Żeby nie było, że się obijam i w KSP nie gram. Jak wiadomo, mistrzem pilotażu nie jestem, lądować do dziś nie umiem, stąd od razu przyznam się do użycia "małej" pomocy w osobie MechJeba, który pomógł mi wylądować - choć nie wylądował za mnie, to sam zrobiłem, kiedy miałem już odpowiedni kąt i prędkość.
To co widzicie to początek całego kompleksu naukowego na Munie. Jak na razie są tam dwa Kerbale, zajmujące się głównie grą w Galagę na komputerze pokładowym i fruwaniem po okolicy. Planowo pojawią się tam jeszcze trzy lądowniki-bazy, nieco większe. Wszystkie części (poza MechJebem) stockowe, lądownik i wynosząca go rakieta mojego autorstwa.
P.S. Mun Landery Mk. I i II fruwają na orbicie w postaci mikroskopijnych szczątków. Rodziny pilotów otrzymały zapomogi.