• Kadaf Industries, rozmaitości! 5 1
Aktualna ocena:  

Autor Wątek: Kadaf Industries, rozmaitości!  (Przeczytany 34788 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Śro, 06 Sty 2016, 18:39:26
Odpowiedź #30

Offline Pizmak

  • Szeregowy
  • *
  • Wiadomości: 55
  • Reputacja: 3
    • Zobacz profil
Zaciekawiłeś mnie bardzo tymi wiatrakowcami Kadaf. Powiedz mi, da się w Kerbalach zbudować działający wiatrakowiec bez napędu w głównym wirniku?

Namazane z P8 Lite przez Tapatalk

Dom jest tam, gdzie znacznik prograde.

Śro, 06 Sty 2016, 18:46:59
Odpowiedź #31

Offline Kadaf

  • Kapitan
  • ***
  • Wiadomości: 1 362
  • Reputacja: 145
    • Zobacz profil
Pizmak, przyznaję, że nie próbowałem zbudować takiego wiatrakowca. Jestem sceptyczny, czy to możliwe (problem z odwzorowaniem elastycznego mocowania płatowca, brak jedynie słusznego kierunku profilu skrzydła - w kerbalach wszystko jedno jak zamocujemy skrzydło, będzie generowało siłę nośną), ale nie wykluczam. Może i jest to możliwe. Jeśli by jakimś cudem zadziałało, to trzeba by niezmiernie gorąco pochwalić Squad za doskonale odwzorowaną aerodynamikę.

Reklama

Odp: Kadaf Industries, rozmaitości!
« Odpowiedź #31 dnia: Śro, 06 Sty 2016, 18:46:59 »

Śro, 06 Sty 2016, 20:17:06
Odpowiedź #32

Offline Pizmak

  • Szeregowy
  • *
  • Wiadomości: 55
  • Reputacja: 3
    • Zobacz profil
Pewnie masz rację. W każdym razie dzięki za przywołanie tego tematu, będę miał o czym czytać :)

Namazane z P8 Lite przez Tapatalk

Dom jest tam, gdzie znacznik prograde.

Śro, 06 Sty 2016, 21:36:17
Odpowiedź #33

Offline Kadaf

  • Kapitan
  • ***
  • Wiadomości: 1 362
  • Reputacja: 145
    • Zobacz profil
Powiem ci Pizmak, że mega się cieszę z twojego podejścia. Nic nie raduje bardziej, jak rozbudzić nowe zainteresowanie czymś innym niż odwzorowywanie misji kosmicznych. Bo nie czarujmy się, nikt z tego forum w kosmos raczej nie poleci, ale za to nic nie stoi na przeszkodzie, by ktoś z Was, z tego nieco młodszego pokolenia, w przyszłości stał się na przykład właścicielem fabryki najlepszych na świecie wiatrakowców. Albo inżynierem, który wpadnie na jakiś rewelacyjny pomysł, albo w końcu kasiastym typem, któremu zachce się zorganizować jakieś wiatrakowcowe transportowe przedsięwzięcie :)

Brawo :)

Reklama

Odp: Kadaf Industries, rozmaitości!
« Odpowiedź #33 dnia: Śro, 06 Sty 2016, 21:36:17 »

Śro, 06 Sty 2016, 23:23:12
Odpowiedź #34

Offline Pizmak

  • Szeregowy
  • *
  • Wiadomości: 55
  • Reputacja: 3
    • Zobacz profil
Miło to słyszeć, bo szczerze mówiąc forum dużo mi dało. Zawsze byłem zainteresowany kosmosem, ale dopiero tutaj nauczyłem się o co chodzi w misjach kosmicznych, zacząłem o nich czytać, uczyć się. Pewnie, w kosmos nie polecę, ale po wchłonięciu całej tej wiedzy, poznaniu takich ludzi jak Elon Musk, moim marzeniem stała się praca w przemyśle kosmicznym. Zdałem sobie sprawę, że to nie jest niemożliwe. A wiatrakowce... Kiedyś coś słyszałem, ale nic konkretnego. Samolotu mieć pewnie nie będę że względu na koszty, ale wiatrakowiec jest całkiem osiągalny. Dzięki, mogłoby się wydawać, głupiej grze mogę sobie postawić nowy cel. Bo do niedawna nie miałem wielkich nadziei na latanie. Dzięki!

