@Drangir: Mogę spróbować, chociaż to pewnie będzie zbyt subiektywne, co napiszę. Ale postaram się być rzetelny.
Jeśli się zastanowić to w sumie obie gry, według zapowiedzi ich twórców, maja docelowo być space simem. Co jest dobre bo dzięki temu jest konkurencja, a oba studia chcą pokazać się z jak najlepszej strony. Jednak te dwa zespoły wydają się mieć inny pomysł jak to osiągnąć.
Star Citizen to dla mnie dziwny twór. Z jednej strony mamy super realistyczne modele statków z miliardem detali, z drugiej instancjowane walki, żeby serwer mógł to udźwignąć. Statki podobno mają model zniszczeń dopracowany w ten sposób, aby strata silnika wpływała na zachowanie statku, zatem wydawać by się mogło, że gra jest bardzo nastawiona na walkę. Jednak ta, jak wspomniałem, ma mieć miejsce w ściśle określonych warunkach. Planowane jest wprowadzenie czegoś takiego jak Galaxy Server, który będzie pilnować graczy, ich poziomów oraz zasobów i na tej podstawie decydować kto kogo może spotkać, przekierowując ludzi na odpowiednie serwery. To co mi się podoba najbardziej, co brzmi moim zdaniem najciekawiej to system kojarzenia tych walk. Bowiem gdy podejmujemy jakąś akcję, np. podejmujemy się kontraktu na przewiezienie czegoś wartościowego z punktu A do punktu B, automatycznie dowiadują się też o tym piraci. nie wiem jaki procent tych piratów to będą inni ludzie, ale brzmi jak fun. Dodatkowo to działa w dwie strony bo jak zostaniesz złupiony przez kogoś to możesz wyznaczyć nagrodę za czyjąś głowę... i tak to się ma kręcić. To wszystko oczywiście zakładając, że ta gra w ogóle wyjdzie bo póki co powstaje w bólach, a to co udostępniono w 99% składa się z bugów. Jednak najciemniejszą strona tej gry jest model biznesowy, który przyniósł developerom kolosalny dochód, i który równocześnie sprawia, że mamy średnio atrakcyjną sytuację pay to win. Otóż kupując grę trzeba się zdecydować na wybór jakiegoś statku startowego. Można kupić podstawowy model za x dolarów, ale można też wybrać wypasiony za 10x. Jak to się przełoży na mechanikę gry? Nie bardzo da się o tym cokolwiek powiedzieć, bo to jeszcze przed nami. Jeśli da się zdobyć te statki w toku normalnej rozgrywki, w rozsądnym czasie to pół biedy, ale pewien czy tak będzie nie jestem. Jednak faktem jest, że statki sprzedaje się tutaj jak samochody i do tego rozchodzą się jak świeże bułeczki. O ile to było dobre jak projekt był jeszcze na kickstarterze, o tyle jeśli ten stan utrzyma się po premierze, to średnio to widzę. Póki co udostępniono dwa tryby, w których da się polatać statkiem. W jednym się walczy, w drugim ściga. Do tego jest jeszcze tryb hangaru, w którym się patrzy...
