Pokaż wiadomości

Ta sekcja pozwala Ci zobaczyć wszystkie wiadomości wysłane przez tego użytkownika. Zwróć uwagę, że możesz widzieć tylko wiadomości wysłane w działach do których masz aktualnie dostęp.


Wiadomości - Kadaf

Strony: 1 ... 102 103 [104] 105 106 107
1546
Własna twórczość / Odp: Komiksy 3D? Fotoszopowe prace Arka
« dnia: Czw, 11 Kwi 2013, 21:56:55 »
Taak widzę, leci haczyk od dikaplera! :D

Świetna robota Ar3k, oby tak dalej!

Post scalony: Czw, 11 Kwi 2013, 22:00:53
I podoba mi się konstrukcja statku, jako taka. Wygląda bardzo naturalnie, tak jak niektórzy przewidują, że kosmiczne szypy będą wyglądać.

1547
jaro - do zdjęć maksymalny. Najeździłem się sporo i ani razu buga żadnego z przewracaniem nie zauważyłem. To zawsze jest błąd konstrukcyjny. Pojazd musi być niski, ale mieć duży prześwit. Jedyne co zauważyłem, to błędne wykrywanie kolizji z takimi elementami jak baterie. One wydają się być mniejsze niż jako obiekty fizyczne i czasami zaszurają o glebę mimo że jej niby nie dotkną. Ale to też kwestia prześwitów.

Post scalony: Śro, 10 Kwi 2013, 16:53:38








CZĘŚĆ CZWARTA RELACJI Z MISJI CEL - LAYTHE!



 Po skontrolowaniu instalacji bazy przystąpiono do rozładunku sprzętu, by nieco odciążyć hydrauliczne nogi. Jako pierwszy został odłączony łazik Ereser Super Micro. Bill wsiadł za kierownicę, wcisnął przycisk odpalenia dikaplera i niewielka maszynka zeskoczyła delikatnie z pochylni.




Na drugi ogień poszedł wóz techniczny Krab, a na końcu ładunek najcenniejszy - samolot LayOn.




Ponieważ zbliżała się noc kerbonauci wrócili do bazy i udali się na zasłużony odpoczynek.
Następnego ranka przystąpiono do zrealizowania najważniejszego celu projektu. Sprawdzenia pracy silnika odrzutowego. Odtoczono samolot na bezpieczną odległość, Bob Kerman wspiął się po drabince, wsiadł do kabiny i uruchomił systemy samolotu. Włączył hamulce, uruchomił sprężarki i powoli pchnął przepustnicę.




Po chwili z tyłu rozległ się powoli narastający ryk turbiny silnika odrzutowego. Eksperyment się powiódł! Silnik odrzutowy funkcjonuje!




Pierwszy start ustalono na popołudnie. Tymczasem, ponieważ silnik zadziałał, należało przygotować teren do bezpiecznego lądowania. Rozpoczęło się główne zadanie wozu technicznego Krab. Bill wsiadł na pokład i wyruszył na poszukiwania równej powierzchni.




Zadanie okazało się być bardziej skomplikowane niż zakładano. Powierzchnia Laythe pokryta piaskowymi diunami i górami nigdzie nie chciała ukazać płaskiego skrawka powierzchni. Równy pozornie grunt doliny w której wylądowano był pełen lekkich wzniesień i spadków, a przecież potrzeba było na bezpieczne lądowanie przeszło kilometra! Bill jeździł w tę i we wtę zataczając coraz większe kręgi wokół bazy. W końcu po przejechaniu kilkunastu kilometrów znalazł bardzo delikatne, ale za to pozbawione uskoków wzniesienie niewiele ponad kilometr od bazy. Nie ma innego wyjścia, pas startowy będzie tutaj, albo nigdzie. Kerbonauta wysiadł z kabiny i zajął miejsce na stanowisku operatora uruchamiając oświetlenie reflektorów pasa.




Pierwszy reflektor odrzucony!




Drugi został umieszczony dwieście metrów dalej. Kolejny następne dwieście metrów dalej.




Po zrzuceniu pięciu reflektorów Bill zawrócił pojazd i zaczął tworzyć drugą linię pasa.




Praca ukończona! Krab wraca do bazy.




