Pokaż wiadomości

Ta sekcja pozwala Ci zobaczyć wszystkie wiadomości wysłane przez tego użytkownika. Zwróć uwagę, że możesz widzieć tylko wiadomości wysłane w działach do których masz aktualnie dostęp.


Wiadomości - Kadaf

Strony: 1 ... 56 57 [58] 59 60 ... 107
856
Aktualności / Re: KSP 0.25
« dnia: Sob, 04 Paź 2014, 09:03:57 »
Ciekawe czy kiedyś doczekam się apdejtu skierowanego do takich graczy jak ja, do sandboxowców. Niestety z jednej strony dostanę wersję nie wnoszącą zbyt wiele nowego. z wyłączeniem oczywiście części lotniczych ( MarQx, szykuj hangar, bo coś czuję, że znowu się będziemy ścigać ). Eksplodujące budynki to jak dla mnie żaden bajer, chociaż muszę powiedzieć, że czarny dym wygląda bardzo dobrze i uważam, że powinien mieć przede wszystkim zastosowanie przy startach rakiet. Wszystko co dotyczy kariery, to dla mnie rzecz oczywiście zbędna w stu procentach. Reasumując więc oceniam 0.25 na dodatek przeciętny. Z drugiej strony jednak trzeba zaznaczyć, że powstawał w rekordowo krótkim czasie i jeśli przeanalizujemy najnowszą wersję pod kątem pojawiania się nowych części na dobę pracy, czyli stosując przelicznik part/hour, to wynik mamy wprost olśniewający. Takiej prędkości dodawania nie mieliśmy od wersji 0.18, czyli od dwóch lat. Gdybym był karierowiczem, to byłbym zadowolony bardzo, ale ponieważ nim nie jestem, to wygląda to wszystko nieco słabiej. Po cichu liczyłem na nową planetę, bądź lifting istniejących, no cóż, mogło by być znacznie lepiej, ale mimo wszystko nie ma tragedii, jak to było z każdym updatem po wersji 0.19.

857
Inne gry / Odp: Elite : Dangerous
« dnia: Śro, 01 Paź 2014, 08:30:38 »
Niezły pościk żeś wysmarował Shinzo :) Mocno przybliżyłeś mi szczegóły związane z oboma tytułami, no i sądzę, że nie tylko mi. Wyglądają interesująco, jestem ciekaw, jak to będzie działać w praktyce. A co do Eve Online, to po prostu walka w niej jest bardzo ale to bardzo taktyczna. Gra w nożyce-papier-kamień w niewiarygodnie rozbudowanej wersji. W Eve możemy zabezpieczyć w sposób doskonały swój statek przed innym statkiem, ale tylko pod warunkiem, że znamy jego konfigurację podzespołów, ale ponieważ sposobów skonfigurowania statku jest nieskończona ilość, to to zawsze jest zgadywanka czy dobrze się do walki przygotowaliśmy. Słyszałem historie o noobach, którym zdarzało się zadziwić starych wyjadaczy zupełnie idiotyczną konfiguracją podzespołów skonstruowaną tak a nie inaczej przez zwyczajną niewiedzę, a która potrafiła dać opór nawet rekinom walki kosmicznej, przez to, że była tak pokręcona i niespodziewana.
Tak więc podkreślam, walka w Eve to taktyka bardzo wysokiej klasy, ale absolutnie nie jest symulacją lotu. Bo doskonały pilot wygra ze słabszym nie dzięki lepszemu statkowi czy uzbrojeniu, tylko dzięki umiejętnościom pilotażu. Polecam wszystkim sim latadeł z pierwszej wojny, Rise of Flight, gdzie zdarzają się spece latający badziewiami a siejący postrach wśród graczy za sterami najlepszych samolotów. I to jest właśnie symulator!

