Załoga statku dostarczającego zbiorniki na ketan i paliwo bezpiecznie powróciła na kerbin. Z tego co później powiedzieli kerbonauci, wyciek tlenu okazał się na tyle poważny, że przez ostatnie trzy godziny lotu kapsuła była całkowicie rozhermetyzowana i musieli wewnątrz przebywać w hełmach i skafandrach. Wymusiło to wcześniejsze lądowanie i kosztowną operację ratunkową, aby odzyskać sprzęt z odległego zakątka planety. Raport przesłany im wcześniej przez Jenny Kerman został dostarczony.
MunarOne
RAPORT 01
-----------------------------------------------------------
Stan osobowy: 1
Dowódca kompleksu:
Jenny Kerman, technik wydobycia.
-----------------------------------------------------------
STAN OGÓLNY
[ x ] Moduł wydobywczy
[ x ] Moduł generatora
[ x ] Moduł przetwórczy
[ x ] Moduł kontroli wydobycia
[ ] Moduł mieszkalny
[ ] Moduł komunikacji dalekosiężnej i nawigacji
[ ] Moduł serwisowy
[ x ] Lądownik ewakuacyjny
[ ] Komplet zbiorników paliwa - uległy zniszczeniu na orbicie
[ ] Komplet zbiorników ketanu - obecny jeden, pozostałe uległy zniszczeniu na orbicie
-----------------------------------------------------------
STAN URZĄDZEŃ MOBILNYCH
[ x ] Łazik ogólnego zastosowania - niewielkie uszkodzenia poszycia.
[ ] Łazik serwisowy
[ ] Specjalistyczny ciągnik cystern
[ ] Komplet cystern (2x ketan, 2x paliwo)
[ ] Ciężki dźwig przemysłowy ogólnego zastosowania - priorytet!!!
[ x ] Transporter typu SpaceCrane - niewielkie uszkodzenia, funkcjonalny.
Nieszczelność zbiornika paliwa, nieznaczne uszkodzenia głównych elementów strukturalnych.
-----------------------------------------------------------
STAN WYPOSAŻENIA I ZASOBÓW
Produkty spożywcze:
- ziemniaki w proszku 173 szt.
- brokuły w proszku 170 szt.
- jajka kurze w proszku 232 szt.
- suszona wołowina 95 szt.
- suszona wieprzowina 82 szt.
- masło 82% tłuszczu 200 gram 48 szt.
- herbata czarna granulowana 3 kg.
- kawa rozpuszczalna 3 kg.
- kawa mielona naturalna 1,1 kg.
- chleb pełnoziarnisty 200 szt.
- herbatniki 100 szt.
- woda pitna: 262 litry
Podtrzymywanie życia:
- woda w zamkniętym obiegu: 179 litrów.
- tlen: 454 litry
- pochłaniacze CO2: 40 szt. / 3 zużyte
- wkłady filtru wody zamkniętego obiegu 20 szt. / 4 zużyte
-----------------------------------------------------------
INFORMACJE DODATKOWE
Priorytetową sprawą jest wysłanie w najbliższym locie materiałów i narzędzi,
niezbędnych do uszczelnienia zbiornika wahadłowca transportowego SpacaCrane.
Wyciek paliwa podczas użytkowania jest poważnym zagrożeniem oraz powoduje
znoszenie maszyny w locie, które muszę kompensować silnikami manewrowymi.
Proszę również o dostarczenie dodatkowej ilości paliwa jednoskładnikowego typ 3.
Dwa z trzech dźwigów jednorazowego użytku uległy zniszczeniu po dostarczeniu ładunków.
Liczne problemy techniczne i marna jakość wykonania. Sugeruję przyjrzenie się tym maszynom
lub ich wymianę.
Po przeczytaniu raportu, zarząd ustalił, że należy zmienić priorytety. Inżynierzy ustalili, że uszczelnienie zbiornika nie będzie możliwe na powierzchni księżyca, więc za ich radą zarząd postanowił wysłać nowy dźwig typu SpaceCrane. Rozpoczęto również prace mające na celu udoskonalenie jednorazowych dźwigów dostawczych.
Wieści szybko się rozeszły wśród pracowników E4-DSO. Przygotowania do lotu ruszyły pełną parą. Do Centrum Kosmicznego zaczęły prawie jednym ciągiem przybywać konwoje cystern z paliwem. Niecodzienny był to widok - sznur cystern ciągnął się od bramy wjazdowej aż do samego magazynu paliw wynajętego przez kombinat.
Następnego dnia trzej członkowie zarządu niższego szczebla przyjechali na inspekcję właśnie budowanej rakiety TanksTwo, mającej zastąpić TanksOne, której ładunek uległ zniszczeniu podczas operacji na orbicie Mun'a. Jednak przed samym wejściem zastali coś dziwnego. Wyglądało jakby prototyp dźwigu typu SpaceCrane, który został wysłany na Mun, urósł. Szef zarządu niższego szczebla wysiadł z firmowego busa marki Kerbalis i z pochmurną miną obserwował osobliwą konstrukcję przez dłuższą chwilę.
Zauważył postać wiszącą na wyciągarce, która najwyraźniej szampańsko się bawiła wisząc tam. Wiszący osobnik z początku nie zauważył nawet podjeżdżającego busa. Po chwili szef zarządu niższego szczebla, Meandrey Kerman, zagrzmiał na młodego inżyniera.
- Co tu się wyprawia do ciężkiego krakena?! Złaźże stamtąd! Ale już!
