• Piracki Poker 5 1
Aktualna ocena:  

Autor Wątek: Piracki Poker  (Przeczytany 6659 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Wto, 15 Wrz 2015, 20:41:07

Offline KnightMoritz

  • Szeregowy
  • *
  • Wiadomości: 93
  • Reputacja: 12
    • Zobacz profil
Dzwonek alarmu wgryzał się boleśnie w uszy. Spadek ciśnienia po rozerwaniu poszycia powoli się wyrównywał.
-Nie martw się! Wszystko będzie dobrze. - wrzasnął mu Cris do ucha, próbując przekrzyczeć alarm. Wtedy statkiem znowu szarpnęło, rzucając załogą o boczne konsole nawigacyjne.
-Do diabła!

....


2 dni wcześniej.

-Mam pomysł. - rzucił Creph. - weźmiemy limuzynę mojego ojca, polecimy na drugą stronę muna i zrobimy imprezkę! - uśmiechnął się szelmowsko. Jego koledzy spojrzeli na niego jak na wariata.
-Chcesz ukraść ojcu furę, której używa do oficjalnych podróży służbowych pod obstawą i zrobić imprezę na orbicie muna? Zwariowałeś? - zapytał Cris
-Stary, daj spokój, nikt się nie zorientuje. -Zaśmiał się. - Mam wszystko przemyślane. Ojciec ma zwyczaj używania komputera do komunikacji z wieżą, żeby mu nikt nie przeszkadzał w interesach.
-No nie wiem, to brzmi jak kłopoty.- rzekł niepewnie Cris.
-Kłopoty to zawsze była nasza specjalność. Weźmiemy dziewczyny, ojciec ma Dunarny Stout i Ognistą Wodę z Ike. - rzucił z wyraźnym entuzjazmem. Prawie podskakiwał co drugie słowo, energicznie gestykulując.
-Ech... no dobra. Gdzie i kiedy?
-Jutro o 5:30 pod bramą KSC. Będę czekał, powiem kolesiowi na bramie, że chcę ci pokazać rakiety i zaraz wychodzimy.
-Naprawdę wszystko zaplanowałeś!
-A jak!-uścisnęli sobie dłonie i każdy poszedł w swoją stronę. Creph wsiadł do samochodu, który dostał od ojca na 18 urodziny. Model przedprodukcyjny, jeden z trzech wykonanych na specjalne zamówienie i specjalnie przerobiony przez inżynierów ojca, aby być jedną z najlepszych maszyn, jakie zbudowano na rynek cywilny. Szybki, zwrotny, wspaniale się prowadził. Creph uwielbiał tą maszynę. Włączył silnik, turbina zawarczała. Niski gulgot wraz ze zwiększającymi się obrotami przerodził się w altowe wycie. Otworzył przepustnicę, pojazd wystartował i odleciał do rezydencji doktora Kermana.




Spotkali się jak było umówione, pod bramą o 5:30. Cris miał ze sobą jeszcze dwóch kolegów i dwie koleżanki. Creph zaprowadził ich do hangaru, w którym czekał zatankowany jacht jego ojca. E-1, wyprodukowany w dwóch egzemplarzach. Bardzo duży rozstaw skrzydeł ułatwiał manewrowanie, a stosunkowo niewielka długość kadłuba bez problemu mieściła go w każdym hangarze i – jeśli było trzeba – ukrywała przed cywilnymi systemami namierzania.

-No to teraz szybko, trzeba go przygotować do startu. Możemy wylecieć bezpośrednio z hangaru, latałem już tak. Wskakujcie do środka. - przy użyciu pilota otworzył właz pasażerów. Zagrzał turbiny, włączył autohover, sprawdził stery wysokości i działanie systemów RCS. Nawigacja, wektorowanie ciągu, systemy łączności. Wszystko w normie. Paliwo – cewki energetyczne były częściowo rozładowane po ostatnim locie ojca, ale na imprezkę wokół Muna było aż nadto.

Założył słuchawki, wywołał wieżę.
Cytuj
Tu KSN   E-1  "Royal Trinity". Zgłaszam potrzebę pilnego wylotu w interesach. Korytarz jest czysty?
Cytuj
Tu WKL 58-83 do KSN E-1, korytarz jest czysty. Udzielam zgody na start.Mamy informacje o piratach polujących na obrzeżach strefy wpływów Kerbina. Doradzam rozwagę i lot pod eskortą. Marynarka wojenna patroluje tamten obszar.
Cytuj
Dziękuję, przyjąłem, niestety moja eskorta nie stawiła się. Resztą komunikacji zajmie się komputer pokładowy. Bez odbioru.



Zdjął słuchawki i cisnął je na konsolę. Przeciągnął się na fotelu, załączył silniki pionowzlotu, ustawił je na 15%. Pojazdem szarpnęło delikatnie, gdy podwozie schowało się. Włączył jeden procent mocy głównych silników. Maszyna majestatycznie wytoczyła się z hangaru, lewitując około metra nad betonowym podłożem. Gdy cały kadłub znalazł się w bezpiecznej odległości od zabudowań, Creph depnął silniki pionowzlotu, a "Royal Trinity" wystrzelił pionowo do góry.

Na trzech kilometrach, gdy pojazd nabrał odpowiedniej prędkości, Creph włączył program zmieniający parametry lotu. Był to najniebezpieczniejszy moment: przełączenie silników pionowzlotu na główne. Niejednokrotnie systemy bez wcześniejszego przygotowania zacinały się i pojazd runął w dół, zabijając wszystkich pasażerów przy uderzeniu. Tym razem jednak poszło gładziutko.

Cytuj
Okej kochani, mówi do was kapitan Creph Kerman.
-rzekł do interkomu wewnętrznego.
Cytuj
Lot przebiega spokojnie, właśnie przeszliśmy na główne silniki. Będziemy teraz nabierać wysokości w korytarzu AH-45-32T aż osiągniemy orbitę. Lot na Mun potrwa około 30 minut. Mamy nadzieje że wasze serca są gorące, a alkohol zimny. Dziękujemy za skorzystanie z naszych kosmicznych linii imprezowych.