858
Inne gry / Odp: Elite : Dangerous
« dnia: Śro, 01 Paź 2014, 01:14:55 »
O przeeeepraszam bardzo! Eve Online nie ma ŻADNEGO realizmu walki. Grałem w Evkę prawie trzy lata i w końcu już nie mogłem zdzierżyć jak bardzo wyssane z palca są zasady walki w tej grze. Skoro Eve Online to symulator walki, to FTL również. Fizyka w Eve Online nie istnieje w żadnym aspekcie. Statki kosmiczne mają określoną prędkość maksymalną. Nie da się nimi robić żadnych manewrów lotniczych. Tam nie ma czegoś takiego jak silniki manewrowe. Nie da się zderzyć dwóch statków, nie ma więc kolizji. W ogóle z niczym nie można się zderzyć. Zasięgi rakiet są arcyśmieszne (przykładowo 5 kilometrów), chociaż gdy te same rakiety przełożymy do innego statku, to, podkreślam, te same rakiety mają zasięg powiększony do 50 kilometrów.
Statki kosmiczne w Eve w kilku przypadkach bywają gigantyczne. Latające miasta. W porządku, tyle że nie mają załogi, prowadzi je jeden koleś. Przykłady mógłbym mnożyć na ZEROWE odwzorowanie realiów walki kosmicznej, tylko nie wiem po co. Nie twierdzę, że Eve online to kretyństwo, nie, to genialna gra z najprawdziwszą ekonomią, żywymi społecznościami, fantastycznymi możliwościami. Ale sama walka... Serio, już FTL jest chyba realniejszy, więc co ty tu Shinzo klepiesz za androny :)

859
Inne gry / Odp: Elite : Dangerous
« dnia: Wto, 30 Wrz 2014, 19:48:04 »
Co do żywych pilotów masz absolutną rację. Automat zawsze zareaguje szybciej i lepiej niż człowiek, myśliwiec może być lżejszy, bo odpada system podtrzymywania życia, a na dodatek taka maszyna będzie mniej wrażliwa na poważne uszkodzenia. Praktycznie w każdej kategorii zautomatyzowany myśliwiec kierowany przez komputer powinien przewyższyć ten z żywym pilotem.
Właściwie nie rozumiem, dlaczego w grach nie można się wcielić w robota. Niekoniecznie humanoidalnego zresztą. Miało by to dużo większy sens.

860
Medal z Kartofla dla JW! Dokładnie o to mi chodziło :) W rzeczywistości kolejność lotów była nieco inna, ale po prostu nie pamiętałem dokładnie jaka, bo trochę czasu minęło od momentu kiedy deorbitowałem te pojazdy do chwili kiedy zdecydowałem się to opisać. Z punktu widzenia fabuły zmiana wyszła na dobre, jakkolwiek nie posiadałem zdjęć przedstawiających widok prawidłowy, więc jest już tak jak jest...

Brawo JW! :D

Wybaczcie opóźnienie z kolejną częścią, po prostu od paru dni coś innego mnie zajęło bez reszty, ale pocieszę was, że wreszcie DZIŚ rano baza wylądowała, materiał gotowy, tylko pisać, więc część dwunasta pojawi się niebawem :)

861
Aktualności / Re: KSP 0.25
« dnia: Pon, 29 Wrz 2014, 22:56:21 »
Podbijam kamils. Ten dodatek uważam za praktycznie bezużyteczny i nawet przez chwilę przez myśl mi nie przeszło, żeby zbudować samolot czy rakietę, której funkcją ma być rozbijanie budynków, ponieważ uważam to po prostu za idiotyczne. Ale cóż, niestety target Squadu nie przejawia inteligencji. Po cichu liczyłem na lifting planet, niestety przyjdzie na niego poczekać jeszcze dłuuuugo, o ile w ogóle kiedykolwiek nastąpi. Natomiast muszę docenić Squad, że pod wodzą maxmapsa prace posuwają się zdecydowanie szybciej, no i nagle w jednym tylko apdejcie dostaniemy i nowe skrzydła, nowe kokpity, nowe moduły lotnicze, a nawet ładownie o które społeczność wołała od lat. Więc moje zdanie na temat aktualnej działalności zespołu nie jest już tak miażdżąco złe, jak to miało miejsce pół roku temu.
Jeszcze co do liftingu innych planet słów kilka. Dlaczego dopuszczam myśl, że nie zostanie przeprowadzony nigdy, podczas gdy Kerbin i Mun się go doczekały? Ano dlatego, że wspomniany nie grzeszący inteligencją target Squadu nie jest w stanie osiągnąć innej planety. Mun to kraniec możliwości ogarniania umysłowego zdecydowanej większości graczy.

