Światło razi. Nie wiem kto wymyślił takie ustawienie hangaru. Zawsze wychodząc głównymi grodziami, receptory są nakłuwane milionami szpilek porannego światła. Ale już niedługo. Podchodzę do samolotu. Czując chłód ciekłego paliwa przelewanego do zbiorników sprawdzam zabezpieczenie zaworów. Niby wszystko OK, lecz wpada w moje oko czerwony i jaskrawy kolor taśmy informuje mnie o tragicznym niedopatrzeniu. Wyciągam szatański pasek materiału zabezpieczający wysokościomierz. Rozglądam się w poszukiwaniu winowajcy. Jestem pedantem. Jako pilot oblatywacz musiałem nim zostać. Jestem Nebman Kerman.
Samolot szarpie. Ważący 45 tonowy samolot nie lubi niskich wysokości. Z wielki powątpiewaniem ciągnę wolant do siebie. Uśmiecham się. Inżynierowie Battle Claw to wirtuozi. Nie kłamali mówiąc o nowej wersji.
10 kilometrów. Wibracje zmalały. Nagłe pojawianie się uderzenia sonicznego wokół kabiny informuje mnie o przekroczeniu prędkości dźwięku. 18 kilometr zmusza mnie do wyrównania do poziomu. Przerzut przed grzbiet gładko pozwolił by sztuczny horyzont był wypełniony do połowy oboma żywiołami.
19 kilometr był ograniczeniem poprzedniej wersji. Mimo to "ósemka" leci dalej i metodycznie przyspiesza.
Informuje o pobiciu bariery rekordu. 1790 m/s był krytycznym punktem miażdżącym wszystkie poprzednie samoloty.
1900 m/s nagle uwalnia samolot od wibracji, i pozwala bezpiecznie się wspiąć wyżej. 29 kilometr jest granicą na której pozostaje tylko czekanie.
2170 m/s. Taki komunikat podaję do centrum wiedząc że to jeszcze nie koniec. Co raz wolniej przyspieszyłem do 2180 czując, że to ostateczność.
Najbardziej zaskakująca był spokój. Obok mnie mogła by siedzieć spokojnie staruszka popijająca lemoniadę.
Najlepsze było jednak coś całkiem innego. Słońce znikło mi za plecami, a ja dalej leciałem. Drugim celem po pobiciu rekordu, było oblecenie Kerbinu w równie rekordowym czasie. Przełączyłem się na kanał 16. Nasłuch kanału oficjalnego bardzo mnie uspokajał. Nagle zaszumiał pilot myśliwca "Nibelung".
-Ziemia tu Nibelnug. Jesteśmy na 10 kilometrze. Podacie nam prędkość?-
-Oczywiście Nibelung. Macie 2460 kilometrów na godzinę względem ziemi-
-Hahaha! Nieźle co? Dzięki wielkie!-
Nie mogłem się powstrzymać od tego co teraz zrobiłem. A rzadko przejawiałem jakiekolwiek poczucie humoru.
-Nibelnug. Możecie nam podać moją prędkość względem ziemi?-
-Pewnie że tak wolniejszy kolego! Macie... Eee.. Yyyy... 7848 km na godzinę? Jak? Podaj swoją wysokość!-
-29 kilometrów nad poziomem morza. Dzięki wielkie!-
Uśmiechem się sam do siebie. Fajnie było być najszybszym kolesiem w okolicy.
Fire Wave 8
Battle Claw ma wielki zaszczyt zaprezentować nowość na rynku samolotowym. Celem wyprodukowania tego unikatowego pojazdu nie było dokonanie badań czy wynalezienia nowych rozwiązań. Miał on pokazać, że mimo osiągnięcia kosmosu i jego podboju, granice tu na dole, dalej istnieją i są przesuwalne.
Dla właśnie pobicia tej granicy powstała seria Fire Wave, lecz dopiero wersja ósma dopiero zadowoliła zarząd.
Dane podstawowe:
-45,3 tony
-184 części
- Prędkość maksymalna: 2280 m/s (oficjalnie)