Teraz wreszcie można dokonać tak długo oczekiwanego startu! Bob wskakuje do LayOna, ostatni test działania awioniki, przepustnica do przodu, pełna moc! Start można przeprowadzić z najbliższego otoczenia bazy. Samolot szybko oderwał się od gruntu, podwozie zostało wciągnięte. Pierwszy lot się rozpoczął!




Silnik pracuje równo, a dzięki niższej temperaturze Laythe tendencja do przegrzewania występuje znacznie słabiej niż na Kerbinie! Po chwili wznoszenia oczom pilota ukazała się majestatyczna tarcza planety Jool.




Test pułapu i wydajności silników rozpoczęty. Dwanaście kilometrów nad powierzchnią. Wszystko pracuje prawidłowo. Trzynaście kilometrów. Czternaście kilometrów, silnik traci moc, ilość tlenu jest wyraźnie niedostateczna! Bob odczuwa też wyraźną utratę kontroli nad maszyną, stery przestają słuchać! LayOn ciężko zsuwa się na skrzydło i wpada w niekontrolowany korkociąg.




Dzięki systemowi ASAS udaje się odzyskać panowanie nad maszyną pięć kilometrów niżej. Dość wrażeń jak na jeden lot, Bob wraca do bazy.




Lądowanie przebiega prawidłowo a umieszczone u nasad skrzydeł spadochrony niesamowicie ułatwiają manewr. Bobowi udaje się posadzić samolot prawie dokładnie na prowizorycznym pasie.




Delikatnie sterując gazem pilot dotoczył LayOna do samej bazy. Fakt, że pas był nieco pod górkę ułatwił sprawę. Po chwili Bob zaciągnął hamulce i stanął pod samą bazą. Bill podjechał wozem technicznym i za pomocą systemu węży paliwowych V.F.M. rozpoczął tankowanie LayOna. Bob zajął się ładowaniem spadochronów. Gdyby nie one, lądowanie nie było by takie łatwe!






Eksperyment lotniczy został zakończony stuprocentowym sukcesem. Bob po wyczerpującym locie poszedł do bazy odpocząć, natomiast Bill wsiadł do Kraba by wykonać ostatnie planowane na dziś zadanie, mianowicie pojechać na miejsce lądowania sondy Flat Finder jeden i zbadać przyczyny awarii. Przy okazji Krab miał zostać sprawdzony jako łazik badawczy dalekiego zasięgu.




Po przejechaniu ośmiu kilometrów baterie Kraba zostały wyczerpane, generatory RTG nie nadążały z przesyłaniem energii. Bill rozwinął panel słoneczny, poczekał na naładowanie akumulatorów i rozpoczął dalszą jazdę.




Po pewnym czasie zaczęło się robić stromo. Mimo wciśniętego do dechy akceleratora silniki elektryczne ledwo radziły sobie ze wzniesieniem, prędkość spadła do sześciu, pięciu, potem czterech metrów na sekundę. Trzeba było robić coraz częstsze postoje na ładowanie baterii. Tak, Krab okazał się nie być pozbawionym wad, pomimo że Bill zdecydował się wbrew instrukcji jechać z rozłożonym panelem.




W końcu po męczących dwudziestu siedmiu kilometrach dotarł do celu odnajdując przewróconego Flat Findera. Przyczyną fiaska nie był jak niektórzy przypuszczali błąd oprogramowania, lecz pochyłe zbocze na którym lądowano.




Po krótkich oględzinach i rezygnacji z planu postawienia sondy na koła Bill zawrócił Kraba i zaczął wracać do bazy. Podczas jazdy najwyższa zarejestrowana wysokość wyniosła 2478 metrów nad poziomem morza, barometr wskazał 0,43 atmosfery, a termometr odrobinę poniżej zera. Po powrocie do bazy dzień pracy się skończył.




Podsumowanie dotychczasowych osiągnięć i błędów misji CEL - LAYTHE niebawem!





Mody:

Nic nie zmieniałem, sweetseat i VFM jak i poprzednio.








1548
Słowo moderatora słodkie jest jak miód:) Dzięki za oklaski! A to jeszcze nie koniec misji:)

Rafal, to nie żaden bug, Flat Finder został badziewnie zaprojektowany. Po prostu jest za wysoki a ma za mały rozstaw kół.

