Pokaż wiadomości

Ta sekcja pozwala Ci zobaczyć wszystkie wiadomości wysłane przez tego użytkownika. Zwróć uwagę, że możesz widzieć tylko wiadomości wysłane w działach do których masz aktualnie dostęp.


Wiadomości - Kadaf

Strony: 1 ... 39 40 [41] 42 43 ... 107
601
Szukam modyfikacji / Odp: Km/h mod?
« dnia: Sob, 25 Kwi 2015, 19:36:32 »
Ale problem sobie wymyśliłeś, mnożysz razy 3.6 i masz z metrów na sekundę kilometry na godzinę. Już prościej się chyba nie da.

Przykład; jedziesz sobie 10 m/s, czyli w km/h będzie to 36. Lecisz 1000 m/s? Czyli 3600 km/h.

602
Hehe, no tak właśnie było :) Drangir pokazał mi system lądowania swojego kosmolotu na tych dwóch maleństwach, a od jakiegoś czasu chodziło mi po głowie coś mniej więcej takiego. Ale faktem pozostaje, że to Drangir był pierwszy i to właśnie on spowodował rozwój tych moich maszynek, a w rezultacie powstania bazy.

No ja mam nadzieję, że syndrom Kadafa jednak tak Wam nie doskwiera... Dla pocieszenia powiem, że, no, ja już dość staary jestem. Szlugi jaram jak głupi. Zapewne umrę szybciej niż większość z Was, a wiadomo, cierpliwość jest cnotą :)

603
CZĘŚĆ TRZECIA

ZŁÓŻMY TO DO KUPY

 Razem z dostarczeniem modułu zaopatrzeniowego na powierzchni Muna pozostał jeden z inżynierów, Momsen Kerman. Ponieważ poszczególne sekcje nie były ze sobą połączone, Kerbonauta został zmuszony do maksymalnie oszczędnego trybu życia. W module załogowym zasilanie dawał jedynie niewielki akumulator wewnętrzny, który był w stanie zapewnić przez krótki czas ogrzewanie i oświetlić wnętrze niewielką lampką. Zbiornik sprężonego powietrza mógł zasilić moduł najwyżej przez tydzień.


 Prace nad specjalistycznym pojazdem montażowym zostały zakończone. A Wingmun 7 został eksperymentalnie wyposażony w dodatkową parę silników lądowania. Piloci poprzednich misji uskarżali się nie tylko na słaby ciąg silników głównych, ale też na niezbyt stabilne lądowania. W zależności od umieszczenia ładunku operowanie ciągiem musiało być bardzo ostrożne. Po trzech dniach nowa wersja została przemianowana na ósemkę, załadowana sprzętem i wysłana w kosmos.


Dzięki dodatkowej mocy systemu lądowania można było hamować silnikami atomowymi nieco dłużej. Wingmun 8 przeszedł na tryb opadania pionowego dopiero 10 km nad powierzchnią, a i tak okazało się, że zdecydowanie za wcześnie.


W końcu ósemka dotknęła gruntu kilkadziesiąt metrów od celu. Pilot przeszedł na sterowanie horyzontalne i zdecydował się dotoczyć Wingmuna pod bazę za pomocą krótkich impulsów dysz manewrowych. Na szczęście grunt był tu bardzo twardy i spoisty.


Gdy tylko Wingmun 8 dotoczył się pod bazę, drugi załogant, inżynier Richsey Kerman wyszedł z Kabiny. Zaraz pojawił się też Momsen, miał już ewidentnie dość spartańskich warunków niemal tygodniowego pobytu w zamkniętej puszce modułu załogowego. Po krótkiej inspekcji okazało się, że Spectruck dotarł na powierzchnie bez żadnych uszkodzeń.


Po odłączeniu zaczepów pojazd opadł na koła. Od teraz Richsey wyszkolony w sterowaniu maszyną będzie jej operatorem i drugim stałym mieszkańcem bazy.


Pilot pożegnał się z kolegami i wystartował szybko nabierając wysokości. Cztery silniczki pionowego startu to był zdecydowanie dobry pomysł.


Operator zasiadł za sterami Spectrucka i uruchomił jego systemy. Zwolnił hamulce i wdusił przycisk rozciągania zawieszenia. Rama o zmiennej długości umożliwiała niemal dwukrotne wydłużenie pojazdu.