Lot na muna przebiegł bez żadnych komplikacji.

Alkohol lał się strumieniami, a rozmowy zagłuszane były przez muzykę. Było ciasno, ale udało im się nawet potańczyć i uszkodzić hebanowy stolik. Wnętrze było bardzo bogato urządzone. Wszędzie skóra i rzadkie drewno. Na półkach prototypy wynalazków profesora Kermana za pancernymi szybami.

Dziewczyny szybko się upiły i poszły spać do przedziału obok. Faceci natomiast pili dalej w opór. Sporo alkoholu się wylało, jeszcze więcej było wypite. Wiedział, że ojciec wścieknie się za ten numer, ale nie dbał o to. I teraz i zawsze, liczyła się dla niego tylko zabawa.
Rozmowy powoli przestawały się kleić. Creph, mimo że wypił najmniej i zachował jasność umysłu, powoli również odpływał.
-Ej, Creph!-krzyknął jeden z kolegów Crisa. Niezbyt pamiętał jak miał ów kolega na imię, i niezbyt go to obchodziło.-To chyba twój stary! - i zaśmiał się pijacko, zarzygując przy okazji skórzaną kanapę. Myśląc, że to jakiś pijacki kawał, spojrzał przez oculus i zbaraniał. To nie był żaden z okrętów Marynarki Wojennej. Wyglądał jak pospawany z kilku wraków, ledwo trzymający się w kupie stary statek badawczy, jednak połowa poszycia i cała aparatura zostały usunięte. Wtedy usłyszał alarm z kokpitu.
-Jasna cholera!- Zerwał się z kanapy, na której nieprzytomni leżeli Cris i drugi kolega. Pognał przez przedział zasilania prosto do kokpitu. Jednym susem wskoczył za stery i odczytał wskazania przyrządów. System namierzania wykrył niezidentyfikowany statek, sądząc po rozmiarze klasa Centurion. Ponad stuletnia jednostka z czasów początków podboju kosmosu. Mnóstwo takich wysłano z Kerbinu, jednak większość nigdy nie wróciła. Potem wracały jako okręty łupieżcze, pirackie, gdy ich załogi zbuntowały się przeciwko rozkazom. To przez piratów uformowano Kerbin Space Navy, najpierw jako odnogę MSC, potem jako samodzielny byt, który ostatecznie pochłonął MSC finansowo.

To była historia, którą znał każdy, a teraz czekała ich żywa lekcja historii. Statek znajdował się w odległości 150 metrów od ich kadłuba. Creph włączył główne silniki, które tylko zakrztusiły się i zgasły.
-Co do...- wziął słuchawki, założył je niedbale na głowę i wysunął antenę komunikacyjną.
Cytuj
Tu KSN   E-1  "Royal Trinity", mayday, mayday, poproszę o wsparcie! Orbituję wokół Muna na orbicie geostacjonarnej, zostaliśmy zaatakowani przez piratów!
Nikt mu jednak nie odpowiedział.
Cytuj
Powtarzam, tu KSN E-1...
– jednak głośne sprzężenie zwrotne prawie go ogłuszyło, zanim dokończył.
Cytuj
Nie wysilałbym się na twoim miejscu. Zagłuszyliśmy twoją komunikację i silniki, profesorze.
– odezwał się głos w słuchawkach. Crepha zdjął strach, ponieważ czuł, że był to głos nie znoszący sprzeciwu, szorstki i gardłowy. Głos człowieka, który niejednokrotnie krzywdził i zabijał dla zysku.
Cytuj
Kto... Kto mówi?
– zapytał niepewnie Creph.
Cytuj
Derr Kerman, kapitan tej oto wspaniałej krypy "Jolly Revenge". A ty jesteś Profesor Zephram Kerman i masz coś, co nam oddasz, w zamian za swoje życie.
– kapitan Derr wypowiedział te słowa tak zwyczajnie, jakby wypowiadał je już setki razy. Wręcz rutynowo.
Cytuj
Panie kapitanie... nie jestem Zephram Kerman. To pomyłka.
Nastała cisza w eterze. Silniki "Jolly Revenge" nagle błysnęły i statek zaczął się zbliżać. Dość szybko. Zbyt szybko, jak na jego gust.
Komputer obliczył miejsce i siłę uderzenia. Przedział, w którym śpią dziewczyny. Komputer obliczył siłę uderzenia:

strike+result [Force]= 2483J
hull_3*maxforce=2000J
Critical Damage to the Hull.



Okręt piratów był sporo większy od ich jachtu. Uderzenie było tak silne, że Crepha wyrzuciło z fotela i uderzył o podsufitkę, robiąc w niej wgniecenie. Upadł potem całą siłą na oparcie i poczuł suchy trzask w lewej ręce. Kość pękła jak zapałka, a do jego mózgu doszły igiełki bólu.
Usłyszał tylko syk zamykanych grodzi, który odciął przedział, w którym były śpiące, pijane dziewczyny. Potem zemdlał.
Dzwonek alarmu wgryzał się boleśnie w uszy. Spadek ciśnienia po rozerwaniu poszycia powoli się wyrównywał.
-Nie martw się! Wszystko będzie dobrze. - wrzasnął mu Cris do ucha, próbując przekrzyczeć alarm. Wtedy statkiem znowu szarpnęło, rzucając załogą o boczne konsole nawigacyjne.
-Do diabła!
Dopiero teraz Creph oprzytomniał. Przez wizjery widział tylko spód kadłuba statku piratów i wgryzający się w kadłub "Royal Trinity" potężny czteroramienny chwytak. Zgniótł przedział zasilania jak puszkę po piwie.
Cytuj
Mam nadzieję że mam teraz pana uwagę, Zephram. Weźmiesz pan skafander i przejdziesz do śluzy. Stamtąd wyjdziesz poza statek i przejdziesz do naszej śluzy. Potem wymienimy cię na prototyp. Masz 5 minut, więc radzę się spieszyć.