Namazane z P8 Lite przez Tapatalk

Dom jest tam, gdzie znacznik prograde.

Pon, 11 Sty 2016, 10:49:16
Odpowiedź #35

Offline Kadaf

  • Kapitan
  • ***
  • Wiadomości: 1 362
  • Reputacja: 145
    • Zobacz profil
No, ale ten cały mój wątek miał być o rozmaitościach, a nie o wiatrakowcach. Zainstalowałem ten kombajn KSPRC nie po to, by siedzieć na Kerbinie. Zainstalowałem go, by pozwiedzać. Tak więc dość prosta nośna wyrusza z macierzystej planety wioząc pod owiewką tajemniczy ładunek.


I cóż tam się znajduje pod tymi osłonami? Ano znajduje się takie oto żelastwo. Bezzałogowe pudło wyposażone w sondy skanujące, moduł transferowy, oraz lądownik z rafinerią, dwoma zestawami wierteł i baniakami na surowiec.


Odpalam motor i wio na Dunę. Lekki aerobraking żeby zamknąć orbitę. W dole faktycznie nareszcie czerwona planeta nie jest paskudna! KSPRC to faktycznie mocarny modpack.


Orbita zrobiona. Ale gdzie lądować w celu załadowania zbiorników? Zaraz sprawdzimy. IR pstryk, rozwijamy ramiona ze skanerami.


Nie ma najmniejszego sensu zmieniać inklinacji całego zestawu na polarną. Niewielka sonda pofrunie sama popychana dwoma malutkimi silniczkami.


Orbita polarna wyrobiona, antena otwarta, skan idzie.


Po zeskanowaniu maszynka wraca do jednostki macierzystej. Czas przeprowadzić lądowanie. Lądownik koparka oddokowany!


W zbiornikach paliwa mniej więcej 1/8 stanu. Resztę pozostawiłem w module transferowym kombinując sobie tak: Po grzyba będę zabierał pełne zbiorniki, skoro jedyne do czego potrzebuje paliwa, to by cyknąć delikatnie silniki do deorbitacji, potem żeby zwolnić nieco by odpalić spadochrony nie urywając ich i na końcu delikatnie przyziemić, żeby komputerowi oporniki nie powylatywały.



Moje kombinacje okazały się słuszne, paliwa niemal na styk. Lądowanie poszło bez problemów. Tylko zanim przyziemiłem patrzę, patrzę, a opadam na jakiś ogromny głaz. Jedyny w promieniu wielu kilometrów. Zacząłem się zastanawiać, czy przypadkiem KSPRC nie wprowadziło fizycznych scattersów. Jakoś udało się posadzić tuż obok.


Drille w ruch, kopiemy. Trwa to całe wieki. Wypełniam zbiorniki paliwa po sam korek, oraz pojemniki na surowiec do przetworzenia go później na orbicie. Żeby wspomóc start lądownik posiada zestaw silników, które dobrze sobie radzą w atmosferze. Bo wiadomo, jak się skądś startuje, to trzeba mieć kopnięcie. W przeciwnym wypadku wypalamy paliwo zupełnie bez sensu ledwo co się wznosząc. Silniki w ruch.


I całe szczęście, że przed startem wdusiłem F5. Wyrabianie orbity wcale nie poszło jak po maśle, ba, w ogóle się nie udało! Już podczas produkcji paliwa pewna kwestia mnie zastanowiła. Pamiętam, że gdy wyszła wersja 1.0.1, to z jednostki ore można było wyprodukować dwie jednostki paliwa. Wydawało mi się to dość kretyńskie, bo niby jak wycisnąć dwie szklanki czystego paliwa z jednej szklanki piachu. A tymczasem ku mojemu zaskoczeniu jednak to zmieniono. Teraz by wytworzyć jedną jednostkę paliwa potrzebujemy pięciu jednostek surowca. Ucieszyło mnie to, że już nie jest tak idiotycznie. Tyle, że może nie koniecznie w sytuacji, kiedy nie jestem w stanie wyrobić orbity nawet produkując naprędce ile tylko się da paliwa. Trzeba było kombinować znowu, chociaż możliwości miałem dość niewielkie. F9 i dumam. Jedyne co wydumałem, to by pozbyć się połowy ciężkiego surowca z baniaków. Marzenie by dostarczyć jakiekolwiek paliwo na orbitę okazało się fikcją. Przy drugim starcie zużyłem całe paliwo nawet pomimo ciągłej produkcji. Do modułu transferowego doczłapałem się na RCSach.
Tak więc pierwsza akcja w wykonaniu kopaczki okazała się być całkowitą porażką. I co teraz? Cóż... mój wzrok padł na satelitę Duny, Ike.