Richsey powoli potoczył się na wstecznym pod moduł załogowy.


Wcisnął klawisz skracania zawieszenia. Wszystko po to, by móc podjechać pod moduł jak najbliżej. Spojrzał na rząd dżojstików sterujących i rozciągnął na boki kratownice chwytaków. Teraz był w stanie objąć nawet zdecydowanie szersze obiekty. Kolejnymi dżojstikami wyprostował ramiona i tarcze elektromagnesów ustawił po bokach modułu załogowego.


Lekko zwęził łapy by dobrze chwycić ciężkie pudło i uruchomił elektromagnesy. Gdy tylko zaczął unosić ramiona zgodnie z przewidywaniami przód Spectrucka zaczął się odrywać od gruntu. Ale wystarczyło unieść moduł tylko o tyle, by móc wsunąć pod niego zawieszenie. Gdy maszyna wydłużyła się na pełną długość środek ciężkości przesunął się do przodu i łazik ciężko osiadł na wszystkich kołach. Teraz zostało już tylko ostrożnie podjechać do modułu zasilania.


Po zajęciu pozycji operator wykonał operację odwrotną. Skrócić zawieszenie, opuścić moduł, po chwili klik, oba moduły zostały połączone. Od nagłego skoku napięcia światła wewnętrzne modułu załogowego nareszcie zabłysły.


Pora na zbiorniki powietrza. Ta sama operacja. Podjechać, chwycić, unieść, rozłożyć zawieszenie na pełną długość i jazda.


Dziesięć minut później główne elementy bazy zostały połączone w jeden obiekt. Od teraz komfort pracy załogi znacznie wzrośnie, koniec z drastycznymi oszczędnościami! Richsey z dumą spojrzał na efekt swojej pracy.


Momsen podszedł do modułu zasilania i otworzył osłony panelu sterującego. To stąd reguluje się przepływ energii do poszczególnych sekcji bazy.


Po skonfigurowaniu wszystkiego, co należało skonfigurować wcisnął Enter. Czerwona dioda zgasła zastąpiona spokojnym zielonym światłem informującym o stabilnej pracy układu zasilającego. W module załogowym zabłysnęło oświetlenie wewnętrzne, zapaliły się też reflektorki oświetlające zbiorniki powietrza.


Momsen obszedł moduł z drugiej strony i sprawdził generatory radioizotopowe. Wszystkie wskaźniki stały na pozycjach roboczych.


W tym czasie Richsey uruchomił jetpack i poleciał po HMLa. Krótki niespełna kilometrowy skok.


Po chwili niezbyt dziarsko wspinając się pod wzniesienie wracał niewielką maszynką pod bazę. Tak, silniki były kategorycznie zbyt słabe. Przy podjeździe pod kątem zaledwie 10 stopni poruszał się z prędkością zaledwie 4 m/s.


Kilka minut później wszystkie operacje zostały zakończone i Kerbonauci mogli udać się na zasłużony odpoczynek. Główny trzon bazy został wykonany. Pozostało czekać, na kolejne dostarczane z Kerbinu elementy.




Kolejna część niebawem!



ShookTea, Misja Totalna poczeka sobie na wersję 1.0, bo przenosiny niestety są niezwykle upierdliwe. Ale gdy uda się wszystko wrzucić postaram się ruszyć z kopyta :)





604
Stacje kosmiczne / Odp: Laboratorium obserwacyjne GREEN PLANET
« dnia: Pią, 24 Kwi 2015, 09:04:42 »
Haha, świetny tekst Robson :) Zawsze uważałem, że używanie jednego nazwiska przez całą nację zdecydowanie upraszcza sprawę, od razu wiadomo o kogo chodzi i dużo łatwiej zapamiętać :)

PS. Przekaż serdeczne pozdrowienia dla szanownej małżonki :)

PS2. Ten busz do którego się udałeś, to nie przypadkiem poznański Pyrkon?