Cholera! Jasna cholera! Odpalił komputer, włączył nadawanie sygnału S.O.S z opóźnieniem półgodzinnym i następującą treść:
Creph Kerman porwany przez piratów. Royal Trinity uszkodzony, dwie dusze stracone, trzy na pokładzie. Niska orbita Muna. Koordynaty 584287.43, 845811,64, prędkość 500m/s.
Powiadomić Zephrama Kerman, że chcą jakiegoś prototypu.

Założył hełm i wyszedł do śluzy. Sprawdził uszczelnienie połączeń, podłączył butlę i otworzył śluzę. Linką przypiął się do relingów na pirackiej jednostce i powoli przedostawał się w stronę burty okrętu. Jednostka z bliska wyglądała jeszcze gorzej, niż z daleka. Porysowany, powgniatany kadłub, ślady pocisków, połowę poszycia zdjęto, aby zamontować dodatkowe rusztowania na sprzęt do zagłuszania, dodatkowe zbiorniki i nadajniki dalekiego zasięgu. W dodatku rufa wyglądała jak od innego, znacznie późniejszego modelu korwety. Miała nowoczesne silniki i reaktor cząsteczkowy. Od góry widać było zadokowany lądownik lub prom. Na burcie, do której dotarł po chwili, zauważył hexaskull – znak najbardziej niebezpiecznych piratów w układzie. W końcu ją zobaczył: śluza. Obdrapana, nadpalona i stara. Farba odłaziła płatami. Gdy tylko stanął przy niej, otworzyła się, wpuszczając go do środka i zamknęła zaraz za nim. Po drugiej stronie czekała już grupa ludzi uzbrojona w pistolety, brudna i zarośnięta.





Drzwi rozsunęły się z sykiem, a Creph zobaczył jak podnoszą broń i celują mu w twarz.
Podniósł ręce do góry i powoli wszedł na pokład.
-Ach, profesor Zephram Kerman! Witamy, witamy na Jolly Revenge!
-Nie jestem profesorem. Mówi pan o moim ojcu. Mówiłem, że nie ma go na pokładzie, ale pan nie słuchał.
Gościa normalnie zatkało.
-Kapitanie, rozwalimy go na miejscu?- zapytał ktoś z tyłu.
-Nie. Syn też jest dobry. Może nawet lepszy. Profesor prędzej wymieni prototyp na syna, niż na własne życie. Zamknąć go.

....


Na monitorze kontroli lotów nagle zamigały wszystkie światełka SOS. W polu tekstowym wiadomości wyświetliła się wiadomość od Crepha Kermana. Kontroler siedzący przy biurku, George Kerman, musiał zachować spokój. Syn profesora porwany...
Podniósł słuchawkę.
-Z dowództwem Marynarki. Tak. Nie obchodzi mnie że śpi! - wrzasnął na całą salę.- To pilne! Czekam.-Rozejrzał się po pomieszczeniu. Wszystkie głowy skierowane były na niego. Zignorował to i spojrzał na zegarek z słuchawką przy uchu. Po chwili odezwał się zaspany głos po drugiej stronie.
-Na boga, czemu o takiej porze?
-Witam, panie Admirale. Sprawa niecierpiąca zwłoki. Syn profesora został uprowadzony przez piratów. "Royal Trinity" właśnie nadało ostatni meldunek. - nastała chwila ciszy na linii. Rozmówca kilkakrotnie chrząknął i mlasnął głośno.
-Przygotować Lincolna. Kod 14-3. Zephram już wie?
-Zadzwoniłem najpierw do Pana. Tak jest, kod 14-3.
-Dobra, ja do niego zadzwonię. Bez odbioru. - to ostatnie zdanie musiał chyba wypowiedzieć z rozpędu, po czym rozłączył się.

George wprowadził zabezpieczenia do kolejnego połączenia. Zaszyfrował dane i połączył się z jednostką na orbicie.
-Tu kontrola lotów do KSN 8748-3. Kod 14-3. Przesyłam treść wiadomości.
Cytuj
Przyjąłem. Potwierdzam kod 14-3. Uzbrajamy systemy i ruszamy. Prześlemy raport po oględzinach miejsca. Bez odbioru.







KSN Kebraham Lincoln. Stworzony, by zabijać. Zbudowany tylko w tym celu. Najpotężniejszy, najlepiej uzbrojony krążownik szybkiego reagowania Floty. Wyposażony w 18 szybkostrzelnych dział do zwalczania myśliwców i rakiet, 14 naburtowych dział dużego kalibru i wiele innych rodzajów uzbrojenia na każde sytuacje. Jego istnienie oczywiście było ściśle tajne i było to uzasadnione – posiadanie takiego okrętu wymusza na wszystkich zbudowanie własnych, i o ile wśród sojuszników taka moda jest pożądana, o tyle aktualne sojusze stały się kruche, a nikt nie chciał, żeby jego prawdopodobny przeciwnik uzbrojony był tak samo lub lepiej.


....