Czy Ike wypełni zbiorniki modułu transforowego? Ano zobaczycie niebawem :)




Reklama

Odp: Kadaf Industries, rozmaitości!
« Odpowiedź #35 dnia: Pon, 11 Sty 2016, 10:49:16 »

Śro, 13 Sty 2016, 12:26:00
Odpowiedź #36

Offline Kadaf

  • Kapitan
  • ***
  • Wiadomości: 1 362
  • Reputacja: 145
    • Zobacz profil
No i musiałem czekać dwa dni, żeby nie scaliło postów...

 Ale do rzeczy, poleciałem na Ike. Na szczęście przezornie zachomikowałem nieco utleniacza w zbiornikach modułu transferowego. Wziąłem go trochę na zapas z Kerbinu, oraz zostało mi nieco po przelaniu paliwa z lądownika do drugiego klamota przed lądowaniem na Dunie. Gdybym wysłał moduł transferowy bez zbiorników na utleniacz, to misja już by się zakończyła.


No to skaner w ruch i sprawdzamy gdzie by tu. Trzeba przyznać, że powierzchnia Ike z orbity wygląda całkiem interesująco.


Jak wszędzie, zaczarowanego surowca z którego można zrobić wszystko jest wszędzie od cholery. Naprawdę trzeba by mieć pecha, żeby wylądować gdzieś, gdzie nie ma czego kopać. Nic to, skaner wraca, moduł lądowania odłączony.


Zwróćcie uwagę na jakość wykonania powierzchni. Z 30 metrów wygląda autentycznie świetnie.


Na pierwszym planie kamlot z Ike. Rozwijam baterie słoneczne i zaczynam kopać.


Znowu kopanie trwa całe eony. To bym na miejscu twórców zmienił. Bo trudność pozyskania surowca nie powinna wynikać z tego, że po prostu dajemy warpa na maxa. Bo to nie jest żadna trudność, to jest upierdliwość. I nie ma w tym logiki. Sądzę, że tego typu wiertło jest w stanie pozyskiwać z pół tony piachu na godzinę. Ponieważ wiertła są dwa, to powiedzmy tona. Ale ponieważ zawartość interesującego nas surowca sięga 5%, to niech będzie, 50 kilo na godzinę. Reszta gdzieś znika. Powinna być animacja na której z jakiejś dziury w nasadzie drilla wylatuje strumień piachu. Ładnie by to wyglądało i było by przy okazji prawidłowe technologicznie. Niestety w Squadzie myślicieli jak na lekarstwo. No dobra, 50 kilo na godzinę, pojemniki na... nie pamiętam a nie chce mi się sprawdzać, z 8 ton? Niech będzie i 10. Policzmy to sobie trochę. 50 na godzinę, pół tony na 10 godzin, blablabla, 200 godzin na załadowanie 10 ton. A tymczasem ile trwa ładowanie surowca? DWIEŚCIE dni z hakiem.