1549






CZĘŚĆ TRZECIA RELACJI Z MISJI CEL-LAYTHE



 Za każdym kolejnym okrążeniem wokół Laythe tracono czterdzieści kilometrów wysokości w apoapsie. Wobec dramatycznego stanu zapasów paliwa taktyka taka była doskonała, chociaż wymagająca cierpliwości.
Rozpoczęto przygotowania do wystrzelenia Flat-Finderów. Ekscentryczna orbita powodowała, że każdy skrawek rzadko usianych na olbrzymim oceanie lądów był dostępny. Zadecydowano, że baza stanie na którymś lądzie o położeniu mniej więcej równikowym. Dobrze by było, gdyby wybrana do lądowania wysepka należała do większego archipelagu z myślą o ewentualnych przyszłych misjach i uproszczeniu komunikacji między nimi. W końcu wybrano ląd spełniający wszystkie powyższe wymagania i odpalono dikapler pierwszej FF-ki.




Uruchomiono silniki zejścia z orbity. Zapas paliwa wystarczył zaledwie na kilkanaście sekund pracy, co jednak przy mikroskopijnej masie sondy wystarczyło na osiągnięcie odpowiedniej trajektorii.




Po chwili rozpoczęło sie wejście w atmosferę, odpalono spadochrony i Flat-Finder numer jeden osiadł na lądzie. Kłopoty zaczęły się chwilę później. Złożono nogi lądownika i uruchomiono silniki kół. Po przejechaniu zaledwie dziesięciu metrów łazik natrafił na niewielki uskok, przewrócił się na bok i zaczął koziołkować gubiąc rozmaite części.




Po kilkunastu przewrotkach mimo usilnych prób stabilizowania silnikami RCS znieruchomiał leżąc na boku. To był koniec misji sondy.




Jedno okrążenie później na inną wyspę upatrzonego archipelagu wysłano Flat Findera 2.




Procedura wyglądała identycznie. Uruchomienie silników, wejście w atmosferę, wystrzelenie spadochronów, przyziemienie wspomagane pracą silników RCS.








Jak widać lądy Laythe okazały się być nadspodziewanie górzyste. Po wylądowaniu, tym razem na nieco równiejszym terenie koła zaczęły się obracać i łazik dziarsko pomknął przed siebie.




Ku rozpaczy kerbonautów po przejechaniu niewiele ponad dwóch kilometrów historia się powtórzyła. Sonda przewróciła się i koziołkując przemierzyła kolejny kilometr w końcu kładąc się na boku, identycznie jak poprzednia.




Wobec kompletnego fiaska obu misji Flat Finder zdecydowano się na wyznaczenie celu lądowania metodą Okowa. Lecz póki co, apoapsa osiągnęła planowane niecałe dwieście kilometrów. Ustawiono Vegę w odpowiedniej pozycji i odpalono silniki w celu wyrównania orbity. Był to ostatni manewr wykonany przez tą maszynę.




Rozpoczęły się przygotowania do oddokowania bazy. Przepompowano całe paliwo z Vegi z powrotem do bazy. Sytuacja nie wyglądała jednak dobrze, poziom cennego płynu wyniósł zaledwie dwie trzecie stanu. To wystarczy na lądowanie, ale czy wystarczy na zapełnienie zbiorników modułu startowego? Bill Kerman rozpostarł przed sobą schematy Vegi i zaczął je studiować. Coś wyraźnie nie pasowało! Komputer nawigacyjny pchacza wskazywał ewidentne zero, natomiast wskaźniki stanu ogólnego scalonych jednostek wykazywały, że paliwo jeszcze gdzieś jest. Bill założył skafander i wyszedł ze śluzy.




Panel kontrolny materiałów pędnych na Vedze wskazywał wyraźnie. Paliwo jest. Kerbonauta dokonał przeglądu wszystkich zbiorników i w końcu znalazł to czego szukał.




Pełne zbiorniki boczne! Z niewiadomych przyczyn, nie zostały podłączone do instalacji głównej Vegi. Dwie słodkie, wypełnione  po brzegi paliwem trzysta sześćdziesiątki! Bill szczęśliwy jak nigdy wrócił do śluzy i przepompowano cudem znalezione paliwo. Teraz stan zapasów bazy wyglądał nieźle, prawie dziewięćdziesiąt procent! Rozpoczęto procedurę oddokowania.




