- Czyli cały zespół odpowiedzialny za konstrukcję tej stacji siedzi w module mieszkalnym?
Przecież to jest złom! Miedzy habitatem a resztą stacji nie ma przejścia
bo sobie wymyślili jakieś kratownice z montażem tych próbników.
Osobiście nie mam nic przeciwko temu, żeby sobie tam siedzieli.
Zastanawiam się tylko, w jaki sposób prześlą nam łiski, czy podczas EVA nie uszkodzą się butelki?
- Panie kapitanie Kerman, czy na prawdę pan myśli że oni coś tam jeszcze mają?
Z resztą nie czas na przyjemności, właśnie zbliża się do nas moduł zasilania.
Coś mi się wydaje, że ci z działu projektowego to jacyś alkoholicy.
Jak można zaprojektować moduł bez silników manewrowych?
-------
Po ostatnich katastrofach na orbicie Kerbinu, zarząd zabronił zbliżać się rakietami transferowymi do stacji na odległości mniejsze jak 300 metrów.
Trzeba było więc moduł zasilania zostawić dryfujący i polecieć po niego szczękniakiem.
- Panie kapitanie Kerman, mam tu mały problem. Te szczęki, to chyba jakiś idiota projektował.
Z cholerę nie mogę chwycić tego żelastwa.
Rzeczywiście, szczęki projektowane w biurze projektowym "Skład Małp w Wojskowych Chełmach" (kto wymyśla te nazwy?), nie łapały niczego oprócz tych okrągłych komputerów i asteroidów.
Pilot Kerman nie był jednak w ciemię bity i przytargał moduł dokując do niego swoim szczękniakiem.
(Brak zdjęcia, musicie zadowolić się tym:)
Po przyciągnięciu modułu na odpowiednią odległość, przeprowadzono najtrudniejszą operację w historii lotów kosmicznych.
Skoro moduł nie miał napędu, a stacja z założenia też swego napędu nie miała, wykorzystano silniki przycumowanych sond, skanerów i satelitów, do poruszenia stacją i zadokowania stacji do elektrowni.
Dopiero po długich trzech godzinach kapitan Kerman usłyszał charakterystyczne kliknięcie.
To zatrzaski doków chwyciły.
Już wtedy było jasne, że przybudówka akumulatora mieści czterech gapowiczów i jest pełna zaopatrzenia.
Jeszcze na Kerbinie, gdy nikt nie myślał o wysłaniu tych elementów w kosmos, ochroniarze przechowywali tam "KANAPKI"

i na pewno tych trzech chuderlaków nie dało by rady takiej ilości.
Następna część niebawem
P.S. Faktycznie było to moje najtrudniejsze dokowanie i trwało (śmiejcie się, śmiejcie) grubo ponad trzy godziny.
edit: poprawiłem literówki