[Post scalony: Pon, 29 Wrz 2014, 22:58:41]
Post numer 666! Cholera, gdybym zwrócił wcześniej uwagę, to by było bardziej demonicznie...  >:(

862
Inne gry / Odp: Elite : Dangerous
« dnia: Pon, 29 Wrz 2014, 08:47:46 »
Graficznie wygląda olśniewająco, jakkolwiek walki z realizmem nie mają wiele wspólnego, wbrew zapewnieniom twórców. To że czymś się steruje za pomocą dżoja jeszcze nie robi z tego czegoś symulatora. Niestety jest to kolejne podejście a'la Gwiezdne Wojny. Samolo... tfu, statki kosmiczne zachowują się jak myśliwce z drugiej wojny, tyle że przy większych prędkościach. I tu dochodzimy do kompletnej bzdety, bo te pojazdy manewrują szybko jak jakieś muszki. Zdaje się, że twórcy nigdy nie słyszeli o czymś takim jak przeciążenie grawitacyjne. Bo z przepięknych skądinąd filmików jasno wynika, że przeciążenia podczas manewrów wynoszą po.... 50 G, albo i lepiej, a to powinno zabić załogę w ciągu sekundy i rozerwać statek na strzępy.
Broń. Realistyczna? Ani trochę. Mam wrażenie, że laser nie emituje wiązki z prędkością światła, tylko z daleko mniejszą, a wyrzucane z rufy miny jakimś cudem zatrzymują się w próżni by eksplodować w pobliżu ścigającego nas statku. A jakoś nie mają silników hamujących, więc dlaczego efektem wyrzucenia min nie jest lot w ich chmurze?
Uważam, że realistycznie zbudowany kosmiczny statek bojowy nie miałby również kokpitu z jakąś szybą. Sądzę, że pilot takiego myśliwca kosmicznego siedziałby w samym środku statku, by zminimalizować wpływ przeciążeń podczas manewrowania, a widok terenu walki dochodziłby do niego nie zza szyby, tylko poprzez obraz z niewielkich kamer umieszczonych gdzieniegdzie w szczelinach poszycia grubaśnego pancerza.

Ciekaw jestem, czy kiedykolwiek powstanie prawdziwy sim futurystycznych statków bojowych, bo ten z Elite z symulatorem nie ma zupełnie nic wspólnego.

863
Poproś o pomoc / Odp: Misja ratunkowa na orbitę?
« dnia: Sob, 27 Wrz 2014, 22:41:01 »
Ot leć czymś innym, zrób manewr jak do dokowania, tylko nie dokuj a przeleć kerbalem na jetpacku do statku ratunkowego.

864
Aktualności / Re: KSP 0.25
« dnia: Sob, 27 Wrz 2014, 16:07:18 »
Ryan. Ja nigdy nie przywaliłem w wieżę kontroli lotów. Powiem więcej, od pewnie roku w nic nie przywaliłem, bo ocierki VTOLem o VAB chyba się nie liczą. Widocznie jestem, hm, doświadczeńszy ;)

865
Statki kosmiczne / Odp: Lot na Merkurego (RSS)
« dnia: Pią, 26 Wrz 2014, 11:39:05 »
Dopiero teraz obejrzałem filmik, jak zwykle rewelacja Maciuś! Zrobiłeś chyba najtrudniejszy możliwy lot na RSS, myślę, że nie ma na świecie nikogo, kto by cię mógł przebić! Poza mistrzowskimi manewrami ujęła mnie jedna rzecz. Mianowicie zapewnienie komfortu załodze. Dwa moduły załogowe zupełnie nie były potrzebne, a mimo to je dałeś, chociaż wiadomo, że każdy kilogram jest w takiej misji na wagę złota, więc tym bardziej czapki z głów!

I na dodatek cały ten sprzęt jest najzwyczajniej w świecie ładny, więc bardzo mnie cieszy, że zacząłeś zwracać uwagę na estetykę. Wrzucałeś to na główne forum?