-Ok, chyba wiemy dość. Nagrywaj.
-Tak jest.
Cytuj
Meldunek 754A, data: 12052364, 0807. Oględziny miejsca napaści na Creph Kerman, syn prof. Zephram Kerman. KSN E-1 "Royal Trinity" otrzymał obrażenia krytyczne, naruszające konstrukcję wewnętrzną. Coś, prawdopodobnie hak lub jakiś pocisk wystrzelony z pirackiej jednostki, uderzyło w przedział sypialny z boku, uszkadzając burtę i rozszczelniając kadłub. Na przedziale zasilania cztery symetryczne otwory zrobione prawdopodobnie chwytakiem górniczym. Spowodowały wyciek chłodziwa, w następstwie czego przegrzały się reaktory. Komputer następnie wyłączył je, co spowodowało wyłączenie wszystkich systemów statku, w tym systemów podtrzymania życia, sztucznej grawitacji etcetera. Zadziałał system hermetycznych grodzi, jednak osoby znajdujące się wówczas w przedziale sypialnym zginęły na miejscu. Przedział biurowy wypełniony butelkami z alkoholem i śladowymi ilościami narkotyków. Trzy ciała w środku. Śmierć nastąpiła bezpośrednio przez wyłączenie systemów podtrzymywania życia. Na pokładzie brak skafandrów EVA. Logi systemu komputerowego ukazały obraz sytuacji. Na pokładzie odbywała się libacja alkoholowa z udziałem denatów oraz zagininionego C. Kerman. Podczas, gdy system informował o zbliżającej się Niezidentyfikowanej Jednostce, nikt nie obserwował wskazań przyrządów. Pojazd więc zbliżył się niezauważony na kilkadziesiąt metrów i staranował "Royal Trinity", a chwilę później wleciał nad niego i z bardzo bliska uszkodził chwytakiem przedział zasilania. Następnie w wyniku wymiany zdań między załogą NJ a "Royal Trinity", Creph Kerman, dowódca jednostki, opuścił posterunek, założył jedyny skafander EVA i udał się w stronę śluzy NJ, do której następnie wszedł.

Pojazd odczepił chwytak, odrywając fragmenty poszycia "Royal Trinity" od kadłuba i skierował się w stronę 75732.2, 58712.3, według komputera, trajektoria wskazywała na niezamieszkałą planetę D87-A, zwaną potocznie Duna. Koniec raportu. Proszę o potwierdzenie treści.
-Przesyłam raport. - rzekł oficer.
-Przyjąłem, kontynuujcie. - odparł dowódca.

Cytuj
Tu kontrola lotów do KSN 8748-3. Przesyłam nowy kod działań. Kod 5-7A. Powtarzam, kod 5-7A. Potwierdź
Piloci spojrzeli po sobie.
-5-7A? Znajdź i zniszcz? - zdziwił się Bill Kerman, pilot II klasy floty KSN.
-5-7 to znajdź i zniszcz, Bill. - zaczął Kapitan Jebediah Kerman. - 5-7A to Znajdź, Uratuj i Zniszcz. Przy okazji w 5-7A jest protokół tajności akcji, a to oznacza, że nikt nie może nas widzieć i przeżyć, by o tym opowiedzieć.
-Przyjąłem, panie kapitanie!
-Wykonać. Kod 5-7A, panowie! Na stanowiska. Bob, nadaj im potwierdzenie kodu. - Jeb musiał zachować pozory powagi i profesjonalizmu. Jednak w duchu skakał jak szalony. W końcu! Pierwsza akcja jego świeżutkim, nowiutkim Krążownikiem! Oczywiście nie była to jego pierwsza w życiu akcja. Już wielokrotnie dowodził armadą, czy to w czasie podboju Laythe, czy w Bitwie o Kerbin. Jednak zawsze była to cała armada mniejszych, cywilnych często statków, przebudowanych na potrzeby wojskowe. 8748-3 był pierwszym stricte wojskowym statkiem, którego klasa została nazwana "Cerberus", po strażniku Hadesu, trójgłowym psie który zawsze stoi na straży i zawsze jest gotowy by kąsać, chociaż załoga nazywała tą klasę inaczej. A-E Class. Anti-Everything Class Cruiser.
-Dowódcy Prowadzenia Ognia, Dowódca Pilotów i Dowódca Inżynierów, zapraszam do mesy na briefing. Reszta - wyznaczyć kurs na strefę wpływów D87-A. Cała naprzód. Pełna gotowość bojowa.
-Tak jest! Jest cała naprzód!- Bob przekręcił przepustnicę maksymalnie do przodu i zablokował ją w pozycji Cała Naprzód. Silniki zaszumiały, zapiszczały i pojazd majestatycznie ruszył do przodu. Kierunek: Duna! Pomyślał Bob.
Włączył autopilota i wstał z fotela. Przespacerował się po mostku obserwując pracę innych oficerów.
-O czym pan podpułkownik myśli?- zapytał go nagle głos z tyłu. Głos kapitana. Mimo, że nagłe pytanie zbiło go z tropu, starał się tego nie okazywać. Zrobił jedynie krótką pauzę.
-Panie kapitanie, proszę o swobodną wypowiedź.-rzekł, żeby dać sobie jeszcze chwilę na zebranie myśli.
-Udzielam.
-Zastanawiam się dlaczego syn profesora został porwany. Przecież gdy zorientowali się, że to nie on, mogli go zwyczajnie zabić. Wepchnąć do śluzy z powrotem i wysłać do diabła?-Kapitan zrobił marsową minę. Faktycznie, coś tu nie grało.
-Hmmm, nie wiem. Może profesor pracuje nad czymś tajnym i oni tego chcą?

.....