Od teraz pusta Vega miała stanowić jedynie stację przekaźnikową między bazą na Laythe a rodzimym Kerbinem. Jak na satelitę komunikacyjnego dość, trzeba przyznać, sporą.




Rozpoczęła się część najtrudniejsza. Pierwsze w historii K.I.A. załogowe lądowanie na Laythe. Ustawiono manewr, uruchomiono silniki konwencjonalne bazy.




Wysokość pięćdziesiąt kilometrów! Hamowanie w toku!




Trzydzieści kilometrów, światła lądowania włączone, nogi wysunięte, system RCS i ASAS włączony!




Dwadzieścia kilometrów! Przeciążenie wzrasta!




Odpalenie spadochronów! Prędkość spada!




Sto metrów nad powierzchnią! Silniki pełna moc!




Przyziemienie! Silniki stop!




Po trzystu siedemdziesięciu ośmiu dniach od startu z Kerbinu dokonano pierwszego w historii załogowego lądowania na Laythe.
Żaden Kerbal nigdy nie był tak daleko od rodzimej planety.
Otwarto śluzę i obaj dzielni kerbonauci w końcu opuścili pokład.









Kolejna część relacji jak zwykle, niebawem!





Użyte mody:

No to co zwykle:
Sweetseat
V.F.M. System











1550








CZĘŚĆ DRUGA RELACJI Z MISJI CEL-LAYTHE



 Po wyniesieniu na orbitę kerbonauci Bob i Bill Kerman dokonali rutynowego przeglądu systemów bazy. Sprawdzono oprzyrządowanie, stan dikaplerów, czujników, oświetlenia.




W tym samym czasie statek pchający VEGA 4 LR odrzucił ostatni trzon rakiety nośnej Ragus III.




Po zakończeniu sekwencji deorbitacji trzonu Ragusa komputer nawigacyjny Vegi przystąpił do manewru zbliżeniowego ze swoim celem.



Po wykonaniu manewru i zbliżeniu się do bazy rozpoczęło się niezwykle trudne dokowanie. Ponieważ żaden skonstruowany dotychczas mechanizm dokujący nie jest w stanie utrzymać stabilnie ładunków o masie stu ton zadecydowano o połączeniu na trzy doki. Precyzja manewrowa musiała być najwyższej jakości. Dodatkowym utrudnieniem była masa obu jednostek, najdrobniejsza korekta kursu zużywała spore zapasy zbiorników silników manewrowych. Na szczęście już przy drugiej próbie dokowanie powiodło się zużywając zaledwie pięćset jednostek paliwa RCS. To dwa razy mniej niż zakładano.
Po zakończeniu dokowania obie połączone jednostki dysponowały razem przeszło dwudziestoma trzema tysiącami galonów ciekłego paliwa. Łączna masa osiągnęła trzysta pięćdziesiąt jeden ton. To największy obiekt jaki kiedykolwiek znajdował się na orbicie Kerbinu. Po osiągnięciu odpowiedniego punktu orbity osiem silników atomowych Vegi pchnęło bazę na orbitę okołosłoneczną.




Po osiągnięciu celu zastopowano silniki i przystąpiono do obliczania manewru przejścia na orbitę planety Jool. Okno startowe pojawiło się 19 dni od rozpoczęcia misji. Wymagane przyspieszenie wyniosło 2700 m/s. To więcej niż zakładano. Gdy statki znalazły się w odpowiedniej pozycji uruchomiono silniki. Pomimo ich sporej mocy manewr miał trwać całe trzydzieści minut. W połowie procedury zatrzymano silniki i przepompowano paliwo ze zbiorników zewnętrznych, oszczędność paliwa stała się priorytetem. Puste zbiorniki odrzucono po czym ponowiono pracę silników.




Po trzystu dniach osiągnięto apoapsę - najbliższy punkt do planety Jool. Zaczęto planować kolejny manewr - zamknięcie orbity. I tutaj pojawiła się przykra niespodzianka. By zamknąć orbitę należało wyhamować prędkość o 1700 m/s! Tymczasem zbiorniki Vegi zaczynały być niebezpiecznie puste. Jednak powrót na Kerbin nie wchodził w grę. Uruchomiono silniki i po 15 minutach spalania bezcennego paliwa zamknięto orbitę. Nie było żadnych szans na eleganckie obniżanie apoapsy i peryapsy by wejść na orbitę celu, wobec tego zdecydowano się maksymalnie zmniejszyć peryapsę z nadzieją na przejęcie grawitacyjne przez którykolwiek z księżyców Joola i samoczynną korektę orbity. W tym momencie silniki Vegi pracowały już na paliwie przepompowanym z bazy.




