignmuna 8 nie zakończył by się wodowaniem. Tak więc w kolejnym transporcie najnowsze SSTO zostało załadowane stacjonarną cysterną. Ładunek siedem ton. Piloci czuli się zupełnie, jakby znowu przyszło im latać starszymi, słabszymi wersjami. Ostatni raz, obiecywali technicy, to ostatni tak ciężki transport! W końcu Wignmun ciężko osiadł w bazie. Zużycie paliwa było tak spore, że zawartość dostarczonych zbiorników trzeba było w trzech czwartych przelać do baków samolotu. Przynajmniej jeden plus, że paliwa nie zabraknie na powrót. Po odłączeniu Wignmun wystartował w drogę powrotną.


Momsen zasiadł za sterami Spectrucka i ustawił nowo dostarczony moduł w wyznaczonym miejscu tuż koło zbiorników ze sprężonym powietrzem.


Kilkanaście godzin później, do lądowania podchodził następny transportowiec. Tym razem ze stosunkowo lekkim ładunkiem, który stanowiła śluza powietrzna.


Po wylądowaniu okazało się, że zbiorniki awaryjnej rezerwy przydadzą się od razu. Dzięki zwiększeniu mocy i wydajności silników najnowszej serii Wingmunów spalanie znacznie spadło. Dwieście galonów cennego płynu przepompowano z samolotu.


Ładunek odłączono i Wingmun wystartował przechodząc na silniki atomowe pół kilometra nad bazą.


Spectruck ponownie wkroczył do akcji i rozpoczęła się instalacja śluzy.


Gdy tylko spięto systemy i wyrównano ciśnienia nad włazem zapaliła się spokojnym zielonym światłem kontrolka gotowości do pracy. Wreszcie każde wejście i wyjście z bazy nie będzie się wiązało z ogromną utratą cennego gazu.





Jak widzicie, wróciłem do 0.90. Na przesiadkę przyjdzie pewnie jeszcze poczekać z tydzień czy dwa.







Reklama

Odp: Pierwsza na świecie Baza Modułowa dostarczana SSTO [by Kadaf]
« Odpowiedź #26 dnia: Sob, 02 Maj 2015, 12:18:16 »

Sob, 02 Maj 2015, 16:04:00
Odpowiedź #27

Offline Bill2462

  • Plutonowy
  • ***
  • Wiadomości: 284
  • Reputacja: 38
    • Zobacz profil
Wohoho! Jestem pod dużym  wrażeniem więc powiem tylko : zbieram szczękę z podłogi  czekam na następną część.
« Ostatnia zmiana: Sob, 02 Maj 2015, 16:08:03 wysłana przez Bill2462 »

Nie, 03 Maj 2015, 11:39:39
Odpowiedź #28

Offline Kadaf

  • Kapitan
  • ***
  • Wiadomości: 1 362
  • Reputacja: 145
    • Zobacz profil
CZĘŚĆ SIÓDMA


MODUŁY, PORZĄDKI I GŁUPIA RURA



 Intensywne prace trwały cały czas. W Hangarach Kadaf Industries inżynierowie konstruowali kolejne moduły, dwa Wingmuny 9 latały w te i nazad bez chwili odpoczynku. Następnym pilnym celem stało się wysłanie instalacji komunikacyjnej Mun - Kerbin, gdyż dotychczas jedynym szerokopasmowym łączem była antena przegubowca. Kilka godzin po załadunku samolot SSTO siadał w bazie.


Po odłączeniu sporego klamota i starcie transportowca, Momsen zasiadł za sterami Spectrucka i zabrał się do pracy. Richsey kontrolował stan siłowników w niewielkim dźwigu. Za chwilę będzie w użyciu, bo najnowszy moduł był kolejnym składakiem. Ostrożnie operując silnikami specjalistyczna maszyna montażowa ustawiała prawie trzy tony sprzętu we właściwym miejscu.


Po podpięciu doków przez Momsena, Richsey chwycił za pomocą elektromagnesu dźwigu antenę główną dostarczoną w zestawie i podniósł ją do góry. Do tak lekkich prac dźwig nadawał się doskonale.


Po chwili antena została zainstalowana na module komunikacyjnym. Kerbonauci zaczęli konfigurować sprzęt. Czasza anteny rozłożyła się prawidłowo.


Momsen z wnętrza bazy zdecydował się na test, lecz o dziwo silniki elektryczne anteny nie reagowały. Poza otwarciem czaszy nic więcej nie dało się zrobić. Zaczął nerwowo wertować dostarczoną dokumentację. Kilka minut później odnalazł przyczynę, antena wymagała skalibrowania z panelu umieszczonego na zewnątrz. Założył hełm, opuścił śluzę i wdrapał się na moduł. Otworzył niewielką skrzynkę i zaczął wprowadzać dane.