605
Dyskusje na dowolne tematy / Odp: Cywilizacje pozaziemskie?
« dnia: Pią, 24 Kwi 2015, 08:59:27 »
Podbijam, delfiny i wieloryby są gatunkami ewidentnie inteligentnymi.
I dlatego też jestem rasistą, bo nie mogę zwyczajnie znieść, że nacja japońska zajmuje się z rozmachem i wielką ochotą zabijaniem na przemysłową skalę zarówno wielorybów jak i delfinów.
Przy okazji muszę zaznaczyć, że nie naruszam żadnego punktu regulaminu, nie rzucam w japońców mięchem (publicznie), ani też nie ubolewam głośno nad zbyt ślamazarnym rozwojem projektu Manhattan, w rezultacie którego dostarczono tak słabe ładunki atomowe.

606
 W czasie gdy Kerbonauci lądowali na Munie, prace w hangarze trwały nonstop. Oczywiste było, że do Wingmuna 6 nijak nie zmieszczą się bardziej zaawansowane moduły. Nie sposób do pudełka rozmiaru jeden wcisnąć ładunku rozmiaru jeden przecinek jeden, tego zrobić się nie da. Dlatego właśnie w najnowszym SSTO z Kadaf Industries zrezygnowano z klasycznej ładowni, na rzecz przestrzeni otwartej. Rama nośna siódemki została oparta na trzech wytrzymałych dwuteownikach zmontowanych w taki sposób, by do uzyskanej w ten sposób przestrzeni dało się załadować pełnowymiarowe moduły bazy.
Powiększono zbiorniki paliwa i masa samolotu dobiła do równo 23 ton. Dwa dni po powrocie starszych wersji Wingmunów najnowszy model załadowano i nastąpił niezbyt żwawy start.


Załogowy moduł bazy ważył 2.6 tony, to zdecydowanie więcej niż były w stanie unieść dotychczasowe jednostki. Wingmun 7 ślamazarnie wzbijał się na orbitę. Gdy już ją osiągnął, ustawiono manewr i dwa silniki atomowe pchnęły zestaw w kierunku satelity Kerbinu.


Po kilku godzinach ciszy silniki ponownie ożyły, hamowanie nad Munem. Pilot Ronbus Kerman zazgrzytał zębami. 20 kN ciągu to zdecydowanie za mało, by latało się komfortowo. Jednak inżynierowie zarzekali się, że dodanie większych silników atomowych bardzo skomplikuje wchodzenie na orbitę, więc musi zostać tak jak jest. Kilka minut później rozpoczęła się sekwencja lądowania. Ze względu na niską moc musiała być przeprowadzana z przeszło czterdziestu kilometrów. Prędkość spadała bardzo powoli, by na wysokości 15 kilometrów ustalić się w okolicy 190 m/s. Pięć kilometrów niżej Ronbus przestawił sterowanie na tryb lądowania wertykalnego i przełączył napęd na silniki chemiczne. Wingmunem szarpnęło i prędkość zaczęła ostro spadać. - Jednak nie ma to jak porządna chemia - pomyślał. Dysze monopropelantu syczały utrzymując maszynę w poziomie.


W końcu amortyzatory załomotały o grunt. Ronbus uderzył w klawisz odcięcia zapłonu i zapadła cisza. Od łazika HML dzieliło ich siedemset metrów. Wcale nie tak blisko. Jednakże po krótkim rekonesansie okazało się, że miejsce lądowania na niewielkiej wyżynie jest równie korzystne, więc zdecydowano o odłączeniu modułu numer jeden.


Godzinę później, gdy załoga była już gotowa do odlotu nastąpiło ponure odkrycie. - Widziałeś ty amperomierz? - zapytał nawigator. - Taa, znam to urządzenie, pokazuje ile zostało prądu, a co? - odparł pilot.
- Chodziło mi o nasz amperomierz. Pokazuje, no, zero Ronbus.
W tym momencie zaczęły gasnąć kontrolki na pulpicie, oświetlenie i lampy pozycyjne. Jasnym było, że bez prądu nie da się wystartować. Silniki lądowania pionowego nie były wyposażone w generatory. Ronbus podrapał się w głowę. - Przecież mamy panele słoneczne, co się stało z ładowaniem?
- Zaraz sprawdzę - odparł nawigator zapinając hełm. Po wyjściu w próżnię okazało się, że panele owszem są, ale z jakiegoś idiotycznego powodu zamontowano je wyłącznie pod brzuchem maszyny, gdzie po wylądowaniu nie dochodził nawet najmniejszy promień światła. Całe szczęście, że mocowanie paneli było na zaczepach uniwersalnych. Lemzer Kerman odpiął panel i zaczął gramolić się po drabince.