Po drugim obrocie wokół Joola szczęście się jednak uśmiechnęło. W pewnym momencie komputer nawigacyjny zakomunikował możliwe przejęcie przez Laythe i zmianę orbity. Tak! Tego właśnie było trzeba! Po pierwszych okrzykach radości zespołu kontroli naziemnej, jeden ze specjalistów wpadł na zwariowany pomysł, a co by było, gdybyśmy obniżyli orbitę tak bardzo, by wykorzystać atmosferę Laythe do utraty prędkości i zamknięcia orbity wokół celu? Pomysł tyle niebezpieczny, co jedyny gwarantujący oszczędność paliwa i umożliwiający powodzenie misji. Tak więc w Kerbińskim Instytucie Astronautycznym załoga zapasowa udała się do pomieszczenia symulacji lotów w kompleksie F5/F9 i zaczęła eksperymentować z wysokością przelotu, która zagwarantuje zamknięcie orbity a nie rozbicie się o grunt Laythe. Po wielu testach ustalono optymalną wysokość wbicia się w atmosferę celu na wysokości dwudziestu jeden kilometrów. Dane przesłano do Vegi i wykonano manewr korekty kursu.




A tutaj przejście na niskim pułapie nad majestatycznym Joolem.




Niedługo później w iluminatorach pojawił się cel wyprawy - pokryty oceanami glob Laythe.




Ostatnia korekta kursu! 39 km nad celem!




A  Laythe zbliżał się szybko. Bliskie przejście nad Joolem znacznie zwiększyło prędkość do 4400 m/s. Jasnym było, że hamowanie będzie gorące! Odwrócono zestaw silnikami Vegi naprzód by nie doszło do niekontrolowanych obrotów i uszkodzeń. W bazie włączono klimatyzację i otwarto lodówki. Po chwili pokład przeszły pierwsze drgania a w iluminatorach pojawił się ogień! Wysokość 35 kilometrów!




25 kilometrów! Przeciążenie cztery G! Prędkość 4220 m/s, tendencja spadkowa! Agregaty chłodzące na pełnej mocy!




21 kilometrów! Sześć G! Prędkość 3580 m/s, tendencja spadkowa! Wznoszenie rozpoczęte!




Wysokość 36 kilometrów, wibracje powoli ustają, przeciążenie w końcu spada.




W końcu po tym przerażającym manewrze statek wyrywa się z atmosfery i wchodzi na orbitę. W apoapsie uruchomiono silniki i ustawiono peryapsę na wysokość 41 kilometrów, dokładnie na granicy atmosfery,co pozwoli na delikatne obniżanie orbity.




Cel został osiągnięty. Stabilna orbita wokół Laythe utrzymana. Niemożliwe stało się możliwe!






Ciąg dalszy relacji niebawem.





Użyte mody:

Sweetseat
V.F.M. System












1551
przyznaję, że wynoszenie Vegi to było 0,5 fps :) Potem już nieco lepiej :) Ciekawostka: Zważyłem Ragusa III. To bydle waży 2040 ton!

1552
Prawdziwą satysfakcją jest, że pojazd wykonany przez Kadaf Industries - Bernard uczestniczy w tak znamienitym programie, który jest dotychczas najlepszym programem kosmicznym, jaki widziało forum KSP :D