Wreszcie wszystko było w porządku. Po powrocie do modułu, elektryczne silniki zabuczały ustawiając antenę na odpowiedniej pozycji. Test łączności krótkiego zasięgu, jak i radaru wypadły pomyślnie.


W tym samym czasie Richsey szykował do drogi przegubowiec. Załoga zdecydowała się na zrobienie porządków polegających na zwiezieniu pod bazę skrzyń z zaopatrzeniem zostawionych w pierwszych lotach. Ciągły brak narzędzi był poważną bolączką bazy.


Kerbonauta odczepił obie skrzynie ze sprzętem z boków pojazdu i zostawił je w bazie. Po chwili zasiadł za sterami i uruchomił systemy. Przegubowiec powoli ruszył na południe.


Po pokonaniu dwóch kilometrów dotarł na miejsce lądowania pierwszego transportu. To tutaj siadał miesiąc temu HML w celu znalezienia miejsca pod bazę. Wysiadł z maszyny i zaczął podpinać zaopatrzenie.


Po dokonaniu załadunku wsiadł za stery i ruszył w powrotną drogę. Przegubowiec trzeba było obsługiwać bardzo ostrożnie na wszelkich możliwych zjazdach, na szczęście teraz przyszło jechać niemal wyłącznie pod górkę, więc Richsey wcisnął do dechy akcelerator. Cztery koła przedniego modułu stanowiące napęd pojazdu zabuksowały w pyle i przegubowiec szarpnął do przodu. Gdy wskaźnik prędkości osiągnął 15 m/s kierowca lekko odpuścił. Była to maksymalna dozwolona prędkość ustalona dla nietypowego pojazdu. Kilka minut później przegubowiec minął bazę. Została ostatnia skrzynia do zabrania. Ta, której nie był w stanie załadować na siebie HML, gdy przyszło szukać reduktora. Richsey zwolnił do 5 m/s. Na zjazdach trzeba było uważać.


Kilkaset metrów później zatrzymał pojazd obok pudła. Maszyna nie posiadała uchwytów by zaczepić ostatnią skrzynię, ale na szczęście posiadała przemyślnie umieszczony bagażnik na co ciekawsze próbki. Teraz idealnie się przydał. Richsey rozłożył drabinkę, otworzył klapy i wspiął się na przegubowiec.


Bez ceregieli wrzucił spore pudło do środka. No, można wracać do bazy.


Po dotarciu na miejsce zabrał się za instalowanie skrzyń na uchwytach zewnętrznych śluzy i modułu komunikacyjnego. Wreszcie wszystko będzie pod ręką. Jednak zawartość pudeł pozostawiała wiele do życzenia. Ewidentnie ktoś nie przemyślał sprawy ładując właściwie byle co.


Kilka godzin później kolejny transport schodził do lądowania. Tym razem była dostarczana sypialnia z uczciwą łazienką.



Lecz na rozkosze płynące z użytkowania prysznica trzeba było jeszcze poczekać na dostarczenie odpowiedniego elementu. Elementu, którego transport okazał się być skrajnie niewygodny. Problem wynikał z tego, że kończyły się wyjścia wolnych doków. Dowieziona wcześniej śluza była bardzo ciasna i posiadała troje wewnętrznych drzwi. Skutkiem tego było, że gdy ktoś zasiadł w module komunikacyjnym, a ktoś inny chciał użyć śluzy by wyjść na zewnątrz, to na czas dehermetyzacji i otwarcia włazu, osoba siedząca przy antenach była odcięta od reszty bazy. Dlatego zdecydowano się wysłać kolejną śluzę, jako wejście główne. I do tej śluzy należało zamontować długą rurę będącą korytarzem łączącym inne moduły bazy.
Do gabinetu szefa Kadaf Industries wszedł główny inżynier ściskając pod pachą teczkę z najnowszym elementem.
- To jest strasznie głupia rura proszę pana - powiedział siadając w fotelu.
- O, a to dlaczego głupia? - zapytał Kadaf Kerman.
- Głupia jest właściwie z dwóch powodów. Po pierwsze jest lekka. Jakoś idiotycznie tak wysyłać trzysta kilo i nic więcej, prawda?
- A nic więcej się wtedy nie zmieści?
- No właśnie to ten drugi powód. Ta cholerna rura jest tak długa, że za żadne skarby świata nie zmieści się do ładowni. Gdybyśmy ją zawieźli w dwóch kawałkach to zajmie całą przestrzeń, bo inaczej to nijak nie da rady. I tysiąc czterysta galonów kerazyny pójdzie w palnik a transport wagowo śmieszny. Co robimy?
Kadaf Kerman zastanowił się chwilę. Faktycznie rura była ewidentnie głupia. - Hm, zróbcie to tak, śluza do ładowni, a rura na dach, o. Co pan o tym sądzi? Inżynier podrapał się po głowie. Po pewnym namyśle odpowiedział. - Właściwie jakby tak dospawać uchwyt dikaplera, to by się i dało... Ale wie pan, jak piloci to zobaczą, to ich diabli wezmą zwyczajnie. Z tym się miło lecieć nie będzie...
- Przecież biorą tu za coś pieniądze! Jak się nie podoba, to mogą wozić gruz z wyrzutni! Do roboty! - Dobitnie wytłumaczył szef.
Po zainstalowaniu ładunku Wingmun 9 został wytoczony na pas startowy. Pilot, Rensan Kerman zazgrzytał zębami. Latał już wielokrotnie do bazy na Munie, ale jeszcze nigdy z czymś tak paskudnym.