Drzwi do jego kabiny się otworzyły z sykiem. Weszło dwóch mężczyzn, odpięło mu kajdanki od relingu i wyprowadzili go brutalnie na zewnątrz. Kolejne tortury? Który to już raz?
-Kapitan chce sobie z tobą porozmawiać, synek.
Synek. Taką ksywę nadali mu ludzie Derr'a, co w obecnej sytuacji było nawet zabawne. Ojciec oczywiście nawet nie zauważył pewnie jego zniknięcia, zbyt pochłonięty pracą.
Tato, tato, gdzie jesteś? Dostałeś moją wiadomość?
Doprowadzili go przed drzwi do kajuty kapitańskiej. Terminal, który kiedyś był skrzyneczką z zamkiem kodowym, w tej chwili stanowił kilka kabli, na których smętnie zwisała nadpalona klawiatura numeryczna.
Wklepali kod, odwracając mu głowę, aby nie mógł nic podejrzeć.
Syk i rubaszny śmiech kapitana prowadzącego wideorozmowe z innym statkiem.
-No, to było dobre Steffen. Trzymaj się i monitoruj przestrzeń wokół nas.
-Oczywiście, Derr. Odmeldowuję się, i tak masz gościa.
-Do zobaczenia. -rzekł krótko kapitan i rozłączył komunikator.-Więc.-zaczął powoli i poważniejszym tonem.- Pół roku czekamy i nic. Czyżby tatko cię olał? Jakież to smutne. Mógł przysłać kawalerię, ale praca jest chyba ważniejsza dla niego niż syn. To smutne. I tragiczne zarazem, bo jeśli nie dostanę prototypu, twoje istnienie jest...
-Ale ja nie wiem o czym mówisz! Nie wiem czym jest ten prototyp!-przerwał mu Creph. Potok słów wstrzymywany od bardzo, bardzo dawna po prostu zalał kapitana Derra, kompletnie odbierając mu mowę. Nie przywykł, by ludzie do niego zwracali się w taki sposób.-Zabiłeś moich przyjaciół. Od pół roku grozisz mi śmiercią i wiesz co? Mam to w dupie. Zabij mnie jeśli chcesz.-Po tym nastąpiła dłuższa pauza.
-No proszę. Synkowi wyrosły jaja. Ale nie przejmuj się, nie zabiję cię. Postanowiłem zmienić taktykę. Zadzwonisz do papcia i każesz mu przywlec prototyp tutaj na własnych plecach albo zabiję ciebie i każdego cywila, aż twoja śmieszna flota nie będzie miała kogo bronić. -zatarł ręce, a w jego oczach zatliły się ogniki szaleństwa. - Otworzyć połączenie  z Kerbinem. -rzekł do komunikatora.- Otwarte, nadawaj na wszystkich możliwych częstotliwościach, również telewizyjnych i radiowych.
-Gotowe.-padło po chwili z głośniczka.
-Mów, synu.-rzekl zachęcająco. Ogniki przygasły, jednak nadal tam były.

Creph nie wiedział co powiedzieć, postanowił więc improwizować. Po chwili jednak pod obiektywem wyświetlił się przygotowany tekst.
-Tato. Tu Creph Kerman, twój syn. Mówię do profesora Zeframa Kermana, mam nadzieję że mnie słyszysz. Znajduję się... pod opieką dobrych ludzi, wolnych ludzi, niezależnych od korporacyjnego społeczeństwa. Ci ludzie, którym przewodzi szlachetny kapitan Derr Kerman, chcą abyś dostarczył im swój ściśle tajny prototyp na niską orbitę planety duna nie później jak do jutra, godziny 12:00 czasu kerbińskiego. Wtedy zostanie przeprowadzona wymiana: Moje życie za prototyp. - połączenie przerwano, zanim pomyślał o dodaniu czegoś.

-Doskonale, chłopcze. Zabrać go. Pobić, musi mieć odpowiednią prezencję na spotkanie z ojcem. Nie uszkodźcie go za bardzo.
-Nie.-rzekł Creph do swojego oprawcy.-Mam lepszy pomysł, kapitanie. Wysłuchasz mnie?

....


-Słyszałeś TO?-rzekł Bob do Billa. - Jakim cudem profesor ma dostarczyć prototyp w ciągu 18 godzin przez miliony kilometrów pustej przestrzeni?
-Podporuczniku, zawrzyj gębę i skup się na nawigacji. Podchodzimy do duny. Za 18 godzin, będzie już dawno po wszystkim.
-Tak jest, panie poruczniku!-odparł Bob, wyraźnie zmieszany.

....



9h i 50 minut później.






-Melduję posłusznie, że orbita zamknięta. Jestesmy gotowi do akcji. Czekamy na rozkaz.
-Strzelać bez rozkazu. Celować w silniki i uzbrojenie. -Bob jeszcze raz spojrzał na radar. Wykrywał oprócz nich jeszcze jedną jednostkę, rozmiarami przypominającą poszukiwany piracki okręt, jednak skanery nie wykrywały żadnego uzbrojenia na pokładzie.
-Wstrzymać ogień. Podchodzimy ostrożnie. Celować dookoła okrętu. Przygotować RMLE. - zakomenderował Jeb.
-Rapid gotowy. Działa załadowane. Załoga w gotowości. Podchodzimy.
-10km! Otworzyć kanał komunikacyjny – to oficer łącznościowy Henry Kerman, zameldował właśnie wszem i wobec, że akcja się rozpoczęła.-Potwierdzam otwarcie. Proszę, kapitanie.
-Tu Kapitan Jebediah Kerman, Dowódca okrętu marynarki kerbińskiej "Kebraham Lincoln". Nasze negocjacje będą krótkie. Macie natychmiast wydać więźnia, albo poczujecie pełną siłę Kerbin Space Navy! Mam na pokładzie 8 działek typu CIWS, które rozprują twój kadłub jak masło i jeśli mnie rozdrażnisz, po prostu cię rozwalę i wrócę do swoich zajęć, cholerny sukinsynu.
Cóż, negocjacje naprawdę były krótkie, bo nikt mu nie odpowiedział. Kapitan ponawiał inwektywy na łączu przez godzinę, zbliżywszy się jednocześnie do statku na odległość rzutu kamieniem.
Po chwili dostrzegli, że zaświeciła się lampa ostrzegawcza nad wrotami śluzy, które po chwili odsunęły się z sykiem. Wyszedł przez nią człowiek w zniszczonym, brudnym skafandrze.
-Przełączyć na UKF. - zakomenderował Jeb.
-Tak jest, UKF. Gotowe.
Cytuj
Tu KSN "Kebraham Lincoln", mówi kapitan Jebediah Kerman, do astronauty przy pirackiej jednostce. Podaj swoje personalia.
Cytuj
Nazywam się... nazywam się Creph Kerman... jestem synem profesora... błagam, zabierzcie mnie stąd. Piraci uciekli, gdy tylko wasz statek znalazł się w zasięgu ich radaru, uszkodzili komunikację, żebym mógł tylko patrzeć, jak otwieracie ogień. Proszę o pomoc. Te monstra mnie głodziły. Błagam! Błagam, pomóżcie mi! Kapitanie...
Cytuj
Spokojnie, chłopcze. Mamy wykwalifikowany zespół medyczny, postawią cię na nogi w kilka dni. Wysyłamy zespół który cię przechwyci. Zostań tam gdzie jesteś.
-Głos kapitana się zmienił, był spokojny i opanowany, ale stanowczy.
-Wysłać ekipę ratunkową. Niech mają w pogotowiu broń – mogli go zmusić żeby to powiedział. Jak tylko chłopak bedzie bezpieczny, jednostkę rozwalić tak dla pewności. Bez ostrzeżenia.
-Tak jest.