1553







 Od dłuższego czasu po Kerbińskim Instytucie Astronautycznym krążyły pogłoski, że szykuje się coś dużego. Inżynierowie zostawali po godzinach, ciężarówki zaopatrzeniowe woziły wielkogabarytowe ładunki, wszystkie wydziały K.I.A. pracowały jak nigdy. Z budynku VAB dochodziły dźwięki kucia i spawania, w nieużywanym dotychczas hangarze lotniczym słychać było szumy silników odrzutowych. Ciekawscy nie byli w stanie ustalić, czy to jeden projekt, czy kilka mniejszych, bo na co odrzutowce w kosmosie? Zastanawiające były pogłoski, jakoby dwaj astronauci wybrani do przyszłej misji przechodzili intensywne szkolenia z zakresu lotnictwa. Kadaf Industries dostarczało rozmaite pojazdy.
 W tym samym czasie naukowcy ogłosili niesamowitą informację - na pierwszym satelicie planety Jool, księżycu Laythe za pomocą spektrografów wysokiej jakości odkryto wysoką zawartość tlenu w atmosferze!
Kerbiński Instytut Astronautyczny postanowił podnieść kurtynę tajemnicy. Tak! Szykuje się potężna misja załogowa mająca wylądować na Laythe! Najważniejszym punktem badań będzie przetestowanie możliwości silników odrzutowych w tym odległym miejscu, tak więc ogółowi społeczeństwa zaprezentowano pierwszy lekki samolot odrzutowy nazwany na cześć pierwszego planowanego uruchomienia na satelicie Joola LayOn.




Poza samolotem, na wyposażeniu bazy znajdą się dwa pojazdy kołowe. Pierwszym z nich jest lekki łazik Ereser (R.S.R.-Rover Short Range) Super Micro




Drugi to wóz techniczny dalekiego zasięgu o roboczej nazwie Krab. Jego zadanie to ustalenie granic prowizorycznego pasa startowego, zaopatrywanie samolotu w paliwo, a później ekspedycje badawcze.




Dodatkowo misja została wyposażona w dwa mobline bezzałogowe lądowniki, których celem będzie wyszukanie płaskiego terenu. Sondy Flat Finder numer jeden i dwa.




Do misji zostało wybranych dwóch zdolnych kerbonautów. Bill Kerman i Bob Kerman. Poniżej zdjęcie dzielnej załogi razem z pełnym wyposażeniem mobilnym.




Jako bazę główną wykorzystano mocno zmodyfikowaną wersję DB-X, bazy, która od dłuższego czasu znajduje się na planecie Diuna. Przeprowadzono rozmaite testy wyważenia dynamicznego, testy deorbitacji, jak i test hybrydowego modułu startowego, który posłuży do ewakuacji załogi, gdy nadejdzie na to czas.




Łączna masa bazy z pełnym wyposażeniem wyniosła 106 ton. Po wielkiej uroczystości pożegnalnej z hangaru głównego K.I.A wytoczono rakietę Ragus II z podłączoną do niego bazą i zarządzono start.




Jako że żaden dotychczas wyprodukowany statek pchający nie podołałby zadaniu dostarczenia sporego jednak ładunku do tak odległego celu, skonstruowano statek Vega 4 Long Range. I tu pojawił się problem, ponieważ łączna masa pchacza dobiła do monstrualnych 245 ton. Jak to wynieść? Od dłuższego czasu na stanie K.I.A znajdowała się rakieta nośna Ragus III, ale nigdy nie próbowano wynosić nią czegoś tak ciężkiego. Czy najpotężniejsza rakieta Kerbinu poradzi sobie? Odpowiedź przyszła szybko. Już w kilka dni po starcie bazy uruchomiono procedury startowe Ragusa. Dwadzieścia pięć pracujących pełną mocą silników Rockomax Mainsail wprowadziło w drżenie grunt.  Kontrola lotu bladła i pociła się na przemian, kubki z kawą i popielniczki spadały z biurek i paneli, a rakieta nośna powoli pięła się w górę odrzucając kolejne puste zbiorniki.



Ragus III okazał się być konstrukcją narowistą, ale też ekstremalnie mocną. Podołał zadaniu wyniesienia 245 ton ładunku, ustanawiając tym samym NOWY REKORD TONAŻU!




Następna część relacji z misji niebawem!