866
Modyfikacje / Odp: (Atmospheric) Trajectories [v0.2.1] [KSP 0.24.2]
« dnia: Śro, 24 Wrz 2014, 12:51:27 »
Modowi? Przecież ALT+F5/F9 to stock :)

867
Dyskusje na dowolne tematy / Odp: co z tym warpem?
« dnia: Nie, 21 Wrz 2014, 09:49:56 »
 A słyszał ktoś z was termin dziur czasowych? Parokrotnie czytałem w rozmaitych czasopismach mniej lub bardziej udających czasopisma fachowe o zdarzeniach, kiedy to samolot lecący z punktu A do B przybywał do celu przed czasem. Mimo braku wspomagających wiatrów i bez przekraczania zakładanej prędkości. I ponoć takie docieranie przed czasem występuje sporadycznie zarówno w samolotach, jak i w pojazdach lądowych. I nie chodzi tu o "wyprzedzenie" rzędu 2%, tylko znacznie większe. Czytałem o takich historiach i śmiałem się z wyobraźni twórcy artykułu. Co za bzdury!
 Wszystko do czasu, gdy sam w taką dziurę czasową wpadłem. Prawo jazdy mam od bardzo dawna, więc przejeździłem sporą ilość kilometrów. I tak się złożyło, że miałem kiedyś do przejechania odcinek 300 kilometrów. Jechałem samochodem, który technicznie nie był w stanie przekroczyć prędkości 90 km/h. I na dodatek wcale się nie spieszyłem. Parokrotnie nawet zatrzymywałem się tu i ówdzie, więc moja średnia prędkość wyniosła najwyżej 50 km/h, tak przypuszczam.

Dotarłem do celu w trzy godziny i dwadzieścia minut...

Może mi ktoś powie jakim cudem? I nie, nie było pustej drogi, nie poruszałem się autostradą, nie wiał mi w plecy huraganowy wiatr. Przy prędkości jaką rozwijałem powinienem dotrzeć do celu w sześć godzin. A byłem dwukrotnie szybciej i mam na to świadka, który jechał ze mną. W dziurę tego typu zdarzyło mi się wpaść co najmniej dwukrotnie, chociaż za drugim razem różnica nie była aż tak spektakularna.

Do czego dążę przytaczając tą historyjkę... Ano do tego, że podajecie tu hipotezy fizyczne dopuszczające to czy owo, piszecie, o możliwych, bądź niemożliwych wynalazkach, a zapominacie o najpotężniejszym narzędziu na świecie, do pojęcia zasad działania którego jesteśmy dalej niż do dotarcia do alfa centauri. O ludzkim mózgu mianowicie. Uważam, że jedną z dróg przyszłych podróży kosmicznych może nie być tradycyjna fizyka, lecz przeskok podprzestrzenny wywołany pracą mózgów załogi.

868
Lądowniki załogowe, bazy, kolonie / Odp: Projekt Jool [STPENT]
« dnia: Sob, 20 Wrz 2014, 21:57:36 »
Faktycznie, przyjemnie się to czyta, gratsy ShookTea, bo masz talent do pisania opowiadań. U mnie każde zdanie rodzi się w bólach... Ile ci zajmuje czasu machnięcie takiego tekstu?

869
Cieszę się, że wam podchodzi taki nieco poważniejszy styl pisania. To była dłuuga droga... ATE porusza się ze średnią prędkością koło 40 km/h. czyli, cóż, przesiedziałem za kierownicą tej maszynki jakieś osiem godzin. A to dopiero jedna trzecia drogi. Postanowiłem, że nie będę używał hyperedita w tej podróży, więc trochę mi jeszcze zejdzie. A teraz wam dam pewien wybór. Kolejna część może dotyczyć:
a) lądowania bazy.
b) dalszej podróży ATE.

Co wolicie?

870


CZĘŚĆ JEDENASTA


 Dwa dni wcześniej, gdy GreyHound znajdował się jeszcze na orbicie Gilly, ciężki łazik ATE MB kontynuował swoją podróż do pozycji przyszłej bazy. Po uważnym przestudiowaniu pokładowych map obaj Kerbonauci doszli do wniosku, że najrozsądniej będzie jak najszybciej dotrzeć do morza. Najbliższy brzeg znajdował się na północny wschód. Ustalono kurs w okolicach siedemdziesięciu stopni, osiem silników pojazdu zajęczało basowo, szybko rozpędzając niemal dziesięciotonową maszynę.