Dwóch astronautów w ciemnobłękitnych skafandrach, które bardziej przypominały pancerze, pojawili się wkrótce w oknach mostka. Przechwycili chłopaka bez problemu. Wymęczony torturami Creph chwycił się jednego z nich i zwinął w kłębek. Przez UKF słyszał tylko głosy komandosów:
Cytuj
Już dobrze, Creph. Jesteśmy z tobą. Już nic ci nie grozi. Zaraz napijesz się herbaty na pokładzie. Niedługo zobaczysz ojca. Wszystko będzie dobrze.
Zabrali Crepha na pokład. Był wychudzony, wynędzniały, a blade ciało pokryte miał bliznami i ranami po torturach. Doznał również kilku złamań, które źle się zrosły. Był w fatalnym stanie fizycznym i psychicznym, a wodę żłopał jak pies w upalny dzień. Dosłownie jak pies. Z podłogi.
Zabrali go do kajuty, odbył kilkugodzinną sesję z kroplówką i ekipą medyczną, która łatała go rana po ranie. Chłopak jednak nic już nie powiedział. W międzyczasie, pojazd piratów został zmasakrowany i rozerwany na kawałki, po uprzednim podziurawieniu kadłuba jak szwajcarski ser. "Jolly Revenge" przestało istnieć w spektakularnej eksplozji głównego reaktora.






-Kapitanie, nie chcę wychodzić ponad swoją rangę, ale moim zdaniem awans na admirała ma pan gwarantowany. -rzekł Bob, gdy wyszli z orbity Duny.
-Dziękuję, podporuczniku, ale szczerze w to wątpię. Admiralicja jest kompletna. Nie potrzebują mnie, a niezbyt odnajdę się w papierkowej robocie. Wolę być tu, na pograniczu, na szlakach handlowych. Z wami, najlepszymi ludźmi jakimi dowodziłem. To jest nasz wspólny sukces. Gdy zakończycie wszystkie manewry w kierunku kerbinu a kontrolę przejmie autopilot, zapraszam cały mostek na wódkę w mesie. Tymczasem, idę odwiedzić naszego podopiecznego. Spocznij.
-Tak jest!
Jeb jednak cały czas czuł, że coś tu nie tak. Niby piraci zachowali się rozsądnie ratując swoje życia, gdy zobaczyli na radarze zupełnie nie znany wcześniej typ okrętu. Sęk w tym, że nigdy nie zostawiliby tak więźnia. Coś tu było kurewsko nie w porządku, i mimo nieukrywanej satysfakcji, odczuwał dużą dawkę niepokoju. Kula lodu w jego żołądku zamiast maleć, rosła.
Wszedł do Ambulatorium okrętu. Creph leżał na jednym z łóżek, opatulony kocem.
-Witaj synu.-Creph jednak nie odpowiedział.-Jak się czujesz?
-Chyba... chyba dobrze. Nie wiem. Lepiej niż wczoraj. Chociaż jedzenie macie jeszcze gorsze niż piraci.
-Uroki Marynarki.-zaśmiał się. Chłopak spochmurniał nagle.-Wszystko gra?
-Derr to potwór. Monstrum w kerbalskiej skórze.- i zamilkł. - Mam nadzieję, że NSK go złapie i osądzi.
-Na pewno złapiemy. Prędzej czy później, nie wywinie się.
-On jest bardzo sprytny.-rzekł Creph.
-Co masz na myśli? Coś usłyszałeś? Coś ci powiedział? - Jednak momentalnie zauważył, że chłopak się odciął. Odsunął głowę, poprawił koc, zmienił pozycję. - Mnie możesz powiedzieć.
-Powiedział mi, że was wykończy. Że ma na was jakiegoś haka. Że wie jak was załatwić.- Kapitan zrobił marsową minę na te słowa. Zna słabe punkty okrętu, który ich nie ma? Zna kogoś w marynarce? Pytania zaczęły się mnożyć mu pod czaszką z prędkością światła.
Creph był wyraźnie poruszony. Wspomnienia będą go męczyć jeszcze przez lata, o ile w ogóle kiedykolwiek z tego wyjdzie.
-Synu. Leż, zdrowiej. Prześpij się. Nic ci tu nie grozi, to najlepiej uzbrojony i wyposażony okręt we flocie. Zbudowany według specyfikacji i projektu Twojego ojca i muszę powiedzieć, że jest fantastyczny. Masz genialnego tatę.
-Dz... dzięki, kapitanie.
-Pójdę już. Jakbyś czegoś potrzebował, wezwij mnie. Służę pomocą.
-Dobrze.-odparł, i przekręcił się na bok, w stronę ściany, prawie całkowicie zakrywając głowę kocem.

....

Impreza w mesie była bardzo udana. Wszyscy byli wyluzowani, śmiali się i rozmawiali. Zaśpiewano kilka szant, jak m.in. "Kerbalskie Opowieści" i "Gdzie ten Kerbin". Sam kapitan wychylił dwa głębsze, żeby wyluzować i się udało – lodowa kula w jego żołądku i irracjonalny stres, że coś jest nie tak, przeszły jak ręką odjął. Był spokojny o bezpieczeństwo załogi.