Kilkanaście minut później udało mu się spiąć kable z instalacją Wingmuna i chwilę potem zabłysnęło czerwone światełko pozycyjne na grzbiecie maszyny. Ładowanie było!


Załoga poczekała aż stan baterii dobije do 30 procent i w końcu samolot oderwał się od gruntu pozostawiając pierwszy załogowy moduł bazy.


Dalsza podróż przebiegła już bez zakłóceń i w końcu Wingmun 7 przebijał się przez gęste chmury Kerbinu.


Kolejny moduł był już gotów do załadowania. Po dniu odpoczynku załoga ponownie zasiadła za sterami i wystartowała w kolejny lot. Tym razem na pokładzie znajdowały się systemy zasilania przyszłej bazy. W hangarach właśnie składano do kupy z części rozłożonej piątki brata bliźniaka, drugiego Wingmuna 7.


Tym razem było nieco łatwiej, bo moduł zasilania ważył znacznie mniej od załogowego. Dodatkowo dzięki większemu doświadczeniu lądowanie było znacznie dokładniejsze. Ledwie 30 metrów od celu.


Po odłączeniu sporego klamota nastąpił start w powrotną drogę.


W kolejnym identycznym locie dostarczono moduł z zapasami tlenu i żywności.


Trzy elementy bazy stanowiły jej główny trzon. Teraz pozostało złożyć to wszystko razem za pomocą sprzętu specjalistycznego właśnie testowanego na Kerbinie.



Kolejna część niebawem!





607



Kadaf Kerman nerwowo przerzucał papiery kontraktu. Jego przedmiotem było dostarczenie i budowa skomplikowanej bazy na Munie, a do końca terminu budowy zostały niespełna dwa miesiące. Jak można było tego nie dopilnować? Opasła teczka spoczywała zapomniana na jednej z półek gabinetu, czasu zostało tyle co nic, a ta cholerna Inspekcja Pracy zamknęła wyrzutnię rakiet.
- Ile oni będą to jeszcze dłubać Fergast?
- Około dwóch miesięcy proszę pana... - odpowiedział główny inżynier infrastruktury Fergast Kerman.
Nawet tu w gabinecie słychać było stłumione dźwięki pracy młotów pneumatycznych i ciężkiego sprzętu.
- To bardzo twardy materiał, kucie idzie straszliwie wolno - dodał.
 A wszystko zaczęło się tak niewinnie. Podczas rutynowej kontroli państwowy inspektor wykrył przemieszczenia i spękania fundamentów wyrzutni i nikt się nie spodziewał, że te kilka uszkodzeń wywoła taką lawinę problemów. Wyrzutnię zamknięto i opieczętowano do czasu naprawy usterki. W tydzień się uwiniemy, zapewniali konstruktorzy, a robotnicy zaczęli kuć fundament. Gdy tylko dokuli się to stalowych hebów zatopionych w żelbecie okazało się, że cała konstrukcja jest powyginana i poprzepalana. Kolejne kontrole zakończyły się państwowym raportem inspektorów, który kończył się koszmarnym podsumowaniem: "Konstrukcja nie nadaje się do naprawy. Nakazujemy zdemontowanie całości wyrzutni i wymianę wszystkich elementów. Do tego czasu kategorycznie zabraniamy wykorzystania wyrzutni startowej KSC -1 do wykonywania startów rakietowych."
Szef Kadaf Industries złapał się za głowę. Kary umowne za niedotrzymanie terminu dostawy mogły zrujnować nawet potentata, tym bardziej, że wszystkie pieniądze firmy ładowane były bez opamiętania w skomplikowane projekty dotyczące eksploracji Eve. - I jak my tą cholerną bazę teraz dostarczymy? - zapytał zebranych w gabinecie szefów wszystkich głównych wydziałów. Grobową ciszę przerwał w końcu dyrektor pionu badawczego sekcji lotniczej i zaproponował - A może by wykorzystać nasze SSTO?
- To niemożliwe - zaoponował szef wydziału budowy baz - Nijak nie zmieścimy tego wszystkiego do jakiegoś tam SSTO, panie kolego, niech pan spojrzy na listę wyposażenia! Zasilanie, śluzy,magazyny, systemy takie, owakie, ciężki łazik eksploracyjny! Obojętnie jak by tego nie skonstruować, waga dobrze przekroczy sto ton! A ile te nasze SSTO wynoszą?
Szef sekcji lotniczej spuścił oczy i mruknął. - Pół tony na orbitę Kerbinu...
Ponownie w gabinecie ucichło. Po chwili Kadaf Kerman zapytał - Chodzi o ten samolot do testów sprzętu prawda? Na monoprop, zgadza się? Czy uważa pan go za projekt rozwojowy?
Oczy Calerego Kermana zabłysnęły - Tak! Możemy zmienić napęd, dodać mu porządne kopnięcie! Masa ładunku skoczy kilkukrotnie, daję głowę! A bazę przecież można wysyłać po kawałku panie Kerman!
Szef Kadaf Industries ujął w dłoń teczkę z kontraktem i spojrzał na szefa budowy baz - Proszę zacząć przygotowywać możliwie lekkie moduły. A pan, panie Calery dostaje zielone światło. Działajcie jakby sam diabeł was gonił panowie! Zebranie uważam za zakończone.