Latam w te i we wte. Na jednym kursie tankuję moduł transferowy o jakieś 200 jednostek paliwa do silników atomowych. Przy okazji wielu lądowań kopaczka ukazuje w pełnej krasie cały szereg wad. Za mało prądu, żeby jednocześnie puszczać pokładową rafinerię i wiertła, ale to jest nic. Dużo większą wadą jest wąskie rozstawienie podwozia. Ike jest dość górzysty, a maksymalny bezpieczny przechył lądownika, to było jakieś 15 stopni. Budując to chciałem stworzyć ładną zwartą bryłę, która zgrabnie wejdzie pod owiewkę. Błąd! To maszyna która ma lądować w dziurawym terenie dziesiątki razy, co z tego że dawno temu eligancko wystartowała z Kerbinu, jak teraz za to płacę przy każdej deorbitacji. A drugi problem, to brak łazika. Gdyby łazik był, to bym sobie nim wyszukał płaski teren i potem tylko lądował w punkt. A jestem skazany na macanie, bo z kilkudziesięciu metrów to nie widać czy to pochyłe zbocze, czy płaski teren.
Nic to, łazika niet, podwozie do dupy, zwożę dalej paliwo. Po przeszło 10 lotach mam w module transferowym jakieś 2500 jednostek. Gdzie lecimy dalej? Ano jako kolejny punkt przystankowy umyśliłem sobie Dres. Jednak przed transferem wskoczyłem rach ciach do VABu i zbudowałem maszynkę, która dostarczy nieco paliwa, oraz łazik. A nawet dwa. Miejsce spotkania - orbita Dresa.


Ogólnie lot przebiega bardzo sympatycznie i oszczędnie. W tankowcu zostało jeszcze tyle paliwa, że dopiero zamykając orbitę wokół celu odrzucałem pierwsze puste zbiorniki.
Nadszedł czas na zrobienie transferu tym pudłem wiszącym nad Ike. Odpalam KSP calculator, biorę kątomierz i ustawiam manewr. I zonk. NIC nie idzie tak jak powinno. Ma być 62 stopnie a ja za chiny nie mogę złapać Dresa. Dlatego, że lata on z podłą inklinacją, a ja mam jakieś takie kretyńskie ustawienie względem niego. Kombinuję tak i owak, 70 stopni, 50, 30. W końcu jakimś cudem udaje mi się za pomocą drugiego manewru zmiany inklinacji jakoś przeciąć orbitę celu. Pierwszy manewr dość tani, jakieś 700 m/s do przyspieszenia. Jaki będzie koszt drugiego jeszcze nie wiem, bo pokazuje mi tylko pierwszy. Ale najpierw przeskakuję z Ike na orbitę Duny, żeby wykorzystać efekt Obertha i mieć już niezły rozpęd. No to ciach, lecę.


Robi się mało zabawnie. Drugi manewr okazuje się być bardzo kosztowny. Prawie 1000 m/s. A ja już w zbiornikach mam poniżej 2000 galonów. Nie ma rady, trzeba deptać. Inklinacja ustawiona. Zostało jakieś 1200 paliwa. po drodze jeszcze ze dwie korekty, żeby przejść ładnie i nisko nad Dresem. Im niżej lecicie, tym więcej zyskujecie oszczędności. W końcu wchodzę na kurs przecięcia z Dresem i ustawiam manewr zamknięcia orbity. Gdy zobaczyłem wynik obliczeń to padłem. Muszę wyhamować o DWA TYSIĄCE metrów na sekundę. Dobrze, że jest F5 i F9. Przy pierwszej próbie poszło calutkie paliwo, całe paliwo do RCSów a i tak zabrakło 150 m/s. Wczytuję przedostatnią korektę. Obniżam peryapsę do 10 kilometrów. Próba druga. Wciąż za mało, zabrakło 30 m/s. Tyle co nic, ale skąd je wytrzasnąć? Znowu wczytuję. Obniżam do 4 kilometrów. I tak dumam, przecież Dres jest górzysty. Ani chybi przeryję brzuchem. Ale spróbować trzeba. Znowu palę wszystko co jest, dwa atomowe na pełnej mocy, RCSy syczą, Dres się zbliża. Będąc w najniższym punkcie orbity widzę po jednej stronie góry, których szczyty są wyżej, niż mój kurs. Silniki atomowe milkną, RCSy syczą. Gdy zostają mi 3 jednostki monopropelantu orbitę jakimś cudem udaje się zamknąć. To był najpaskudniejszy transfer jaki kiedykolwiek mi się zdarzył. Po tygodniach docieram do apoapsy, cykam resztką RCSów, żeby podnieść pery. Podnosi się do 20 km i paliwa jest definitywny koniec.
 Na szczęście w transportowcu łazików paliwa sporo. Zrównuję orbity i podlatuję. Żeby zapakować moduł z łazikami i przelać paliwo muszę rozłączyć statek i poczekać, aż moduł lądowniczy oddryfuje.