Wtedy się zaczęło. Zgasło oświetlenie główne na całym statku, jakby zabrakło mu mocy.
-Co jest, zapomnieliście włączyć panele?- zapytał prześmiewczo kapitan.
-Nie, działają na pełnej mocy. Reaktor również na sto procent jest w porządku.
-Spraw...-wtedy huk eksplozji zatrząsł całym okrętem. -Jasna cholera! Wszyscy na stanowiska bojowe, kod 0-3. Protokół bezpieczeństwa A4-12. Załoga, na mostek!
-Dlaczego komputer nas nie ostrzegł?- spytał biegnąc za Billem Bob, gdy statkiem targnęła kolejna eksplozja.
-Może go wyłączyli w jakiś sposób? Ale tak czy siak mamy przecież pole siłowe, które powinno przynajmniej pierwszy strzał zaabsorbować i włączyć czerwony alarm.
-Cholera. Coś mi tu śmierdzi. -Gdy wbiegli na mostek, szybko zorientowali się, dlaczego komputer nie wykrywał zagrożenia. Nie było go tam po prostu.
Bill i Bob spojrzeli po sobie, podczas gdy statkiem targnęła kolejna eksplozja, która wytrąciła go z trajektorii i wprowadziła w korkociąg.
-Stabilizatory! Co się dzieje, do jasnej cholery?
-Lewy silnik trafił szlag! Jak myślisz co się dzieje? To sabotaż!
W tym momencie do kokpitu wbiegł wychudzony creph w zielonej piżamce szpitalnej. W okolicy krocza miał mokrą plamę, z której kapała żółta ciecz.
-Kapi... tanie... co się dzieje?
Kapitan spojrzał na niego z politowaniem. Chłopak był tak wystraszony, że zmoczył spodnie. Było z nim gorzej niż źle.
-Chodź chłopcze, zaprowadzę cię w bezpieczne miejsce. Nic się nie dzieje, nie ma żadnych piratów. Statek ma awarię. Wziął chłopaka pod ramię, i chociaż natychmiastowo poczuł ostry zapach amoniaku, nie dał tego po sobie poznać. Nie chciał, żeby chłopiec czuł, że kapitan brzydzi się takimi zafajdanymi smarkaczami. Cholerny gnój. Chłopak wtulił się w niego, a zapach amoniaku się wzmógł.
Opuścili mostek, udali się z powrotem do ambulatorium. Załoga biegała z jednego miejsca na drugie, próbując uratować co się dało. Kapitan otrzymał po drodze raporty od starszych stopniem oficerów. Nastąpiły trzy eksplozje: Najpierw doszło do eksplozji w zbrojowni załogi, potem w magazynie z amunicją, a ostatnia eksplozja miała miejsce na lewej burcie okrętu, w miejscu gdzie znajdował się jeden z czterech głównych silników pościgowych, których teraz używali do zmiany trajektorii. Wszystkie trzy eksplozje dokonały sporych wyrw w kadłubie, stracili broń osobistą, większość amunicji i całą gondolę z silnikiem. Komputer odciął przedziały niemal natychmiastowo, nikt też nie został ranny.
Gdy dotarli do ambulatorium, było nadal puste i ciche.
-Połóż się, synu.-rzekł spokojnie, chociaż miał ochotę chłopaka pobić za chociażby obniżanie morale i sianie paniki. Ale to był cywil. - Muszę coś ogłosić.-podszedł do komunikatora na ścianie.
Cytuj
Tu kapitan Jebediah Kerman, kod autoryzacji Alfa Delta Jeden Pięć Cztery Osiem Alfa Alfa Foxtrot. Ogłaszam pełną blokadę przedziałów na okręcie. Wszyscy zostać na stanowiskach. Jeśli zauważycie coś podejrzanego, strzelać bez rozkazu. Blokada zacznie się się za minutę.
-Chłopcze, mu...-spojrzał na niego w chwili, gdy zorientował się, że chłopak jest za blisko. Poczuł ukłucie z tyłu, w płucu, które wydarło się potwornym bólem. Potem kolejne, i następne i jeszcze dwa. Creph, młody, chudy chłopak zadawał ciosy jak szalony.- Ty... mały... skur...
-Wybacz mi, kapitanie. Ale mam teraz własną załogę, która okazała mi więcej uwagi torturując mnie, niż mój ojciec przez całe moje życie. I również dziękuję – dzięki tej jednostce, dostarczę Kapitanowi Derrowi prototyp, nad którym pracuje mój tatko, a potem u jego boku zaatakuję i zniszczę KSN oraz mojego ojca.
-Tyle... zachodu...-zakaszlał, z ust trysnęła mu gęsta krew. Lewe płuco powoli się zapadało.- Bo tatuś... zapierdalał... dla ciebie...? Ty... niewdzięczny... - ostatnie jego słowa były jednak niezrozumiałe, bulgocząca krew wypłynęła mu przez usta. Creph zbliżył się do leżącego mężczyzny i jednym ruchem poderżnął mu gardło.

Koniec...? ;)





Gorąca prośba.

Częstotliwość powstawania moich opowiadań jest niska z powodu niskiego zainteresowania - piszę je praktycznie tylko i wyłącznie dla siebie. Nie widząc zainteresowania, nie czuję wsparcia płynącego z forum i moja motywacja maleje.

Jeśli przeczytałeś i Ci się podobało, zostaw ślad po sobie w postaci komentarza. To nic nie kosztuje, a znaczy dla mnie wiele, bo wiem że forum chce takiej twórczości.




« Ostatnia zmiana: Sob, 26 Gru 2015, 11:19:39 wysłana przez KnightMoritz »

Wto, 15 Wrz 2015, 21:27:08
Odpowiedź #1

Offline baalnamib

  • Kapral
  • **
  • Wiadomości: 147
  • Reputacja: 45
  • A może zbudujemy wielkiego, drewnianego borsuka?
    • Zobacz profil
Wenn ist das Nunstück git und Slotermeyer? Ja! ... Beiherhund das Oder die Flipperwaldt gersput.

