Z ostatniej chwili! Z Sins Corp. wyciekły zdjęcia wyglądające na fotomontaż, jednak są świadkowie na to, że to prawda. W ośrodku przy użyciu
Aby zobaczyć link -
ZAREJESTRUJ SIĘ lub ZALOGUJ SIĘ testuje się wehikuły zdolne do operowania w warunkach mikrograwitacji. Z braku lepszego określenia (w końcu UFO toto nie jest, chociaż prawie) będziemy dalej nazywać ten pojazd LGV, skrót od Low Gravity Vehicle. A oto kilka fotek na potwierdzenie naszych słów.
Rzecznik firmy Shinzo odmówił udzielenia jakichkolwiek komentarzy na temat maszyny antygrawitacyjnej, ale rzucił nieco światła na schwytaną na zdjęciach, przez naszych
wścibskich reporterów, maszynę:
- Tak, firma testuje takie rozwiązania pod kątem przyszłych misji kosmicznych. Nasze pojazdy są często modułowe. Wiele misji jest planowanych w oparciu o wielokrotne dokowania, często tego samego modułu. Na orbicie często potrzeba dodatkowego pojazdu, który byłby w stanie taki moduł przenieść w pożądane miejsce. Pojedynczy statek, który w każdej chwili może wykonać takie zadanie to duża oszczędność, w odniesieniu do montowania na każdym module komputera i silników manewrowych.
Dokopaliśmy się jeszcze do specyfikacji technicznej, ale najpierw kilka fotek z pierwszych i tych mniej udanych testów.
Z naszych informacji wynika, że już pierwsze testy pokazały, iż potrzebny będzie zestaw przeciwstawnych silników, których pilot będzie mógł użyć do wyhamowania i przyziemienia maszyny.
Dowiedzieliśmy się również, że testy w atmosferze ziemskiej narzuciły na załogę poważne limitacje maksymalnej prędkości. Jeśli pilotowi za bardzo spodobał się nowy wynalazek, często kończyło się to oderwaniem paneli słonecznych, a pojazd jest praktycznie napędzany energią słoneczną. Jednak zostaliśmy uspokojeni, na orbicie taki problem nie występuje.
Jako napęd LGV używa 16 silników jonowych, z których naraz pracuje najwyżej połowa. Grupy funkcyjne są tak zaprojektowane, że włączenie jednego zestawu, dezaktywuje drugi. Jak pamiętamy z lekcji fizyki gdy na ciało działają znoszące się nawzajem siły, to nic się tak na prawdę z tym ciałem nowego nie dzieje, więc to całkiem sprytny sposób by oszczędzać paliwo. Chociaż tego i tak jest cała masa do zużycia, mając na uwadze spalanie. Jak wyjaśnia nam rzecznik takie rozwiązanie jest znacznie bardziej ekonomiczne od stosowanych powszechnie RCS-ów. Jest też niestety mniej dokładne, dlatego prace nad udoskonaleniem maszyny nie ustają. Pojazd ma na wyposażeniu SAS i to głównie za jego pomocą manewruje.
Zapytaliśmy jak niska musi być grawitacja, by pojazd się do czegokolwiek nadawał. I podobno został zaprojektowany do operowania w warunkach mikrograwitacji, czyli bliskiej zeru, jakiej np. doświadczają astronauci na orbicie Kerbinu. Także marzyciele, studzimy zapał, tym modelem nie polatacie sobie nad Munem, choćbyście byli i samym Jebedaiahem.
Na koniec kilka fotek:
Oraz
Aby zobaczyć link -
ZAREJESTRUJ SIĘ lub ZALOGUJ SIĘ.