W końcu dokuję i przelewam paliwo do suchych jak pieprz zbiorników.


To był iście piekielny lot...





Śro, 13 Sty 2016, 16:21:14
Odpowiedź #37

Offline JackRyanPL

  • Redaktor
  • Podporucznik
  • *****
  • Wiadomości: 924
  • Reputacja: 65
    • Zobacz profil
Jesteś nielicznym z forumowiczów, którzy tak prostymi misjami potrafią tak zaciekawić czytelnika nt. tego co wydarzy się dalej

Reklama

Odp: Kadaf Industries, rozmaitości!
« Odpowiedź #37 dnia: Śro, 13 Sty 2016, 16:21:14 »

Śro, 13 Sty 2016, 19:11:55
Odpowiedź #38

Offline Robson

  • Sierżant
  • ****
  • Wiadomości: 421
  • Reputacja: 22
    • Zobacz profil
    • Opowieści Kerbali
Zgadzam się z podporucznikiem.
Chociaż mnie, jak zwykle zadziwiają te konstrukcje.
Ileż musi siedzieć w Twej głowie Kadafie?
Tyle pomysłów już zrealizowanych, a tu ciągle nowe!!!
Robson Kerman - Profesor Orbitologii Teoretycznej. Zabójca Piwo Grillsa Kermana zwanego Niedźwiedziem z Eve.
Jego oficjalnym guru jest Sobol - budowniczy wspaniałych części rakiet.

Śro, 13 Sty 2016, 21:08:01
Odpowiedź #39

Offline beryl

  • Kapral
  • **
  • Wiadomości: 193
  • Reputacja: 1
    • Zobacz profil
Aby zobaczyć link - ZAREJESTRUJ SIĘ lub ZALOGUJ SIĘ
tak prostymi misjami

Dla kogo prostymi, dla tego prostymi, dla mnie szczytem póki co było odwiedzenie Eve, Duny i zmontowanie stacji bojowej na orbicie księżyca.

Reklama

Odp: Odp: Kadaf Industries, rozmaitości!
« Odpowiedź #39 dnia: Śro, 13 Sty 2016, 21:08:01 »

Pią, 15 Sty 2016, 09:39:24
Odpowiedź #40

Offline Kadaf

  • Kapitan
  • ***
  • Wiadomości: 1 362
  • Reputacja: 145
    • Zobacz profil
Dzięki za komentarze :) Aż z radością wskoczyłem do VABu, ale o tym później.

po odrzuceniu niemal już pustego pojazdu transportującego łaziki zadokowałem na miejsce lądownik. Precyzyjnie między ramionami żelastwa trzymającego pojazdy. Wyrobiłem porządną orbitę wokół Dresa i odłączyłem skaner.


Orbita polarna cyk, skan wykonany. Faktycznie planeta wygląda inaczej niż Ike. Mniej poszarpana i nieco jaśniejsza.


Co tam dalej... aha, no lądownik odczepiony, siadamy.


Znowu trzeba było poskakać zanim trafiłem na równy kawałek terenu. Dres charakteryzuje się długimi dość łagodnymi zboczami. Dość, ale nie na tyle, żeby tak idiotyczny lądownik mógł usiąść gdziekolwiek. W końcu coś znalazłem. Czas oddokować łazik.


No i w drogę. Dwadzieścia kilometrów na północ znajduje się wielki krater. Postanowiłem go sobie obejrzeć.


Ogólnie rzecz biorąc z tej niewielkiej maszynki jestem niezmiernie zadowolony. Nieczęsto widuje się pojazdy na tych najmniejszych stockowych kółkach. Większość z nas omija je szerokim łukiem, a to dlatego, że takie maszynki kiepsko jeżdżą po Kerbinie. Zawieszenie zbyt miękkie, wszystko się kiwa. Ale nie na ciałach o niskiej grawitacji. Tu, na Dres siła przyciągania jest ośmiokrotnie mniejsza niż na macierzystej planecie. Co powoduje, że zawieszenie jest relatywnie osiem razy twardsze i sprawuje się po prostu doskonale!