– Mein Hund hat keine Nase!
– Und wie riecht er dann?
– Schrecklich!

Reklama

Odp: Piracki Poker
« Odpowiedź #1 dnia: Wto, 15 Wrz 2015, 21:27:08 »

Wto, 15 Wrz 2015, 22:56:02
Odpowiedź #2

Offline Dirkuu

  • Szeregowy
  • *
  • Wiadomości: 68
  • Reputacja: 1
    • Zobacz profil
Trzy sprawy:
1) Jedwabiście Ci to wyszło.
2) Czy aby na pewno słowo "korsarze" jest tu dobrze użyte? (Korsarze byli wynajętymi piratami przez jakieś państwo)
3) Kapitan okrętu marynarki wojennej miał ostatecznie na imię Jebediah czy Creph? (Ostatni komunikat)
Witam i pozdrawiam, do następnego ; )

Śro, 16 Wrz 2015, 01:42:36
Odpowiedź #3

Offline KnightMoritz

  • Szeregowy
  • *
  • Wiadomości: 93
  • Reputacja: 12
    • Zobacz profil
1. Dzięki :) bardzo się cieszę i osobiście jestem z tego dumny.
2.  :)
3. To mój błąd wynikający z kilku rzeczy. Zawsze piszę te swoje rzeczy okropnie zmęczony, a tym razem chory i z temperaturą. Oczywiście Jebediah Kerman :) poprawione :)
« Ostatnia zmiana: Śro, 16 Wrz 2015, 01:46:41 wysłana przez KnightMoritz »

Reklama

Odp: Piracki Poker
« Odpowiedź #3 dnia: Śro, 16 Wrz 2015, 01:42:36 »

Pią, 18 Wrz 2015, 21:26:00
Odpowiedź #4

Offline Element4ry

  • Plutonowy
  • ***
  • Wiadomości: 276
  • Reputacja: 38
    • Zobacz profil
No panie Moryc, teraz to żeś zaszalał! Kawał dobrej roboty - wciągające i dobrze napisane. Mogę z czystym sumieniem stwierdzić, że aż mnie zainspirowało do wzięcia się za moje M2. Bo lubię takie klimaty. Do tego, parę rzeczy zalatuje srogo jakby zaczerpnięte z "klasyki gatunku" - to na plus! Bo nawet jeśli wprawne oko zauważa - to w żadnym razie nie wygląda to jak żywcem zerżnięte. Umiejętnie wykorzystana inspiracja, co się ceni! Oby tak dalej.

Sob, 26 Gru 2015, 02:29:38
Odpowiedź #5

Offline KnightMoritz

  • Szeregowy
  • *
  • Wiadomości: 93
  • Reputacja: 12
    • Zobacz profil
dzięki wszystkim za miłe słowo :) staram się robić rzeczy na najwyższym poziomie, bo po prostu mogę.

Przy okazji, zapraszam do spin-offa "Pirackiego Pokera" - opowiadania Boeing!

Aby zobaczyć link - ZAREJESTRUJ SIĘ lub ZALOGUJ SIĘ

Reklama

Odp: Piracki Poker
« Odpowiedź #5 dnia: Sob, 26 Gru 2015, 02:29:38 »

Sob, 26 Gru 2015, 14:21:30
Odpowiedź #6

Offline Pizmak

  • Szeregowy
  • *
  • Wiadomości: 55
  • Reputacja: 3
    • Zobacz profil
Baaaardzo przyjemnie się to czytało :) Aż chciałoby się zobaczyć jeszcze jakiś epilog

Namazane z P8 Lite przez Tapatalk

Dom jest tam, gdzie znacznik prograde.

Sob, 26 Gru 2015, 15:04:04
Odpowiedź #7

Offline KnightMoritz

  • Szeregowy
  • *
  • Wiadomości: 93
  • Reputacja: 12
    • Zobacz profil
To dopiero pierwsza część :) epilog będzie po drugiej pewnie. coś wymyślę :>

Reklama

Odp: Piracki Poker
« Odpowiedź #7 dnia: Sob, 26 Gru 2015, 15:04:04 »

Pon, 28 Gru 2015, 08:42:03
Odpowiedź #8

Offline Robson

  • Sierżant
  • ****
  • Wiadomości: 421
  • Reputacja: 22
    • Zobacz profil
    • Opowieści Kerbali
Ze względu na fakt, że miałem długą przerwę w życiorysie, opowiadanie przeczytałem dopiero teraz.
I tak sobie myślę, że ten styl mi pasuje.
Lubię takie opisy, nie rozlazłe ale nie ogólnikowe, bez skracania narracji w stylu "nastąpiła procedura zamknięcia orbity, wszyscy wiemy jak to wygląda, więc nie będę opisywał" co zdarzyło mi się na tym forum zaobserwować kilka razy.
No i wątki kryminalne mają większą siłę przebicia niż katastroficzne, bo są czarne charaktery i skomplikowane psychologiczne zagadki umysłu, przypominające dysocjację, lub syndrom Kerbholmski.
To zadziwiające, jak skomplikowane strategie potrafi stworzyć umysł, aby tylko zachować swe ciało przy życiu.
Oczywiście, rzucając światło na Crepha, nie mogę podzielić opinii kapitana o małym skur...
Jedyne co mogę zarzucić, to przewidywalność zachowań bohaterów i mało skomplikowana osobowość kapitana piratów.
Być może zostanie to zrekompensowane w następnej części.
Pozdrawiam.
« Ostatnia zmiana: Pon, 28 Gru 2015, 11:31:21 wysłana przez Robson »
Robson Kerman - Profesor Orbitologii Teoretycznej. Zabójca Piwo Grillsa Kermana zwanego Niedźwiedziem z Eve.
Jego oficjalnym guru jest Sobol - budowniczy wspaniałych części rakiet.