Jazda pomiędzy szczytami potężnego masywu górskiego nie była jednak tak prosta. Często należało omijać ślepo zakończone urwiska. To czego należało unikać za wszelką cenę, to zbyt dużych przechyłów bocznych, gdyż środek ciężkości ATE znajdował się dość wysoko. Kilkadziesiąt minut później potężny łańcuch górski, w którym wylądowali, zostawili daleko za sobą.


Z każdym kolejnym kilometrem teren stawał się coraz bardziej równy. Strome górskie szczyty ustąpiły miejsca łagodniejszemu ukształtowaniu terenu. Łazik wznosił się i opadał przemierzając rozległe równiny.


Według wskazań przyrządów przejechali już sto czterdzieści kilometrów. Przed nimi rozciągał się po horyzont lekko pagórkowaty teren. Scott Kerman zatrzymał pojazd i zapytał kolegę. - Co powiesz na drobny test prędkości maksymalnej? Chciałbym zobaczyć ile toto wyciągnie gdy uruchomimy dodatkowo śmigła.
Doodson z entuzjazmem się zgodził, faktycznie podróż mocno się dłużyła, a łazik poruszał się jednak nieco wolniej niż przewidywano. Tu, niżej, gdzie gęsta atmosfera stawiała większy opór kanciastej sylwetce pojazdu osiem kół nie było w stanie uciągnąć maszyny z prędkością większą niż dwadzieścia dwa metry na sekundę. Scott przebiegł szybko palcami po konsoli uruchamiając dwa elektryczne silniki zaprojektowane oryginalnie do samolotów. Do uszu załogantów doszedł powoli narastający wysoki ton potężnych motorów.


Kierowca puścił hamulec i wcisnął akcelerator jednocześnie przesuwając manetkę ciągu śmigieł. ATE przyspieszał szybko, po chwili prędkość dobiła do dwudziestu pięciu metrów na sekundę.
- Dziewięćdziesiąt na godzinę! - krzyknął Scott. Za nim w głównym pomieszczeniu łomotały w szufladach sztućce i garnki, a cała kabina trzęsła się jak w febrze. Teren zaczął opadać, ale Scott ani myślał odpuszczać pełnej mocy. po chwili wskazówka prędkościomerza drżąc przekroczyła sto kilometrów na godzinę. Hałas był ogłuszający, silniki śpiewały, wszytko co nie było na stałe zamocowane tłukło się po pokładzie. Gdy kolejny raz wybiło ich w powietrze na nierównościach kierowca nieco odpuścił zwalniając do dwudziestu czterech metrów na sekundę. Metaliczne zgrzytanie wyposażenia kuchni nieco przycichło umożliwiając normalną rozmowę. - Wiesz co Doodson? Na Kerbinie rozpędziłem tą maszynkę do stu trzydziestu na pasie. Niby śmigła mają tu co mielić przy tak gęstej atmosferze, ale jednak opór czołowy robi swoje! Będę trzymał te dwa cztery, bo jeszcze coś rozwalimy.


Teren stopniowo się obniżał rzadko przekraczając osiemset metrów nad poziomem morza. Jakiś czas później po lewej stronie zabłysnęła w słońcu pierwsza tafla płynu niewielkiego jeziorka.


Kilkanaście minut później daleko na horyzoncie pojawiła się ciemna linia Eviańskiego morza.


Niedługo potem Scott wyłączył silniki lotnicze i zatrzymał pojazd. Stanęli kilka metrów od tajemniczej tafli płynu stanowiącego zawartość mórz i jezior fioletowej planety. Wstał z fotela i przeszedł do zapatrzonego przed siebie kolegi. Nigdy jeszcze kerbalskie oko nie widziało bezpośrednio mórz na Eve, a co dopiero po nich pływać. Doodson otrząsnął się z rozmyślań i powiedział. - Wiesz co, zanim w to wiedziemy, może obejrzyjmy to sobie z bliska, co myślisz?
- Jasne, można by. - Odparł Scott.