Trzy dni później lekkie SSTO wyposażono w silniki chemiczne i wysłano w kosmos. Tak narodził się samolot kosmiczny o nazwie Wingmun 4, będący wersją rozwojową poprzednich modeli służących do osiągania orbity Kerbinu w celu badania podzespołów.


Zgodnie z przewidywaniami paliwa było zdecydowanie zbyt mało na przeprowadzenie lądowania, ale sama zasada okazała się słuszna. Już w chwili startu czwórki w hangarze rodziła się piątka wyposażona w dwa niewielkie silniki atomowe. Nieco cięższa, ale zdecydowanie wydajniejsza jednostka osiągnęła orbitę Muna oszczędzając spore ilości materiału pędnego.


Jednocześnie okazało się, że jeden silnik odrzutowy ma problemy z wynoszeniem ponad atmosferę cięższego modelu, tak więc na zakończeniach gondol skrzydłowych zamontowano niewielkie odrzutowe silniki wspomagające. Dodatkowo zainstalowano system lądowania pionowego, oraz wciśnięto do ładowni niewielki łazik nowej serii - HML (cHolernie Mały Łazik) Tym razem celem lotu ma być lądowanie i wyszukanie optymalnego miejsca pod przyszłą bazę.


Niemal osiemnastotonowy Wingmun 5 szybko wzbił się na orbitę, a niedługo później odpalił silniki atomowe i skierował się do celu. Po zamknięciu orbity wokół Muna rozpoczął hamowanie. Trwało ono dość długo, gdyż łączna moc silników atomowych nie przekraczała 20 kN ciągu. Bardzo niewielka moc wymagająca ostrożnego planowania. Na pułapie piętnastu kilometrów załoga przeszła na tryb lądowania pionowego. Dwa niewielkie, chociaż mocne silniki chemiczne Rockomax 48-7S szybko skracały prędkość opadania. Niestety równocześnie drastycznie wzrosło spalanie paliwa.



W końcu Wingmun delikatnie osiadł na szarej powierzchni satelity Kerbinu. Drugi pilot, Sonwig Kerman opuścił kabinę i otworzył ładownię samolotu.


Na elektrycznym wysięgniku zjechał w dół niewielki pojazd. Prawdopodobnie najmniejszy łazik zbudowany kiedykolwiek w firmie Kadaf Industries.


Sonwig odłączył zaczep, wsiadł na fotel i ostrożnie manewrując wyjechał z pod samolotu.


HML powoli potoczył się przez martwy krajobraz. Kierowca jednak nie był zachwycony. Moc silników w piastach kół była mikroskopijna, a zawieszenie zbyt miękkie. Nawet tu, gdzie grawitacja była tak niewielka wyraźnie czuł, że sprężyny dobijają do końca.


Po przejechaniu niemal trzech kilometrów cel został jednak zrealizowany. Nienajgorsze miejsce dla przyszłej bazy było zlokalizowane. Po chybotliwej jeździe Kerbonauta z radością wysiadł z niebezpiecznego pojazdu.


- Wracam do Wingmuna na jetpacku! - krzyknął do mikrofonu i wzniósł się ponad grunt. Tymczasem HML został na włączonych światłach oznaczając punkt przyszłego lądowania.