Maszynka ma też bardzo nisko osadzony środek ciężkości, bo naprawdę absolutnie nie musicie budować łazika NAD kołami. Możecie go przecież zbudować POMIĘDZY, tak jak to właśnie zrobiłem. Jest to też zasadniczo czteroślad, ponieważ środkowa oś została wysunięta na zewnątrz. Efekt? Większa stabilność na zakrętach. Każdy pojazd ze skrętnymi dwiema osiami można przewrócić, ale jego jest autentycznie trudno. Mimo, że jeżdżę zawsze z wyłączonym SASem. No bo tak. SAS faktycznie stabilizuje pojazdy. Tyle, że uważam iż łazik wymagający do jazdy SASu jest po prostu spartaczony inżynieryjnie.
Ta maszynka SAS ma (czy też dla precyzji reaction wheel), ale nie służy on do jazdy. Służy do ponownego zadokowania, bo pojazd ten ma dwa malutkie silniczki, dzięki którym jest w stanie wznieść się ponad grunt.


Dotarłem do krawędzi krateru. Sobie zacząłem dumać, wracać, nie wracać, bo dość stromo. Z drugiej strony podczas jazdy okazało się, że podjazdy rzędu 30 stopni nie stanowią dla łazika specjalnej przeszkody. No więc zjechałem na dół ze świadomością, że zawsze mogę wskoczyć poza krater na silniczkach. A z drugiej strony wnętrze krateru jest przyjemnie płaskie - z myślą o kolejnych lądowaniach. Dobrze że zjechałem, bo odkryłem pewną rzecz, mianowicie pokładowy miernik zawartości surowca wykazał prawie dwukrotnie większe stężenie owej magicznej substancji, dobijając do niemal 11%. Z tak wysokim  jeszcze się nie spotkałem. Po przejechaniu 24 kilometrów od lądowania zostawiłem łazik, a modułem kopiącym po załadowaniu wystartowałem na orbitę. Oj, dużo tych lądowań trzeba będzie jeszcze zrobić. I w tym momencie stwierdziłem, że nie. lądownik jest do dupy ze względu na wady wspomniane wcześniej. Wróciłem do VAB i zbudowałem całkiem nowiutki zestaw zawierający lądownik, zintegrowany łazik, skanery i moduł transferowy.


Po osiągnięciu orbity poleciałem na Minmusa porobić testy. Ta konstrukcja okazała się być rewelacyjna. Ale po kolei. Przy tamtym spieprzonym lądowniku wyszła jeszcze jedna wada. Mianowicie po zadokowaniu do modułu transferowego zestaw z lekka się kiwa. A bo na jednym doku. Czyli smętnie że się kiwa, ja tu nie chcę żadnego kiwania! Tak więc kiwaniu powiedziałem precz. Zastosowałem pewien unikalny system. Na fotce odrzucam żelastwo stabilizujące ładunek podczas wynoszenia na orbitę.


I uruchamiam mechanizm ramion stabilizujących.


Bajer polega na tym, że lądownik ma po bokach doki dopasowane do doków na ramionach. Po połączeniu otrzymałem absolutnie stabilne połączenie na trzy doki. Żeby się nie pocić z trafieniem, pod dokiem głównym znajduje się obrotnica z IR. Więc wszystko jedno jak zadokuję, zawsze mogę obrócić tak, żeby można było idealnie złapać ramionami. Po osiągnięciu orbity Minmusa test sond skanujących.


Jak widzicie, również sondy wyglądają nieco inaczej. Skaner zamontowałem nie od przodu, ale z boku.


Obawiałem się, że boczne ustawienie skanera będzie powodowało zejścia z kursu. Ale jednak nie, reaction wheel trzyma kierunek lotu jak w imadle. Czas na test lądownika. Oddokowuję i deorbitacja. Zwróćcie uwagę na podwozie. Nie tylko nogi są większe, ale również wysuwają się na siłownikach, co daje nam w efekcie doskonałą stabilność po wylądowaniu.


