Chciałem się hmmm... "pochwalić" moimi dotychczasowymi konstrukcjami w KSP. Są to mniej lub bardziej udane kopie prawdziwych samolotów, a także trochę własnej radosnej twórczości. Póki co żadnych modów - wszystkie maszyny zbudowane są ze stockowych części.
Na początek F-14 Tomcat. Z niego chyba najbardziej jestem zadowolony, lata stabilnie (dopóki ma dużo paliwa
), bardzo przyjemnie się steruje, dość łatwo nim wylądować, nie potrzebuje też zbyt długiego rozbiegu by oderwać się od ziemi. Skrzydła niestety nie są ruchome tak jak w oryginale i nie wiem czy na stockowych częściach jest to możliwe do wykonania, jeśli tak to chętnie posłucham sugestii na ten temat. Pilotem nie jestem, więc nawet nie za bardzo wiem, co więcej można o tych samolotach napisać. Jako pierwszy (i w sumie jak później każdy z moich samolotów, który był w stanie unieść się w ogóle w powietrze) dotarł z bazy na biegun północny na tym co miał w zbiornikach (większość drogi pokonał oczywiście lecąc w wyższych partiach atmosfery). Parę fotek:
Następny model - F-16. Mały, szybki, bardzo zwrotny ale i dość nerwowy podczas wykonywania manewrów. Posiada pewien mankament, który dokładnie jeszcze nie wiem od czego zależy, mianowicie startując na pełnym ciągu potrafi go rozbujać na boki po czym zazwyczaj traci równowagę i się wywraca, co niestety kończy się zniszczeniem, jeśli jednak pominąć ten mały problem, kolejna maszyna z której jestem zadowolony i kolejna, która moją "testową trasę" na biegun zaliczyła i więcej problemów z nią nie zaobserwowałem.
Kolejny samolocik - F-4 Phantom. Wygląda chyba nawet nieźle, ale już tak dobrze nie lata. Jak na swoje rozmiary jest dość ociężały, długo się rozpędza nim można oderwać go od ziemi, w powietrzu "czuć" tą masę. Ale lata, skręca, hamuje, ląduje i trasa testowa zaliczona, więc czego chcieć więcej...
Próba odwzorowania, albo chociaż zbliżenia się wyglądem do F/A-18 Superhornet. W sumie nie bardzo jest się o czym rozpisywać. W locie co prawda spisuje się nieco lepiej niż wspomniany wyżej Phantom, ale też i niczym specjalnym nie powala ani się nie wyróżnia. Dodatkowo ze względu na tylne koła umieszczone dość daleko od tyłu samolotu, należy uważać z zadzieraniem dzioba w górę przy odrywaniu się od lotniska oraz doziemianiu, w przeciwnym razie można się łatwo pozbyć silników.
A teraz coś większego formatu, czyli Kashlonov 225, a więc większych rozmiarów samolot, inspirowany (bo kopią to raczej trudno nazwać) An-225. Zbyt wiele nie latałem, bo komputer nie pierwszej świeżości i przy tylu częściach spadek fps daje się we znaki. Niemniej jednak jak na tak dużą konstrukcję, która odrywa się od ziemi dopiero gdy skończy się pas startowy, to gdy już jest w powietrzu, jak na samolot takich rozmiarów z lotem radzi sobie bardzo dobrze i również udało się nim dotrzeć na biegun.
I na koniec mój dwupłat - McDonnelKashlack. Pierwszy samolot z prawdziwego zdarzenia, jaki zbudowałem w KSP. Samolot nie był wzorowany na żadnym konkretnym modelu, miał po prostu wyglądać jak kilkudziesięcioletnia konstrukcja. Świetnie spisuje się w powietrzu (oczywiście przy mniejszych prędkościach, to w końcu wiekowa konstrukcja!), wystarczy ok. 40-45ms by był w stanie oderwać się od ziemi, a do lądowania można podchodzić z jeszcze mniejszymi prędkościami, świetna maszyna do latania dla początkujących pilotów, bardzo stabilny i przewidywalny w locie, robi dokładnie to co się mu każe. Z racji niewielkich prędkości potrzebnych do uniesienia się, zużywa dużo mniej paliwa niż którakolwiek z prezentowanych wyżej maszyn.
I jeszcze jako ciekawostka - Grumman X-29, niestety póki co jest nielotem.
Dojeżdża do końca pasa startowego i jedyny kierunek w jakim zamierza się z niego udać, to niestety w dóóóóół...
Ale może kiedyś coś jeszcze z niego będzie.
Póki co to cała moja twórczość powiedzmy, że warta pokazania.