Użyte mody:

Sweetseat
V.F.M. System
 

1554
 Szef niewielkiej firmy konstrukcyjnej, Kadaf Industries czytał właśnie nieprzychylne raporty na temat lekkiego pojazdu Ereser Micro. Że niby nie takie z niego micro. Że wygląda jak traktor. Że wyłamuje się zawieszenie. Marudy, pomyślał, nie znają się na łazikach i tyle! Ponure rozważania przerwał telefon z Kerbińskiego Instytutu Astronautyki. Pewnie znowu o Eresera chodzi, bo przecież został już wysłany z misją DB-X na Diunę, szef chwycił słuchawkę.
Kadaf Industries, słucham. - powiedział chłodno.
  - Witam pana, z tej strony Dawster Kerman, szef programu MAARCUS, mamy dla was pewne zadanie. Potrzebujemy transportera załogi. - Ciekawe, pomyślał właściciel K.I. Projekt MAARCUS? To najbardziej złożony i zaawansowany projekt jaki K.I.A. kiedykolwiek przedsięwzięło.
  - Chętnie się za to zabierzemy, niebawem przedstawimy projekt, jakie są specyfikacje?
  - Drogi panie. -Odpowiedział Dawster. - Rakieta nośna jest właśnie w końcowym stadium budowy, my ten transporter potrzebujemy natychmiast! Jesteście w stanie go skonstruować na powiedzmy... jutro rano?
Szef Kadaf Industries spojrzał na zegarek. Dochodziła właśnie dziewiętnasta. Ale uczestniczyć w MAARCUSIE to spory prestiż, pozatym już dwa inne łaziki naszej konstrukcji biorą w nim udział.
  -Damy radę, czekam na specyfikację! - odrzekł, gdyż przed jego oczami zaczął pojawiać się pewien plan.
Zwołano w trybie pilnym ekipę inżynierów, tymczasem dotarła specyfikacja techniczna. Transporter ma zabierać ośmiu pasażerów, ma mieć doki do połączenia z innymi modułami bazy, oraz zestaw wyciąganych hydraulicznie nóg, które podniosą transporter na określoną wysokość w celu dokowania. Plan skrócenia prac nad maszyną był prosty. W końcu niedawno wyprodukowano ciężką cysternę HT-1. Jej podwozie będzie idealne dla transportera! Tak więc wzięto ramę i zawieszenie z HT-1 i zabrano się za budowę. Po całej nocy gięcia, cięcia i spawania brama fabryki otworzyła się i tępy ryj transportowca wysunął się na światło dzienne.




Przedmuchano instalację ciśnieniową.


Bez strachu poddano maszynę testom terenowym. W końcu zawieszenie przewidziano na trzykrotnie większą masę pojazdu!


Wytrzymałość konstrukcyjna znakomita!


Test nóżek. Wszystko działa jak należy.


Wygodny podest ułatwiający wejście do jednego z dwóch przedziałów pasażerskich.


Przedni dok z pancerną osłoną.


Tylny reflektor i wciągarka (często mylona z baterią)

O godzinie 10.30 przedstawicielowi K.I.A przekazano kluczyki do pojazdu. Idealnie na czas.





Post scalony: Czw, 04 Kwi 2013, 11:35:33
Dane techniczne:

Masa całkowita:             7,5 Tony
Prędkość maksymalna:  78 km/h
Załoga:                           8 + kierowca



Mody:

Brak

1555
Łaziki / Odp: Sportowy kabriolet - Arqover SCA
« dnia: Śro, 03 Kwi 2013, 16:34:06 »
Sympatyczna maszynka, a stos złomu jeszcze lepszy :) Świetne ujęcia :) Tak na marginesie, taka rama dachowa nazywa się fachowo stelażem dachu.

1556
Łaziki / Odp: ERESER MICRO
« dnia: Śro, 03 Kwi 2013, 16:21:23 »
Hahaha, no to niech będzie że Ersus. Bo łelektryczny:)

1557
Łaziki / HT-1
« dnia: Śro, 03 Kwi 2013, 16:10:18 »
 Tym razem Kerbiński Instytut Astronautyczny dał firmie Kadaf Industries zadanie dosłownie i w przenośni ciężkie. Chcemy cysterny - powiedzieli. - Ładowność 15 do 20 ton paliwa, ma posiadać V.F.M. system, ma być jednoosobowa i ma sobie radzić z nierównym terenem. Niech dodatkowo ma możliwość zadokowania i niech zabiera nieco monopropelantu.

Tak więc powstała jednostka o nazwie Heavy Tanker pierwszej generacji, w skrócie - HT-1, którą nasza firma z radością prezentuje:


Wygodny fotel, doskonała widoczność. Wystarczające instrumenty pokładowe.


Port dokujący z tyłu.


Komfortowa drabinka i podest przy fotelu kierowcy.