Po chwili obaj Kerbonauci założyli skafandry i wyszli na zewnątrz. Stanęli na skraju brzegu przypatrując się ciemnej tafli. Do uszu docierało ciche chlupotanie płynu o brzeg. Fal nie było w ogóle. Tajemnicza substancja wyglądała na gęstą jak olej.


- Wsiadamy? - Zapytał Scott.
- Nie, poczekaj, jeszcze coś sprawdzę. - Doodson po chwili poszukiwań znalazł niewielki kamień i rzucił go w toń. Chlupnęło a zupełnie nieprzezroczysta warstwa płynu natychmiast zamknęła się nad nim.
- I co panie naukowiec, jakieś wnioski? - Ironicznie zapytał kierowca. Doodson tylko wzruszył ramionami. Cóż, na pewno był to płyn. Prawdopodobnie bardziej gęsty od wody.


Kerbonauci odwrócili się od tafli i wgramolili się do śluzy ATE.


Po zdjęciu skafandrów zdecydowali się zrobić sobie krótką przerwę. Doodson rozpakował dwie porcje obiadowe i po chwili kabinę wypełnił zapach gotowanych posiłków. Scott wyciągnął z szafki nawigacyjnej mapę i pomarańczowym markerem naniósł aktualną pozycję. Kawał drogi za nimi, ale do pokonania była jeszcze bardzo daleka droga. Kilka minut później obaj Kerbonauci pałaszowali obiad. - Ta kuchnia... - z pełnymi ustami wymruczał Scott. - ...To był świetny pomysł... pomyśl Doodson... załogi wszystkich innych agencji żrą przez całe misje... mniam mniam ... z tubki!
Towarzysz tylko pokiwał głową wpychając w usta ostatnie kawałki steku.
Pół godziny później wszystko było gotowe. Kerbonauci dokładnie sprawdzili systemy pojazdu, wszystko było jak w instrukcji. Scott zasiadł w fotelu i spojrzał przed siebie. Czy w ogóle ATE będzie pływać? Jakie będzie miał zanurzenie? Tego nie wiedział nikt. - Gotowy?
- Gotowy. Wjeżdżaj. - Odparł Doodson zapinając na wszelki wypadek pasy. Scott ujął w dłonie manetki sterowania i wyłączył hamulec. Ciężki łazik powoli potoczył się w kierunku brzegu. Płyn zachlupotał między oponami falując niechętnie. Kierowca cały czas był gotów do dania pełnej wstecz obserwując wskaźniki zanurzenia. Kadłub pojazdu delikatnie zaczął się kiwać, a kontrolki nacisku kół zapaliły się na żółto sygnalizując brak kontaktu z gruntem. - Unosimy się! - Krzyknął podniecony Doodson. Zanurzenie było tylko odrobinę większe od tego na Kerbinie.


Scott spojrzał na konsolę sterowania i wcisnął guzik. Zabuczały silniki systemu podnoszenia zawieszenia. W celu zmniejszenia oporów podczas pływania konstruktorzy z Kadaf Industries tak zaprojektowali łazik, by można w nim było unieść cały układ jezdny w górę. Po chwili mechanizm zamarł i zapaliła się kontrolka informująca, że zawieszenie znajduje się w pozycji morskiej.


Kierowca sięgnął do startera śmigieł. Silniki posłusznie zabuczały. Ostrożnie przesunął manetkę naprzód i ATE miarowo kiwając się zaczął przyspieszać. Trzy, pięć, osiem, dziesięć metrów na sekundę. Spojrzał w tylną kamerę i zobaczył pióropusze piany strzelającą na boki. Ciekawostka!


Dał pełen ciąg i amfibia posłusznie przyspieszyła. Jednak mimo pełnej mocy nie udało się przekroczyć jedenastu i pół metrów na sekundę. Zdecydowanie wolniej niż na Kerbinie, gdzie ATE był w stanie dobić do prawie dwudziestki. Nie wiadomo, czy powodem tego stanu była gęsta atmosfera, czy gęste morze, najważniejsze jednak, że zgodnie z założeniem konstruktorów pojazd spełnił oczekiwania i był w stanie skutecznie pływać. Kropelki płynu unosiły się chmurą za rufą maszyny.