Po dotarciu na miejsce wyładowano też skrzynie z zaopatrzeniem. Póki co zostaną tu, niech przyszłe załogi się martwią jak je przetransportować.


Chwilę później Wingmun oderwał się od gruntu.


Na pięciu kilometrach przeszedł na napęd atomowy i skierował dziób na wschód powoli zamykając orbitę. Niestety ilość zużytego paliwa przekroczyła założenia i po zakończeniu manewru w zbiornikach pozostało niespełna 70 galonów Kerazyny.
Po krótkiej dyskusji z centrum ustalono, że załoga poczeka na zaopatrzenie, bo w tym momencie kończono prace nad wersją z większymi zbiornikami i powiększoną ładownią. Właśnie w hangarze powstawał Wingmun 6. Dobę później najnowsza wersja startowała z misją ratunkową, zawożąc przy okazji serię lekkich przekaźników komunikacyjnych.


Po dotarciu na orbitę SSTO rozpoczęło hamowanie uwalniając co jakiś czas kolejne satelity.


Gdy wszystkie opuściły ładownię rozpoczął się manewr podejścia do pechowej załogi. Ponieważ nowszy Wingmun posiadał całkowicie inny rodzaj doku, to też z ładowni wysunęło się ramię z dokiem awaryjnym, przystosowanym właśnie do starszej wersji.


Po kilku minutach ostrożnych manewrów oba Wingmuny zostały połączone. Przelano 200 galonów paliwa, więcej niż potrzeba by wrócić do domu, lecz ponieważ szóstka nie lądowała, to posiadała spory zapas. Gdy operacja się zakończyła doszło do rozdzielenia obu samolotów.


Wingmuny po oddaleniu się na bezpieczną odległość ustawiły manewry i odpaliły silniki atomowe. Kierunek Kerbin!


Kilka godzin później obie jednostki wbiły się w atmosferę rodzimej planety szybko zwalniając.


Lądowania obu jednostek przebiegły pomyślnie i koła obu maszyn zapiszczały na pasie startowym w niewiele ponad półgodzinnym odstępie.


W tym samym czasie w hangarze gorączkowo pracowano nad najnowszą wersją przystosowaną do znacznie cięższych ładunków. Powstawał Wingmun 7.






Kolejna część pojawi się niebawem :)

Użyte mody to przede wszystkim Tweakscale. Poza nim oczywiście obowiązkowo KAS, IR, Astronomer i Surface Lights. Pewnie o czymś zapomniałem, jak sobie przypomnę o czym to dodam.
Nazwę Wingmun podsunął mi użytkownik Sareth, za co jestem mu bardzo wdzięczny, bo brzmi myślę całkiem nieźle :)

Komentarze, jak zawsze, mile widziane :)


608
Poproś o pomoc / Odp: Jak uratować kerbala na wodzie?
« dnia: Wto, 21 Kwi 2015, 14:18:32 »
Możliwe, że jestem zadziwiająco nietypowym graczem, bo zazwyczaj klikam na różne okienka i patrzę co się dzieje. Uważam, że jest to metoda, dzięki której można się czegoś nauczyć. Poza tym sądzę, że przez te kilka godzin czekania na odpowiedź zdołałbyś dojść do tego sam. Otóż Kerbalem można wysiadać naciskając na napis na ikonce Kerbala. Ale możesz też odzyskiwać sprzęt, który wrócił na powierzchnię Kerbinu. Kerbin to planeta Kerbali, nie, jak przypuszczałeś Ziemia. Odzyskiwanie sprzętu masz gdy najedziesz kursorem na górę ekranu, tam gdzie te różne wskaźniki. Powinno się wysunąć menu z napisem Recover Craft. Tam klikasz. Oczywiście Kerbala można uratować na masę sposobów z danej sytuacji, budując Vtole pływające między innymi, bądź statki, bądź wodoloty czy aeroplany. Póki co jednak zostań przy Recover.

609
Aktualności / Odp: KSP 1.0 (stary temat)
« dnia: Pon, 20 Kwi 2015, 23:08:12 »
Że co? Dla mnie oczywiste jest, że to data wypuszczenia 1.0. Serio uważasz Ryan, że tak misternie przeprowadzone odliczanie mogło by być odliczaniem do... eee... wywiadu? Zapowiedzi, że wypuścimy tego a tego? Jakiegoś przeglądu?