Głupią rurę na dodatek trzeba było zainstalować asymetrycznie, bo inaczej lekki dźwig bazy by jej nie chwycił. Już czuł co go czeka podczas wchodzenia na orbitę. Nie pomylił się ani trochę. Zaraz po oderwaniu od pasa transportowiec skręcił w prawo. Wcisnął pedał orczyka, Wingmun kiwając na boki niechętnie skierował dziób na wschód. Ze wzrostem prędkości i pułapu było coraz gorzej. Na dodatek drugi pilot zaczął narzekać na żołądek. Faktycznie cały czas lecieli wężykiem kiwając pojazdem na wszystkie możliwe strony Na osiemnastu kilometrach trzeba było się wspomóc systemem RCS by w ogóle utrzymać kurs. Stery kierunku w rozrzedzonym powietrzu reagowały coraz słabiej. W końcu jednak osiągnęli orbitę mląc pod nosem przekleństwa. Odetchnęli z ulgą, najgorsza faza była za nimi. Tu w kosmosie nareszcie rura nie stawiała oporu aerodynamicznego. Ustawiono manewr i Wingmun 9 ruszył w drogę.


Kilka godzin później hamował nad Munem.


A niedługo później załoga lądowała w bazie. Paskudny ładunek został dostarczony.




Kolejna część niebawem!


Komentarze mile widziane :)






Reklama

Odp: Pierwsza na świecie Baza Modułowa dostarczana SSTO [by Kadaf]
« Odpowiedź #28 dnia: Nie, 03 Maj 2015, 11:39:39 »

Nie, 03 Maj 2015, 11:53:59
Odpowiedź #29

Offline ShookTea

  • Plutonowy
  • ***
  • Wiadomości: 370
  • Reputacja: 20
    • Zobacz profil
Nie mam komentarza, bo już wszyscy się tak rozczulali, że tekst "zbieram szczękę z podłogi" już chyba wszystkim zbrzydł :P

Mam zamiast tego pytanie.
Czy Wingmuny przy powrocie na Kerbin lądują gdzie bądź, czy starasz się celować w pas KSC? Jeśli to drugie, to ile razy musisz powtarzać lądowanie? :D

 

Największa dotychczasowa kolonia modułowa na Mun - MAARCUS

Zaczęty przez DawsterTM

Odpowiedzi: 22
Wyświetleń: 14186
Ostatnia wiadomość Pią, 21 Cze 2013, 18:34:29
wysłana przez Superbizon13
Pierwsza Gra na karierze

Zaczęty przez oli00PL

Odpowiedzi: 3
Wyświetleń: 3640
Ostatnia wiadomość Śro, 16 Paź 2013, 21:52:38
wysłana przez ingwden
Dunar Experience - Pierwszy na świecie bazik!

Zaczęty przez DawsterTM

Odpowiedzi: 35
Wyświetleń: 17719
Ostatnia wiadomość Śro, 27 Lis 2013, 18:59:03
wysłana przez DawsterTM
Moja Pierwsza Kolonia

Zaczęty przez ofermapo

Odpowiedzi: 6
Wyświetleń: 7900
Ostatnia wiadomość Czw, 05 Kwi 2018, 08:17:20
wysłana przez Robson
Baza Prometeusz

Zaczęty przez rafal3920

Odpowiedzi: 8
Wyświetleń: 7244
Ostatnia wiadomość Sob, 22 Cze 2013, 11:44:31
wysłana przez rafal3920