Co do Elite, to po pierwsze uderza skala świata. Systemów gwiezdnych ma być tyle, że życia człowiekowi nie starczy, aby oblecieć wszystkie. A stać ma się tak za sprawą generowania proceduralnego. Gra zaczęła jako kontynuacja tytułu sprzed paru dekad, zatem design pierwszych modeli statków i stacji był odzwierciedleniem stylu z lat 80-tych. Jednak już zaczęto wprowadzać świeższe modele do gry i jak się zapowiada od tej pory tytuł ma się rozwijać już swoim własnym torem. Zatem devs mogą zrobić co zechcą. Z tego, co się orientuję świat gry ma być otwarty i dostępny dla każdego. Jak zamierzają to osiągnąć chyba się nie chwalili. Jednak im więcej słyszę o tej grze, tym bardziej odnoszę wrażenie, że twórcy dążą do tego, by jak najwięcej zależało od graczy, zaś oni dają do tego jedynie narzędzia. Chcesz posiedzieć ze znajomymi w wirtualnym barze na stacji? Czemu nie? Równie dobrze możesz urządzić "domówkę" na swoim statku (tak, docelowo będzie dało się chodzić po stacjach i po odpowiednio dużych statkach). Chcesz lecieć handlować? Proszę bardzo, leć, ale jeśli chcesz na tym zarobić lepiej znajdź taką trasę, która daje niezły zysk za cenę minimalnego ryzyka. Jednak nikt cie za rękę nie poprowadzi, a tego czy ktoś cię napadnie, nie ustali żaden algorytm, a inni gracze. Przykładowo zauważą, że w ich systemie drastycznie zmieniła się cena jakiegoś produktu, bo zalałeś rynek tanim towarem. Wtedy może rozegrać się kilka scenariuszy. Z najciekawszych ktoś może zacząć cię śledzić, żeby poznać skąd sprowadzasz swoje dobra. Albo zwyczajnie ktoś postanowi cię napaść i przejąć ładunek. Są czy będą do tego specjalne narzędzia, pewne jest, że tu nikt w warpie nie jest bezpieczny. Przynajmniej tak to ma wyglądać teoretycznie. Jak będzie w praktyce, czas pokaże. Istnieją uzasadnione moim zdaniem obawy, że w tak przepastnej przestrzeni, o spotkanie dwóch graczy ze sobą będzie ciężko. Jak postanowią sobie z tym poradzić nie wiem. Możliwe że będzie jednak jakieś ograniczenie by nie dało się za daleko odlecieć. Podejrzewam nawet, że wiem na czym będzie ono polegać. Otóż do skoków między gwiezdnych potrzeba paliwa, te zaś kupuje się na stacjach. Zaś zamieszkałych systemów gwiezdnych w miarę oddalania się od obszaru startowego ma być coraz mniej. Dodać dwa do dwóch potrafi każdy i wizja czterystu miliardów systemów nie brzmi już tak romantycznie...
Zatem jeśli idzie o grafikę i prawdopodobnie model zniszczeń, wygrywa Star Citizen. Zaś w aspektach otwartości świata oraz równych szans dla wszystkich graczy, wygrywa Elite. Poza tym ten drugi tytuł ma mniejsze wymagania sprzętowe i ruszy większej liczbie ludzi. Star Citizen celuje w ludzi, którzy są w stanie wydać kilkaset dolców za wirtualny statek, z monitorami zdolnymi wyświetlić obraz w 4k, oraz PCtami z kosmicznymi bebechami, wiec się tym za bardzo nie przejmuje. Elite zaś niemal równie piękna, jednak podchodzi do tematu rozsądniej. Oczywiście dla kogoś Star Citizen może wydawać się atrakcyjniejszą pozycja. Jednak moim zdaniem mocne strony Elite na dłuższą metę przeniosą się na większą liczbę graczy, a co za tym idzie grywalność. Cóż, to chyba tyle.
@ Kadaf: Co do EVE to może i nieco racji masz, zapomniałem o tym odbijaniu się statków. Bardziej chodziło mi o kwestie tego jak to jest ugruntowane w fabule universum. Jak wydaje się komendy i jak można wysługiwać się dronami. Co do fizyki lotu jak pisałem wcześniej, nie wszystko może być kerbalami. Prędkość maksymalna póki co musi istnieć w grze multiplayer. Inaczej serwer zwyczajnie nie nadążyłby z ogarnięciem, co się wydarzyło, a co nie. Gwałtowne zmiany kierunku już pisałem wcześniej jak można wytłumaczyć. Ponadto to, że silników manewrowych nie widać, to wcale nie znaczy, ze ich nie ma. EVE jest bez wątpienia specyficzne, ale na moje szereg czynników na jakie pilot musi zwracać uwagę w boju, wprowadza szczyptę realizmu. W zależności od tego w jaką broń jesteśmy zaopatrzeni i w co wyposażony jest przeciwnik, trzeba pilnować szeregu czynników. jaka jest nasza prędkość względem celu, czy prędkość kątowa jest odpowiednia, czy dystans jest optymalny, czy reaktor wyrabia z energią, czy tarcze się regenerują czy dostają, itp, itd. W tym sensie jest to realne. W innych grach jedyne czego pilnujesz to pasek HP, tutaj jak nie zwracasz uwagi na szczegóły, to ktoś może zdjąć cię na hita, nawet jeśli teoretycznie miałeś lepszy statek i większe szanse na starcie.