Ze względu na zainstalowany na czubku łazik ten lądownik ma dok na dole a nie na górze jak poprzedni. Wymusiło to rezygnacje z jednego silnika głównego, na rzecz kilku obwodowych. Po chwili siadam na powierzchni. Czas na test odłączania łazika. A ramię dźwigu jest dość interesujące. Najpierw pierwszy zawias odchyla od pionu pojazd.


A potem drugim guzikiem uruchamiam kolejne dwa sprzężone ze sobą zawiasy. Efekt - łazik został w prosty sposób odsunięty od lądownika. Dodatkowo wysunąłem panele słoneczne gigantor i chłodzenie.


Łazik po oddokowaniu delikatnie osiadł na powierzchni. Czas na przejażdżkę.


Ogólnie po Minmusie nie jeździ się bajecznie. Ale maszynka i tak daje radę. Nie trzeba się bać nagłego hamowania albo przyspieszania. Oczywiście na zakrętach trzeba ostrożnie i powoli. Po przejechaniu pewnie z 3 kilometrów wróciłem pod lądownik, zająłem pozycję, silniczki w ruch.


Zgodnie z założeniami łazik został zadokowany bez najmniejszego problemu. Kopiemy. Tu też znaczny skok wydajności, bo wiertła są cztery, a nie dwa jak w tamtym badziewiu, a gigantory zapewniają odpowiednią ilość prądu, by bez problemu szły drille razem z pokładową rafinerią. W końcu po załadowaniu i złożeniu tego co powinno zostać złożone start.


Lądownik wszystkie testy przeszedł doskonale, dlatego wróciłem do VABu i go... poprawiłem. Z poprawek najbardziej rzucających się w oczy było usunięcie jednego z reflektorów na ramieniu dźwigu, bo dwa prześwietlają zbyt mocno grunt. Minimalnie przedłużyłem też samo ramię, oraz dodałem zupełnie niewidoczną baterię pomiędzy dokiem a obrotnicą modułu transferowego. (przypomniały mi się jaja z clawem i ostrzeżenie, żeby zawsze dawać jakąś część między dokami a elementami z IR)
Tak więc po poprawkach ponownie wyruszyłem w kosmos nowiutkim zestawem. Ponieważ byłem z niego tak bardzo zadowolony, toteż wróciłem do VAB i.... zbudowałem całkowicie nowy lądownik, moduł transferowy i w ogóle cały zestaw. Po czym wysłałem go na orbitę.


Teraz wokół Kerbinu krążą dwa, hm, zwiedzacze. I tak sobie myślę, że oba wykonają dokładnie tę samą trasę. Zrobię sobie porównanie, który lepszy, o :)









« Ostatnia zmiana: Pią, 15 Sty 2016, 09:53:12 wysłana przez Kadaf »

Pią, 15 Sty 2016, 17:22:17
Odpowiedź #41

Offline Drangir

  • Major
  • *
  • Wiadomości: 1 631
  • Reputacja: 92
  • Smok rakietowy
    • Zobacz profil
    • DeviantArt
Jakie to wszystko jest bardzo ładne.

Aprobuję mocno.
Cytat: Steven Universe
- Wasze obliczenia były niepoprawne.
- Nie mogły być niepoprawne, skoro żadnych nie robiliśmy.

Reklama

Odp: Kadaf Industries, rozmaitości!
« Odpowiedź #41 dnia: Pią, 15 Sty 2016, 17:22:17 »

Pią, 15 Sty 2016, 19:08:57
Odpowiedź #42

Offline Robson

  • Sierżant
  • ****
  • Wiadomości: 421
  • Reputacja: 22
    • Zobacz profil
    • Opowieści Kerbali
Aby zobaczyć link - ZAREJESTRUJ SIĘ lub ZALOGUJ SIĘ
Jakie to wszystko jest bardzo ładne.

Samo klikanie, że to lubię i wbijanie respów jest za słabe, ale jak tu napisać komentarz bez przesadzonego kadzenia?
Może spróbuję - Piknie żeście to Kadaficku wyrychtowali !!!
Robson Kerman - Profesor Orbitologii Teoretycznej. Zabójca Piwo Grillsa Kermana zwanego Niedźwiedziem z Eve.
Jego oficjalnym guru jest Sobol - budowniczy wspaniałych części rakiet.