Doodson chwytając się ściany wstał z fotela. Wdusił nogą klawisz pneumatycznych ssawek i ciągnąc za oparcie przestawił i odwrócił siedzisko. To co dla laików wyglądało jak radar było w istocie zaawansowanym sonarem. Ponownie wcisnął pedał i fotel przylepił się do podłogi. Zasiadł w nim, włączył urządzenie i zaczął obserwować.


Wcisnął guzik echosondy i przez szum morza i pracujących na pełnej mocy lotniczych silników elektrycznych dobiegł go charakterystyczny ping. Miernik głębokości wskazał trzydzieści metrów do dna.
Powoli pokonywali kolejne kilometry. Kadłub kiwał się miarowo a silniki elektryczne wprowadzały pokład w bardzo delikatną wibrację. Po lewej minęli niewielką wysepkę. Dwie godziny od zwodowania ATE zbliżył się do brzegu półwyspu zagradzającego dalszą droge w kierunku wschodnim.


Scott kilkadziesiąt metrów od łagodnie wznoszącego się wzniesienia przerzucił śmigła na bieg jałowy obserwując wskazania szybkościomierza. Gdy prędkość spadła poniżej dwóch metrów na sekundę opuścił podwozie. Po chwili amfibia łagodnie szarpnęła podnosząc przód w górę. Przednie koła złapały grunt.


Ostrożnie manewrując gazem kerbonauta wyjechał na suchy ląd. Wyłączył silniki śmigieł i wcisnął akcelerator. Do pokonania było zaledwie pięć kilometrów do następnego brzegu. Niewielki półwysep dało by się oczywiście ominąć, ale ponieważ podróżowanie drogą morską było wolniejsze niż zakładano, to też kierowca zdecydował się skracać sobie czas podróży wykorzystując napotkane lądy. Kilkanaście minut później ostrożnie wjeżdżali z powrotem do morza. Tym razem do przepłynięcia jakieś trzydzieści kilometrów.


Powoli zbliżał się wieczór. Scott zauważył powolne rozładowywanie się akumulatorów. Pomimo, że głównym źródłem prądu były generatory RTG, to dziesięć paneli słonecznych zamocowanych na kadłubie znacznie zwiększało ładowanie. Teraz gdy dzień się powoli kończył nieco brakowało mocy. Pół godziny później ATE wspinał się na kolejny brzeg. W zapadającym zmierzchu przejechał jeszcze kilkadziesiąt kilometrów, po czym zdecydowali się na postój. Jazda w ciemnościach przedstawiała sobą jednak zbyt duże zagrożenie. Doodson założył skafander i wyszedł nazbierać próbek gruntu do późniejszej analizy w bazie.


Niedługo później zapadła noc i obaj Kerbonauci rozłożyli łóżka i poszli spać.


Gdy nastał poranek załoganci wstali. Po zjedzeniu śniadania zasiedli w fotelach i ATE ruszył w drugi dzień podróży. Kolejne wodowanie i kolejny odcinek do pokonania drogą morską. Prawie pięćdziesiąt kilometrów. Niecałe dwie godziny później zbliżali się do sporej wyspy.


Amfibia wyjechała na ląd i popędziła naprzód. Scott zdecydował się obejrzeć sobie z bliska Falcona jedynkę, który od długiego czasu znajdował się na wyspie.


Od dłuższego czasu łapali sygnał z transpondera drona i po kilkunastu kolejnych kilometrach podjeżdżali do elektrycznego samolotu.


Scott zaciągnął hamulce i Kerbonauci wysiedli z łazika. - Wiesz co? Myślałem że to jest mniejsze. A to jednak kawał klamota! - Zauważył Doodson.
- Faktycznie. Akurat byłem na urlopie jak to wysyłali, więc na własne oczy nie widziałem, ale na zdjęciach wyglądało na dużo mniejsze. Mają rozmach, nie ma co!


Po dokonaniu oględzin latającej maszyny obaj załoganci zaczęli zbierać się do odjazdu Doodson już chwytał za drabinkę, gdy poczuł na ramieniu dłoń kolegi. Do jego uszu dotarł poważny ton Scotta. - Czekaj! Przyjrzyj się zawieszeniu...
Naukowiec podążył za wzrokiem drugiego Kerbonauty. Mocowanie silników kół do kratownic było wyraźnie wygięte. Obeszli pojazd dookoła. Tylne zawieszenie było zniekształcone jeszcze bardziej.