- Tak jest szefie, przepraszam. Ja tylko... ee... testowałem. Ten, no... mocowanie, no wyciągarkę! Tak.
- Co to krakeństwo tu robi? Co to w ogóle jest?! Kto wydał zezwolenie na te wszystkie przeróbki?! Czy Wy do cholery nie wiecie, że to jest prototyp?! Pro-to-typ?!
- Ale szefie, główny inżynier Maxson pozwolił. Mówił, że to jest pierwszy prototyp, miał być zezłomowany. Proszę spojrzeć jak to jest pospawane, wszystko sztukowane trochę byle jak. A tu dopiero nasza przeróbka. O, a tu widzi pan? Tu niech szef spojrzy, na te kable. Na drut się trzymają, a w "dwójce" już były poprawnie zamocowane. Z kolei przewód paliwowy biegnie zupełnie nie z tej...
- Co Ty wiesz o konstrukcji latających dźwigów! Oszczędź sobie tego gadania! Po co tą maszynę ruszaliście? Zmarnowaliście tylko zasoby! I jak się nazywasz tak w ogóle. Zanotuję sobie. Nie ujdzie to płazem.
- Edson Kerman, młodszy inżynier rakietowy drugiego stopnia.
- A w kabinie to kto siedzi? No?!
- Matdin Kerman, główny pilot oblatywacz maszyn rakietowych.
- No tak... Jak się dwóch rakietowców weźmie za budowanie dźwigów, wtedy już...
Przerwał mu syk hamulców ogromnej cysterny Kadworth. Kierowca dodatkowo zatrąbił, wyrażając swój entuzjazm na temat nowej ciężarówki. Chwilę szperał w papierach siedząc w kabinie. Szef, cały ciemnozielony na twarzy nadal ciskał gromy w młodego inżyniera.
- TO NIGDZIE NIE POLECI! Jest BEZ-U-ŻY-TE-CZNE! Usunąć mi to w tej chwili!
- Ale szefie...
- Nie ma "ale". Dzwonicie po ekipę, żeby to zabrali a teraz idziecie przestawić busa na parking.
- Ta jest...
Reszta zarządu wytoczyła się z busa i podążyła posłusznie za Meandrey'em do głównej hali. Nieco podłamany Edson Kerman stał chwilę w osłupieniu. Gotowała się w nim złość. Uspokoił go kierowca cysterny swoim dziarskim przywitaniem.
- Dzień doberek! Do pełna widzę, tak mówią dokumenciory! Ciężki dzień, co? Szef daje w kość?
- Eh, panie kochany... Cóż ja mam zrobić. Ten mi zabrania, tamten pozwala... Sam już nie wiem.
- Rób pan co chcesz, jak to jest dobra maszyna to sama się wybroni!
- Też racja. A niech to krakeny, tankuj pan! Przetestujemy ją!
- No i to się nazywa podejście! A nie jakieś tam pomrukiwania. Niestety nie będzie mi dane popatrzeć, czas goni panie inżynierze, muszę jechać. Wierzę, że zadziała jak należy!
W międzyczasie gdy nowa maszyna typu SpaceCrane była tankowana, Edson przestawił busa kawałek dalej.
Gdy cysterna już odjechała Edson i Matdin nawzajem się podburzali, obrzucając najgorszymi obelgami Meandrey'a Kermana. Chwilę to trwało, ale w końcu narodził się plan.
- Już mu pokażę! Ja mu przeparkuję busa. Tak mu przeparkuję, że się skasztani zanim go znajdzie.
- Hę?
- Zaciągnij ręczny i łap za drugi magnes, a ja wrzucę test systemów i zamontuję pierwszy. Przy okazji przetestujemy nasze cacko. To że jestem głupim oblatywaczem, nie oznacza, że będzie mną ciskał jakiśtam szef co o rakietach nie ma pojęcia.
Po chwili maszyna była gotowa do startu. Byli po niewłaściwej stronie hali w której składano maszyny, ponieważ przeciwległe wrota były zablokowane budowaną tam rakietą. Okna dużej części biur wychodziły właśnie na tą stronę. Po chwili zmodyfikowane przez Edsona silniki gruchnęły piekielnym ogniem a hałas sprawił, że oczy wszystkich pracowników skierowały się na ich pojazd. Maszyna żwawo oderwała się od ziemi i zdawało się, że rozbije się o ścianę budynku. Tak się jednak nie stało, pilot wiedział co robi. Wylądował idealnie nad busem zaparkowanym kawałek dalej.
Elektromagnesy przylgnęły do karoserii Kerbalisa po czym ten uniósł się, podnoszony przez dwie wyciągarki.
- Edek, szefuńcio się zdziwi, gwarantuję to.
- Nie wątpię, pamiętam co żeś zrobił z limuzyną szefa w zeszłego sylwestra. Miesiąc się zastanawiali jak się tam znalazła. Czy Ty zamierzasz...
- Dokładnie tak!
- Uff, musiałem biec schodami... pff, ależ te schody długie. Przy windzie stał ten ciul, nawet się nie pokapował!
- I gitara! Ja spadam zaparkować gdzieś to pudło w bardziej ustronnym miejscu, Ty się nie wychylaj. Idź prosto do Maxsona w razie problemów.
- Jasna sprawa, do zobaczyska później!
Nie wiedzieć czemu na twarzy Madtina znów zagościł ten specyficzny uśmiech. Jak wtedy w sylwestra.