Sądzę, że kluczem jest tu po prostu silnik, pracujący na tanim i łatwo dostępnym paliwem, dysponujący przy tym wysokim stosunkiem ciągu do masy.
Zastanówmy się nad budową silników.
1 - silnik parowy wykorzystywał zewnętrzne ciepło do wytworzenia pary pod ciśnieniem i ruchu tłoka do wytworzenia mocy. Było to dość nieefektywne, ale umożliwiło budowę pierwszych pojazdów.
2 - Silnik spalinowy wykorzystuje spalanie wewnętrzne do ruchu tłoka w celu wytworzenia mocy. Prosty, tani ale mało efektywny. Umożliwił jednak budowę lepszych pojazdów i pierwszych maszyn latających.
3 - Silnik odrzutowy wykorzystuje odrzut gazów z komory spalania. Zrezygnowaliśmy z pośrednictwa tłoka i wykorzystujemy energię bezpośrednio. Prosty, lekki, umożliwił budowę lepszych maszyn latających.
4 - Silnik rakietowy - umożliwia spalanie w warunkach środowiska beztlenowego. Pozbyliśmy się sprężarek, ale musimy wozić więcej złożonego paliwa. Potężna moc, ale nie wystarczająca. Umożliwił nam budowę dużo lepszych samolotów i pierwszych rakiet. Co dalej? Silnik spalinowy nie będzie już prostszy, bo mamy tylko zapłon i komorę spalania z dyszą. Jedyna metoda - Usprawnić samo spalanie. Wyciągnąć więcej mocy z tej samej ilości paliwa.
5 - Silnik X - Jak usprawnić spalanie? Myślę, że tu rozwiązaniem będzie tania metoda zamiany paliwa w plazmę. Umożliwiło by to zmianę materii paliwa w ogromną ilość energii, porównywalną chyba tylko z przemianami termonuklearnymi. Taki silnik przy tej samej ilości paliwa dostarczyłby nam więcej mocy i umożliwił za podobny koszt, dalsze i lepsze loty.
A kolejnym krokiem, było by zbudowanie silnika nie opartego o zjawisko spalania. Spalanie jest bowiem nie wydajne w kosmosie. Coś jak pierwsze torpedy oparte o zmagazynowaną parę lub powietrze sprężone. Działały, ale dziś wszystkie są oparte o silnik elektryczny i śrubę napędową, a w zamierzeniach są nowe ich typy, poruszające się szybciej dzięki zjawiskom występującym w wodzie. Właściwie optymalnym rozwiązaniem jest grawitacja i to jej opanowanie otworzyłoby nam drogę w kosmos. Wyobraźmy sobie tylko, że statek kosmiczny zmienia wektor działania grawitacji na siebie i po prostu "spada" w kosmos, albo wykorzystuje grawitację planety do rozpędzenia się, a następnie wystrzelenia jak z kamień ciśnięty z procy.
Możliwe, że po drodze pobawimy się też trochę zjawiskami elektromagnetycznymi.
Tak zatem myślę sobie, że najpierw powstaną wydajniejsze silniki oparte na spalaniu, bo gigantomania szybko wyczerpuje swoje możliwości. Już np. w latach 20-tych budowano samoloty wielkości dzisiejszych liniowców, ale okazały się nieekonomiczne. Dopiero opracowanie wydajniejszych napędów pozwoliło ekonomicznie powiększyć maszyny latające.
Warto pamiętać o tych doświadczeniach. I zanim zbudujemy Saturna VIII, to może się warto zastanowić czy tego samego efektu nie da się osiągnąć prościej i taniej.
Silniki rakietowy, połączymy z plazmotronem i polecimy w kosmos łatwiej.
Oczywiście zrobienie tego nie będzie proste - technologia, materiały, zasilanie... Sporo roboty. Ale chyba warto.