A takie starty, ktore wiemy jak przebiegna staja sie monotonne, i kerbale sie nudza, i odstawi sie je ,, na polke ". Takie jest przynajmniej moje zdanie.
KSP to taka gra, że każdy może czerpać frajdę na swój sposób.
U mnie np. gdyby nie KER albo MechJeb to już bym pewnie odstawił Kerbale "na półkę". To co mnie rajcuje w to zaplanowanie czegoś i wyegzekwowanie w najdrobniejszych szczegółach. Przed każdą misją mogę z pamięci powiedzieć ile manewrów wykonam, którym członem danym manewr, każdy człon ma dokładnie tyle paliwa ile potrzeba itp. zapewne jeszcze większą frajdę daje wykonanie takiej misji z asystami grawitacyjnymi a to też nie są rzeczy, które da się robić na oko.
Kiedyś jak robiłem pierwsze misje na Muna, potrzebowałem 330-tonowej rakiety by mieć pewność, że bezpiecznie wrócą do domu. Potem zacząłem analizować co robię nie tak, gdzie można najwięcej oszczędzić a było sporo do poprawy, począwszy od TWR rakiety, sposobu wyjścia na orbitę a skończywszy na orbicie z której ropoczynałem proces schodzenia na powierzchnię. Wielokrotnie głowiłem się jak wyglądało to w świecie rzeczywistym i czy tam też zerowano całą prędkość będąc ...20-30km nad powierzchnią? No ale tak było w poradniku ...a poradnik pisał ktoś kto rzekomo zjadł sobie zęby na kerbalach, podobno wysłał nawet kiedyś kerbala na Dunę! Choć o jego powrocie na Kerbin ani widu ani słychu...
Mnie jednak coś nie pasowało dlatego zgłębiałem wiedzę dalej. Dowiedziałem się, ze niższe periapsis jest lepsze, że orbita retrograde to mniej do wyhamowania, że istnieją prędkości optymalne i że to wszystko funkcjonuje też w rzeczywistości. Po kilku zmianach byłem w stanie zaoszczędzić 1300m/s a do 3-kerbalowej misji wystarcza mi teraz 2x lżejsza rakieta. To jest właśnie fajne.