Aby powstało inteligentne życie musi zachodzić ewolucja, a ewolucja rządzi się określonymi prawami.
Problem w tym, że na ewolucję nie mamy żadnych dowodów. Bo ewolucja, to powstanie gatunku z innego gatunku. To nie jest tak, że pewnego dnia z jaja dinozaura wykluła się krowa. Przez miliony lat, musiały rodzić się jakieś formy pośrednie, brakujące ogniwa. Mutacji negatywnych było by więcej niż tych pozytywnych, pewnie miliardy nieudanych gatunków. Czyli, idziesz skopać ogródek, a tam jakiś skamieniały kaczkonietoperz.
Druga sprawa, to te określone prawa.
Jednym z praw ewolucji, jest dobór naturalny. Przecież żeby dobrać odpowiednią cechę, musimy ją posiadać w dostępnej puli, zapisanej w genach. W zależności od zastanych warunków bytowych, u potomków aktywowane są odpowiednie cechy. Patrz-->drozdy Darwina.
Łatwo można to zauważyć wśród psów. Dobieramy odpowiednie cechy z istniejącej już puli genów i mamy jamnika, albo buldoga. Ale to nie jest powstawanie nowego gatunku. Cały czas operujemy w obrębie gatunku wilka i z puli genów wilka jesteśmy w stanie wyhodować każdą rasę psa. Ale z ciułała to wilka już niestety nie wyhodujemy. A dla tego, bo straciliśmy sporo informacji genetycznej. Nie jest to zatem ewolucja, bo ewolucja polega na tworzeniu nowych genów.
Drangir--> Splątanie kwantowe, to jest właśnie to. Wyobrażam sobie takie a'la komputery kwantowe, które są splątane kwantowo w jakieś sieci. Każda zmiana w jednym komputerze, generuje identyczną zmianę w jego bliźniaku na drugim końcu galaktyki (zjawisko tunelowe jet znane ludzkości od wielu lat). Czyli można przesłać każdą informację na dowolną odległość, bez opóźnień czasowych. No i takiej komunikacji, niestety nie da się podsłuchać.