Kerbal Space Program Forum | Polska Społeczność Gry

Tutoriale => Poproś o pomoc => Wątek zaczęty przez: PanKenzie w Sob, 03 Sty 2015, 16:35:40

Tytuł: Mój pech z lądownikiem
Wiadomość wysłana przez: PanKenzie w Sob, 03 Sty 2015, 16:35:40
Da ktoś linka do pobrania dobrego lądownika (do muna) bo mi zawsze brakuje minimalnie paliwa :)
Tytuł: Odp: Mój pech z lądownikiem
Wiadomość wysłana przez: JackRyanPL w Sob, 03 Sty 2015, 18:06:45
Nope. Gotowce są złe. Lepiej samemu kombinować i osiągnąć sukces, niż korzystać z projektów innej osoby. Skoro wiesz, że brakuje Ci niewiele paliwa to zbuduj większy, lepszy lądownik. Proste rozwiązanie.
Tytuł: Odp: Mój pech z lądownikiem
Wiadomość wysłana przez: Drangir w Sob, 03 Sty 2015, 18:17:06
Na forum jest mnóstwo zdjęć lądowników z których możesz czerpać rozwiązania.
Tytuł: Odp: Mój pech z lądownikiem
Wiadomość wysłana przez: avatarnk w Sob, 03 Sty 2015, 19:40:51
Dodaj może mniej paliwożerne silniki? Na tym polega cała frajda w kerbalach, że czasami coś nie wychodzi i trzeba to poprawić. Satysfakcja jest wtedy dużo większa niż skorzystanie z gotowego lądownika.
Tytuł: Odp: Mój pech z lądownikiem
Wiadomość wysłana przez: KubaAseph w Sob, 03 Sty 2015, 21:42:20
Spadochron - kapsuła Mk.1 - decoupler - średni zbiornik - płaski silnik. Dookoła nóżki.
Tytuł: Odp: Mój pech z lądownikiem
Wiadomość wysłana przez: JackRyanPL w Sob, 03 Sty 2015, 21:46:07
Zostaje jeszcze kwestia podejścia. Pytanie czy co jakiś czas zeruje prędkość czy też schodzi jak lądownik NASA z programu Apollo?
Tytuł: Odp: Mój pech z lądownikiem
Wiadomość wysłana przez: winged w Sob, 03 Sty 2015, 22:03:53
Cytuj
czy też schodzi jak lądownik NASA z programu Apollo?
On jest poczatkujący, sądzisz, ze wpadłby na to?

Zainstaluj sobie KER, który mierzy delta V a następnie zacznij budowanie od końca. Tzn najpierw zbuduj lądownik, który wystarczająco dużo paliwa na deorbitację, lądowanie, wejscie na orbitę, powrót na Kerbin tzn ok. 2800m/s. Teraz dołącz do tego człon transferowy, który po dołączeniu do lądownika będzie miał tak 1300m/s. A teraz dołącz to do rakiety, która obciążona lądownikiem i członem transferowym będzie mieć minimum 4600m/s. Albo mówiąc prościej zbuduj coś co ma 8700 m/s. Jeśli dalej będziesz miał problemy, tzn, że wykonujesz manewry w sposób bardzo nieoptymalny.
Tytuł: Odp: Mój pech z lądownikiem
Wiadomość wysłana przez: RayZ w Sob, 03 Sty 2015, 22:58:36
Ja wbrew innym uzytkownikom odradzalbym uzywania KER. Niby fajnie, bo zawsze wiemy czy paliwa nam wystaczy, ale to troche psuje magie kerbali. Bo jednak to kombinowanie, ciagle poprawki i niepewnosc powodzenia misji urozmaica gre. Znajac delta v naszej rakiety to przy dobrych umiejetnosciach mamy prawie pewnosc powodzenia misji. A takie starty, ktore wiemy jak przebiegna staja sie monotonne, i kerbale sie nudza, i odstawi sie je ,, na polke ". Takie jest przynajmniej moje zdanie.

Tytuł: Odp: Mój pech z lądownikiem
Wiadomość wysłana przez: Drangir w Sob, 03 Sty 2015, 23:18:27
Tak, potwierdzam.