610
Modyfikacje / Odp: Scatterer - atmosphere scattering mod
« dnia: Pon, 20 Kwi 2015, 17:14:50 »
Ładną perełkę wyszukałeś, bo jest faktycznie bajecznie. Poza widokiem z orbity, bo kompletnie znikają lądy. Ale góry z samolotu? Rewelacja.

611
Dyskusje na dowolne tematy / Odp: Cywilizacje pozaziemskie?
« dnia: Pon, 20 Kwi 2015, 09:31:12 »
 Generalnie trudno mi uwierzyć w te całe syreny i ich inteligencję, bo środowisko w którym żyją jest dość ubogie. Z drugiej strony jednak obstawia się, że gatunek małpy, z której powstaliśmy był małpą przybrzeżną, której głównym składnikiem pożywienia były ryby. I fakt ten właśnie doprowadził do rozwoju inteligencji, bo to właśnie w rybach znajdują się główne surowce rozwijające mózg. I tu dochodzimy do argumentu przemawiającego jednak za teoretycznym rozwojem podwodnego życia inteligentnego, bo czym się żywić mogą te syreny? Ano rybami właśnie. Na filmikach widać też przeciwstawny kciuk. Taka dłoń, która wyewoluowała pod wodą służyć może tylko jednemu - możliwości wykorzystywania narzędzi. Tyle że brak możliwości użycia ognia jest czynnikiem, który moim zdaniem nie pozwala na rozwój cywilizacji, powyżej powiedzmy poziomu kamienia łupanego.

Więc Aravial, i tak i nie. Z brakiem ognia i ograniczeniami z tego płynącymi się zgadzam, ale już jak chodzi o materiał do utrzymania na chodzie rozwiniętego układu nerwowego nie.

Tak czy owak, uważam, że to fake te syreny.

[Post scalony: Pon, 20 Kwi 2015, 09:45:33]



I jeszcze coś. Próbowaliście kiedykolwiek za pomocą młotka rozłupać kamień pod wodą? Opór wody jest na tyle duży, że wyhamowuje każdy zamach. Pocisk karabinowy, który normalnie przeleci 3 kilometry we wodzie zwolni do prędkości żółwia na 3 metrach. Więc jak tu obrabiać narzędzia w takich warunkach? Nawet największy osiłek nie zdoła grotu do włóczni wyłupać. No i jeszcze ta permanentna ciemność. To też wydaje mi się mocno utrudniać jakikolwiek rozwój.

612
Inne / Odp: Pokaż nam swój [cokolwiek]!
« dnia: Pon, 20 Kwi 2015, 09:09:15 »
Aż się ugryzę w język...

Sorry za offtop :)

613
Inne / Odp: Soyuz-U 1:48 z kartonu - relacja z budowy ;)
« dnia: Nie, 19 Kwi 2015, 17:42:00 »
Z ukrainy na pewno można za parę flaszek wytargać porządną rakietę, tylko trzeba głowicę zdemontować. 40 km? Pestka.

614
Aktualności / Odp: KSP 1.0 (stary temat)
« dnia: Sob, 18 Kwi 2015, 17:05:08 »
Kurde, ładniuchne te części!

                                                                                                                          Powiedział wieczny malkontent Kadaf

[Post scalony: Sob, 18 Kwi 2015, 17:10:31]
I coś czego mi brakowało bardzo, mianowicie fotki obiektów na liście loadu. To jest doskonałe, bo mega się w tym zawsze gubię

615
Dyskusje na dowolne tematy / Odp: Cywilizacje pozaziemskie?
« dnia: Pią, 17 Kwi 2015, 18:19:29 »
Z tym nadawaniem się SSTO to bym nie był taki pewien, bo ilość zużywanego paliwa na kilogram przewiezionego ładunku jest jednak ogromny, na tyle ogromny, że jakkolwiek umiemy od dawna wysyłać ciężkie klamoty metodą rakietową, o tyle jednostki typu SSTO to dalej sfera science fiction. Może bliska, ale jednak. Ale wykorzystanie SSTO jako transportowców wielotonowych ładunków to już jest autentycznie science fiction daleekiej przyszłości.

Strony: 1 ... 39 40 [41] 42 43 ... 107