No cóż nikomu nie chciało się poszukać, a zagadka naprawdę nie była trudna. Chodziło o misję satelity KH8-15 która rozpoczęła się 6 sierpnia 1968 roku. KH8 Gambit to seria satelitów wykonanych w czterech wersjach, wszystkie były one satelitami szpiegowskimi. Na 54 starty dwa zakończyły się niepowodzeniem. Więc do rzeczy na początek wrzucam małą grafikę poglądową z moim Titanem IIIB.
Mimo, że Titan IIIB startował również w innych wariantach, to ten z blokiem Agena D został najbardziej uwieczniony ze względu na charakterystyczny wygląd rakiety. Zamieszczam również poglądowy schemat satelity KH-8.
Replika samej satelity nie jest tak perfekcyjna ale według mnie posiada jeden śmieszny szczegół, ale o tym później. Przejdźmy już do lotu. Wszystkie satelity KH-8 startowały z Vandenberg czyli "wojskowego ośrodka rakietowego".
Rakieta posiada bardzo dobry stosunek mocy do masy praktycznie w każdym członie więc start przebiega sprawnie i gładko.
Co prawda po separacji pierwszego członu rakieta wygląda hmm dość pokracznie to jest bardzo stabilna wszak znajduję się ona już na skraju atmosfery.
Jeśli komuś jest bliska geografia lub ma chociaż odrobinę pojęcia o ukształtowaniu Ziemi to będzie wiedział, że rakieta leci wzdłuż Kalifornii prosto na północ. Zadanie do osiągnięcia: Inklinacja 94.1 stopnia - niech te socjalistyczne świnie wiedzą, że będziemy ich podglądać!
Separacja drugiego członu i we znaki dało się moje prawie. Wspominałem że prawie każdy człon rakiety ma doskonały stosunek mocy do masy Agena D ma właśnie ten stosunek najmniejszy ze wszystkich członów, ale dla wprawionych komputerów sterujących cóż to za problem. Minimalnie podnoszą one dziób rakiety i wkrótce apoapsa naszej orbity znowu ucieka przed rakietą.
Orbita zostaje domknięta a w zbiornikach zostaje 100m/s przyspieszenia do wyhamowania próbnika który ma powrócić na ziemię wraz z cennymi fotografiami, ale zaraz przecież nikt nie uruchomił jeszcze naszego wspaniałego aparatu składającego się z... panela słonecznego i reflektora ot taki mały szczegół, o którym wspominałem wcześniej.
Wybaczcie ujęcie które nie pokazuje perfekcyjnie tworu aparato-podobnego, ale mam jakiegoś buga który po próbie zmiany kamery wywala ją nie wiadomo gdzie, gdzieś w okolice Proxima Centauri. No cóż zrobiliśmy kilkadziesiąt rundek po orbicie polarnej, ZSRR parę razy pokazał nam swoje oblicze pora więc wracać.
Hamowanie odbyło się gdzieś nad Antarktydą. Wiecie jakie tam są paskudne chmury? Chyba dlatego dodali tam Zorze żaby jakoś to maskowały
. Kurde nie o tym miałem. Miało być o KH-8 a nie o modach. No więc powracamy, przejście przez atmosferę jak się okazało wyszło bardzo gładko.
No cóż ładunek został wypatrzony chyba przez jednego z pilotów ekipy poszukującej i szybko podjęty z Pacyfiku.
Zapomniałbym o najważniejszym o fotografii, która była związana z podpowiedzią do zagadki oraz z samą nią.
W czasie kilku lotów dowiedziałem się ciekawych rzeczy o mojej Ziemi. 4k to zdecydowanie za mało żeby jakkolwiek to wyglądało z niskiej orbity. Co ciekawe ocean wygląda jak około południowe niebo przy 40st mrozie, ale chmurki całkiem ładne. No cóż będzie trzeba popracować nad tym.
Do zobaczenia niedługo. Komentarze mile widziane