Lecimy na Marsa! Po długich analizach wybrany został projekt lotu w stylu Apollo. Dwa Kerbale lądują na powierzchni, spędzają tam 4 miesiące po czym wracają na orbitę i wszyscy w trójkę czekają na okno powrotne. Do użytych modów doszedł TAC Life Support.
Filmik jest dość skrótowy, do najważniejszych pominiętych etapów lotu należą:
-wielokrotne hamowanie atmosferyczne, na filmie jest tylko pierwsze przejście, to które zamknęło orbitę
-reentry, okazało się, że 12.6km/s to prawie maksymalna prędkość jaką może wytrzymać osłona termiczna, więc kapsuła musiała odbić się od atmosfery i ostatecznie wylądowała na Pacyfiku.
Tytułowy statek:
Dostać się do Marsa, wejść na orbitę i wrócić na Ziemię jest względnie łatwo, zwłaszcza na atomowych silnikach. Cała trudność polegała na wylądowaniu na Marsie (bo start z niego jest też w miarę prosty). Ciśnienie to 0.007atm więc żadne stockowe spadochrony się nie otworzą. Lądownik miał TWR=9, żeby jak najdłużej lecieć za osłoną i hamować. Ale nie polecam nikomu lądować tym moim lądownikiem, sam bym już nim więcej nie poleciał. Powinien był mieć 4 boczne stopnie, każdy z silnikiem, miałby jeszcze większy TWR i więcej dV na lądowanie kosztem dodatkowych 3,5t masy. A tak to musiałem lądować w dolinie i ledwo się udało.
Bardzo długo wybierałem wariant misji. Ares jest zlepkiem różnych stopni i części z tych innych koncepcji. Więc gdybym zdecydował się na atomowy silnik na powrót to misja znacząco by się uprościła. Sprawdziłem też opcję z atomowym silnikiem w lądowniku - całkiem interesująca
. Poza tym, stopień powrotny był obliczony na powrót w najgorszym możliwym oknie, jak go odrzucałem w pobliżu Ziemi to miał jeszcze 1300m/s.
Ponadto następne filmiki nie będą w trybie 'kinowym' ponieważ ze zgrozą patrzyłem jak MechJeb sadza lądownik na powierzchni