W czasach starożytnych, gdy byłem jeszcze niezbyt pewien, że gwiazdy i Słońce to takie same obiekty, miałem psa. Pies wabił się Łatek i mieszkał w wielkiej budzie wyściełanej gąbką. Buda była tak duża, że tam bez problemu się mieściłem. Bardzo lubiłem czytać (nauczyłem się w wieku trzech lat), więc pewnego dnia wypożyczyłem sobie gruuubą książkę i schowany w budzie Łatka zacząłem czytać. Książka zatytułowana była "Fizyka kwantowa dla studentów czegoś tam, czy jakoś tak". Po analizie wszystkich faktów zawartych w tymże dziele, napisałem wzór na podróże WARP, nie łamiące Szczególnej Teorii Względności. Uznałem, że popełniłem błąd, bo energia potrzebna do realizacji w/w planu była ujemna! Porzuciłem więc ten pomysł, uznając, że jest głupi, bo przecież nie ma ujemnych energii. Potem nastały czasy wielkich odkryć w CERN, i udowodnino istnienie antymaterii, a wzór na wspomniane podróże nad-świetlne, z wykorzystaniem antymaterii stworzył jakiś francuski matematyk (nazwiska nie pamiętam) Moje marzenia znowu odżyły, a prace w NASA nad tymże, przynajmniej dla mnie, nie należą do tych z rodzaju Sci-Fi.