Miejsce podziwiania widoków, jak i ustalania nawigacyjnego, gdzie się, właściwie, do cholery, jest.


System przepompowywania paliw, po obu stronach maszyny.


HT-1 ma dodatkowo nóżki stabilizujące. Gdy są rozłożone, podwozie nie drgnie nawet o milimetr.


Test terenowy. Główny inżynier Kadaf Industries wyraźnie pobladł nabierając barwy zeschniętej trawy. Jednakże udało się. Cysterna poradziła sobie z ekstremalnie trudnym podjazdem i zjazdem.


Ostatni test - test prędkości. Jak widzimy HT-1 wbrew pozorom jest maszyną całkiem szybką.

Dane techniczne:

Masa całkowita:             21.9 Ton
Prędkość maksymalna:  78 km/h


Mody:

V.F.M. system
Sweetseat



 

1558
Łaziki / ERESER MICRO
« dnia: Śro, 03 Kwi 2013, 15:21:59 »
 K.I.A. poprosiło firmę Kadaf Industries o wykonanie jednoosobowego łazika krótkiego zasięgu o jak najmniejszych gabarytach.
Inżynierowie z ochotą zabrali się do pracy i w rekordowo krótkim czasie skonstruowano najnowszy łazik nazwany Rover Short Range - w skrócie Ereser Micro.


Charakterystyczną cechą tego łazika jest całkowity brak oświetlenia.


Ereser posiada z tyłu sporą baterię zasilającą oraz dwa szkieletowe pojemniki na próbki skał.


Niewielkie i niezbyt szybkie silniki zaskakują sporą mocą. Ereser potrafi pokonać zaskakująco strome podjazdy.


Nasz tester był zachwycony prowadzeniem i zachowaniem łazika.


Jednakże Kadaf Industries ostrzega - Ereser jest pojazdem delikatnym i wymagającym czułego traktowania. To nie Kord!

Dane techniczne:

Waga  całkowita:           800 kilogramów
Prędkość maksymalna:   34 km/h

Mody:                             brak

1559
Łaziki / KORD B ion
« dnia: Śro, 03 Kwi 2013, 14:06:19 »
 Wreszcie, po długich perturbacjach Kerbiński Instytut Astronautyczny znowu czynny!
Firma Kadaf Industries stworzyła więc kolejne projekty pojazdów lekkich, lecz tym razem zadecydowano o serii pojazdów kołowych z otwartą - a jakże - kabiną.

Pierwszym prezentowanym pojazdem, będzie długo oczekiwany KORD B ion!


Piękna, terenowa linia, mocny reflektor.


Czytelna deska rozdzielcza, licznik prędkości, ładowania, obok wskaźnik stanu baterii, a w podłodze włącznik silnika jonowego.


Testy terenowe przebiegają pomyślnie.


Kord B to pojazd dla szaleńców! Doskonałe zawieszenie, spore prześwity.




Post scalony: Śro, 03 Kwi 2013, 14:17:17

Kord B jak przystało na pojazd terenowy kuty na cztery koła, posiada tylną i przednią wciągarkę przez niezwykłe podobieństwo myloną często z bateriami.


Dzięki podnóżkom wsiadanie do niego to pełna wygoda.


Jakby ktoś nie wiedział! Kord B jest jednostką dwuosobową!


Test prędkości na pasie startowym. Prędkość maksymalna ze wspomaganiem jonowym wyniosła niewiarygodne 84 kilometry na godzinę! Bez silnika jonowego Kord jest w stanie pędzić  78 km/h. Producent zaleca używania hełmów z zamkniętą szybą, bo dmucha okrutnie.

Post scalony: Śro, 03 Kwi 2013, 14:20:56
Ano tak - użyte mody:

Sweet seat
V.F.M System

1560
Statki kosmiczne / Odp: KORD A
« dnia: Pon, 01 Kwi 2013, 10:46:52 »
Wymieniłem kompa na nowego, ale niestety jeszcze nie zgrałem zawartości starego dysku i nie wiem kiedy się za to wezmę. Więc nie mam zapisów niczego co budowałem w kerbalach. Ale wolałbym popstrykać screeny z budowy niż wysyłać komukolwiek crafty. Jak będę miał te sejwy, to podumam.

Strony: 1 ... 102 103 [104] 105 106 107