Wszystko pięknie, ale zupełnie zapominacie o elemencie ekonomicznym. I nie, nie w sensie że to drogie, że niektórzy twierdzą nieopłacalne. Tak jak napisałeś Madrian, w kosmosie lata sporo surowca. Tylko czy ktokolwiek z was zadał sobie pytanie co by było, gdyby w przestrzeni kosmicznej napotkano meteoryt ze złota? Przecież tysiąc ton złota wprowadzonego nagle do obrotu rozwala na łopatki calutki ziemski system ekonomiczny. To dokładnie tak, jakby sobie dodrukować pieniądze. Nagły koszmarny wzrost inflacji, zawalające się rynki walutowe, giełda w całkowitym rozpadzie. Czy na serio wam się wydaje, że nikt o tym nie pomyślał? Z analiz chemicznych wynika, że na Księżycu mogą występować spore zasoby diamentów. To samo. Wprowadźcie na rynek tonę diamentów i macie świat pogrążony w chaosie.
Po pierwsze, już dawno nie mamy pieniądza opartego na kruszcu. Obecnie opiera się on na wskaźnikach gospodarczych, a większość wydobywanego dziś złota jest wykorzystywana do celów technicznych, nie walutowych. Pewnie za to potaniałyby komputery i komórki. Złoto jest dziś surowcem, nie wyrazem wartości. Dawniej używano go do tego celu, bo było rzadkie. Ale są dziś minerały i obiekty o wiele rzadsze od złota. Diamenty to samo - biżuteria zrobiła by się tańsza. Pomijam już to, że taka naprawdę wartość diamentów jest wywindowana sztucznie, a ich zasoby czynią z nich jeden z powszechniejszych kamieni szlachetnych. Dopiero działania kartelu diamentowego podniosły jego ceny. Szczególnie, że diament akurat umiemy otrzymywać sztucznie, w stosunkowo prosty sposób. Może nie jest tak ładny jak naturalny, ale ma te same właściwości. I tak samo jest surowcem.
Zapominasz też, że cena takiego towaru byłaby wyższa niż ziemskiego, w powodu transportu.
Ale zasoby ziemskie są coraz szczuplejsze, ceny kopalin rosną. W końcu osiągną pułap gdzie będzie się bardziej opłacało przywieźć je z kosmosu. Co więcej powstaje nowa gałąź przemysłu - kopalnie kosmiczne, transport kosmiczny, infrastruktura przeładunkowa, konserwacja pojazdów i urządzeń. Otwiera to całkiem nowy rynek, o teoretycznie nieograniczonych możliwościach.
Masz problem z miliardem Chińczyków? Wyślij 250 milionów na Księżyc. Drugie 250 milionów niech ich wozi i transportuje urobek i zapasy. Hindusi niech dadzą następne 250 milionów ludzi do obsługi infrastruktury. A ktoś tam da jeszcze z 250 milionów ludzi na serwisantów lub budowniczych statków.
I miliard ludzi na ziemi mniej. Za to duży dopływ surowca.
A to tylko Księżyc. A Mars? A Asteroidy? A księżyce Jowisza? A inne układy planetarne? Może nam brakować ludzi na dalszą ekspansję.