Mocowanie nie wyglądało dobrze, koła wyraźnie rozłaziły się na boki. Doodson powiedział. - To przecież niemożliwe żeby się tak pogięło... Może tu jest wyższe ciśnienie? - Rzucił okiem na wskaźnik w zegarku skafandra. Nie... Pięć atmosfer, norma.
- Wskocz do środka i podnieś koła ok? - Poprosił poważnie Scott.
Po chwili zawieszenie zaczęło się podnosić, ATE delikatnie osiadł podłogą na piasku a koła uniosły się ponad grunt. Konstrukcja była odkształcona w sposób trwały.


Doodson po chwili wrócił do kolegi wpatrującego się ponuro w pogięte mocowanie. - Może skontaktuję się z centrum?
- I co ci powiedzą? Że przyślą zestaw naprawczy za pół roku! Nie bądź śmieszny, jesteśmy tu s a m i ! - odparował Scott.
- Ale może coś doradzą?
- Do diabła Doodson! Byłem przy każdej fazie konstrukcji tego pojazdu! Znam go na wylot! Wiesz co zrobią? Będą chcieli logi z zapisem trasy! I wiesz co odkryją? Że brakuje zapisu z dwudziestu kilometrów!
- Aale... dlaczego?... - zapytał zmieszany naukowiec.
- Bo go do cholery wyłączyłem jak robiliśmy testy prędkości! - Krzyknął kierowca i dodał. - Przecież wiesz, że instrukcja zabrania jeździć powyżej dwa pięć! Zaraz będzie na nas, że rozwaliliśmy sprzęt za miliony kerbodolarów, a na dodatek, że doprowadziliśmy do niepotrzebnego ryzyka! - Doodson zamilkł. Po kilku minutach ponurej ciszy Scott się uspokoił i powiedział. - W lewych zasobnikach są taśmy. Możesz je przynieść? - Naukowiec pokiwał głową i podszedł do boku pojazdu. Wspiął się na drabinkę i otworzył skrzynię. - Ile potrzebujesz?
- Wszystkie jakie znajdziesz.
- Wystarczy?
- Nie.


Scott zaczął mocować uchwyty do kół i kratownic, po czym spiął je ze sobą naciągając ile się da. Faktycznie koła odrobinę się naprostowały, ale tylko odrobinę. Do dyspozycji mieli zaledwie dwa zestawy, a potrzeba było ośmiu. Cóż, taka prowizoryczna naprawa musiała wystarczyć.


- Nic więcej nie poradzimy. Dwa koła połatałem. Jedziemy dalej. Będziemy to obserwować.
Kerbonauci wspięli się do śluzy i po chwili zasiedli w fotelach. Scott opuścił zawieszenie i zwolnił hamulce. ATE ruszył w dalszą drogę.


Teren stopniowo się podnosił. Po jakimś czasie przed amfibią zamajaczyły odległe szczyty. To zbocza krateru zaobserwowanego dawno temu przez latającego drona. Jechali w zupełnej ciszy, nastrój był ponury.


Po przejechaniu dalszych kilkudziesięciu kilometrów Scott zarządził postój. Doodson zaczął się krzątać przy przygotowywaniu obiadu, a kierowca rozłożył mapy. Naukowiec-kucharz zajrzał mu przez ramię patrząc jak kolega nanosi kolejne pozycje pomarańczowym markerem.


- Ile zrobiliśmy?
- Jakieś trzysta z hakiem.
Mapa przedstawiała zaznaczone pozycje obiektów, oraz krętą linię pokazującą przebytą drogę.


- Całkiem nieźle prawda Scott? Damy radę!
Kierowca przeciągle spojrzał w twarz kolegi i nie patrząc sięgnął po drugą mapę, mapę pokazującą całą planetę. Na niej zaznaczył przebytą trasę już wcześniej. Rozprostował papier i powiedział. - Patrz ile jeszcze zostało...




Kolejna część niebawem!













Strony: 1 ... 56 57 [58] 59 60 ... 107