(Regularnie uzytkownik KER, najaktywniejszy user tego forum, kilka AAR na koncie, zwycięski projekt krążownika PMB, autor popularnego projektu społecznego)

Ale fakt, KER to potężny ułatwiacz. Z drugiej strony, bez takich ułatwień jak MJ i inżynier nigdy bym tak nie wsiąkł.
Tytuł: Odp: Mój pech z lądownikiem
Wiadomość wysłana przez: Robson w Nie, 04 Sty 2015, 00:12:24
Gdy jeszcze nie znałem Inżyniera,obliczałem wszystko na papierze (w excelu znaczy się). I nigdy nie wysłałbym pojazdu nie znając jego DV, TWR i innych parametrów. Dla tego KER nie psuje "magii kerbali", tylko pozwala mi szybciej rozpocząć procedury testowe budowanego pojazdu.

Wysłane z mojego LG-P710 przy użyciu Tapatalka

Tytuł: Odp: Mój pech z lądownikiem
Wiadomość wysłana przez: winged w Nie, 04 Sty 2015, 04:29:07
Aby zobaczyć link - ZAREJESTRUJ SIĘ lub ZALOGUJ SIĘ
A takie starty, ktore wiemy jak przebiegna staja sie monotonne, i kerbale sie nudza, i odstawi sie je ,, na polke ". Takie jest przynajmniej moje zdanie.
KSP to taka gra, że każdy może czerpać frajdę na swój sposób.
U mnie np. gdyby nie KER albo MechJeb to już bym pewnie odstawił Kerbale "na półkę". To co mnie rajcuje w to zaplanowanie czegoś i wyegzekwowanie w najdrobniejszych szczegółach. Przed każdą misją mogę z pamięci powiedzieć ile manewrów wykonam, którym członem danym manewr, każdy człon ma dokładnie tyle paliwa ile potrzeba itp. zapewne jeszcze większą frajdę daje wykonanie takiej misji z asystami grawitacyjnymi a to też nie są rzeczy, które da się robić na oko.


 Kiedyś jak robiłem pierwsze misje na Muna, potrzebowałem 330-tonowej rakiety by mieć pewność, że bezpiecznie wrócą do domu. Potem zacząłem analizować co robię nie tak, gdzie można najwięcej oszczędzić a było sporo do poprawy, począwszy od TWR rakiety, sposobu wyjścia na orbitę a skończywszy na orbicie z której ropoczynałem proces schodzenia na powierzchnię. Wielokrotnie głowiłem się jak wyglądało to w świecie rzeczywistym i czy tam też zerowano całą prędkość będąc ...20-30km nad powierzchnią? No ale tak było w poradniku ...a poradnik pisał ktoś kto rzekomo zjadł sobie zęby na kerbalach, podobno wysłał nawet kiedyś kerbala na Dunę! Choć o jego powrocie na Kerbin ani widu ani słychu...   


Mnie jednak coś nie pasowało dlatego zgłębiałem wiedzę dalej. Dowiedziałem się, ze niższe periapsis jest lepsze, że orbita retrograde to mniej do wyhamowania, że istnieją prędkości optymalne i że to wszystko funkcjonuje też w rzeczywistości. Po kilku zmianach byłem w stanie zaoszczędzić 1300m/s a do 3-kerbalowej misji wystarcza mi teraz 2x lżejsza rakieta. To jest właśnie fajne.
Tytuł: Odp: Mój pech z lądownikiem
Wiadomość wysłana przez: Element4ry w Nie, 04 Sty 2015, 04:51:15
Otóż to, każdy czerpie radość z kerbali na swój sposób. Ja z kolei odnalazłem się w budowaniu różnych rzeczy tu i ówdzie. Zaczęło się od wersji w której doszły doki. Miałem ogromne problemy z doleceniem gdziekolwiek dalej niż na Mun z gwarancją powrotu. Zawsze brakowało paliwa. Skoro są doki to można zostawić na orbicie parę ton paliwa i zaopatrywać statki w paliwo wymagane do wykonania misji już na orbicie. Zadziałało. Potem dopracowałem techniki w miarę oszczędnego latania do poprzeczki, że zewsząd dam radę wrócić. Ale to jednak nie dla mnie - od roku nie latam w zasadzie dalej niż na Mun, kopiąc surowce i kręcąc się w kółko budując tankowce ważące po dwa tysiące ton. Takim sposobem utknąłem w kerbalach. Do tego jeszcze mody, pozwalające budować coraz to ciekawsze konstrukcje.

Od samego początku gdy odnalazłem MechJeba, używałem go jako źródła informacji, co wielce pomogło w zrozumieniu "jak to działa". Potem było parę innych modów pokazujących dokładniejsze informacje - przydawały się. W tej chwili nie używam żadnego i buduję rakiety "na oko". Jeśli jest za mało ciągu, rozwiązaniem staje się popularne "Moar Boosters!".