Pewnego deszczowego poranka, kierownik KSC Jim Kerman, siedział w fotelu i popijał poranną kawę. Właśnie dojrzewał do myśli, że trzeba zwolnić nowego asystenta, za parzenie takiej lury.
Z wielką niechęcią odstawił pusty kubek, paskudna czy nie, kawa rano musiała być. Właśnie wtedy rozległ się brzęczyk interkomu. Jim westchnął, i sięgnął z ociąganiem do konsoli.
- Tak, Kathrin?
Miękki głos sekretarki odezwał się w głośniku.
- Szefie, ma pan gościa...
- Kto to?
- Nie wiem... Nie znam go..
Jim przewrócił oczami i spojrzał w sufit. Gdyby nie inne zalety, pewnie wywaliłby ją razem z asystentem.
- A jak wygląda?
- Tak, że ja bym go od razu przyjęła... A jeszcze z tymi papierami...
- Oszczędź. Mam parę minut. Wpuść go.
Drzwi otworzyły się i do środka wszedł wielki kerbal. Wydawało się, że prawienie ma szyi.
Jim spojrzał z zaskoczeniem na gościa.
- Czym mogę...
Nieznajomy podszedł do biurka, spojrzał na Jimai sięgnął za pazuchę.Szybkim ruchem wyjął małą książeczkę i położył na biurku. Jim spojrzał na logo wybite na skórzanej okładce , przełknął ślinę i sięgnął po legitymację. Sapnął gdy przeczytał dane pod zdjęciem, przedstawiającym jego gościa, dla odmiany w mundurze...
- Och... W czym mogę służyć ge...
- CIIII! ŻADNYCH NAZWISK! Jestem tu incognito.
Gość położył palec na ustach, a potem usiadł przy biurku.
- Mam sprawę i myślę, że nasze agencje mogą sobie nawzajem pomóc.
- W jaki sposób?
Jim spojrzał podejrzliwie na gościa. Miał złe doświadczenia ze współpracą między-agencyjną.
- Wy macie napięty budżet i niezłych konstruktorów. My, mamy środki i potrzeby. Myślę, że możemy sobie pomóc. Wszystko jest w tej teczce.
Niczym wyczarowane z powietrza, opasłe tomisko padło na blat biurka. Wielki napis „Specyfikacja”, przysłaniały czerwone literki pieczątki „ściśle ściśle tajne”. Jim sięgnął po księgę i otworzył ją na pierwszej stronie. Przeczytał wstęp i otworzył następną. Potem jeszcze jedną. Potem odłożył księgę.
- Tylko tyle? Myślałem, że wymyślicie coś bardzo oryginalnego. Nie wiem.... latający czołg, czy skaczący transporter...
- Tyle nam wystarczy. Ma pan pojęcie, na czym pracują moi ludzie? Na tych [PIIIIIIII] LAG-ach MK3. Wszyscy sąsiedzi się z nas śmieją. A jak by przyszło co do czego? Ma pan pojęcie jak szybko stracimy nasze siły lotnicze? Dwa dni. Połowa maszyn wciagłych naprawach. Druga połowa ledwo lata. A uzbrojenie? Po prostu śmiech na sali. Błagam –pomóżcie.
Aby zobaczyć link -
ZAREJESTRUJ SIĘ lub ZALOGUJ SIĘ”LAG-MK3 – Zdjęcie z Almanachu Lotniczego. Maszyna 2345 w trakcie patrolu nad Zatoką Wschodnią”- Ale w czym mamy wam pomóc? Chcecie pożyczyć rakietę?
- Macie tu najlepszych konstruktorów. A jak poprosiliśmy tych z Rockomaxa, to zaprezentowali nam coś takiego...
Szkic techniczny wylądował obok księgi. Jim spojrzał na niego i parsknął śmiechem.
Aby zobaczyć link -
ZAREJESTRUJ SIĘ lub ZALOGUJ SIĘ”Tajemniczy szkic konstrukcyjny. Z drugiej strony jest pięczatka „Ściśle Tajne”- Faktycznie. Silniki i komponenty robią dobrze, ale konstruktorów mają do kitu.
- Sam pan widzi. Proszę, zbudujcie nam coś na miarę naszych czasów. Coś co zatrzyma tych tam...
Głowa gościa kiwnęła się w stronę wschodu...
- Owszem, możemy pomóc, ale sam pan rozumie, że koszty...
- Nie grają roli. Proszę, czek z zaliczką na pracę konstrukcyjne. Tylko proszę, żeby było gotowe za pół roku, na święto zwycięstwa. Mamy paradę i była by świetna okazja do zaprezentowania...
Jim sięgnął po czek. Wyłącznie długie doświadczenie w rozgrywkach biurowego pokera, pozwoliło mu zachować kamienny wyraz twarzy. „O Boże Zielony... Toż to nie tylko prototyp, ale i misja na Dres... Ta co z budżetu wypadła”. Zmusił się by odłożyć ostentacyjnie czek na blat biurka.
- Dobrze. Zgadzamy się. Proszę zostawić u mojej sekretarki numer kontaktowy. Zawiadomimy jak coś będziemy mieli do pokazania.
Tak się stało. Za gościem zamknęły się drzwi. Jim powoli sięgnął do interkomu.
- Kathrin, możesz mnie przełączyć na radiowęzeł w dziale projektowym?
- Oczywiście szefie... Już.
- WSZYSCY DO MNIE! ODPRAWA KOD CZERWONY!!!Ledwo trzy miesiące później, tajemniczy gość patrzył z zachwytem, na smukłą maszynę przed sobą. Jim wziął na siebie rolę prezentera.
Aby zobaczyć link -
ZAREJESTRUJ SIĘ lub ZALOGUJ SIĘ”Pierwsze zdjęcie MYK-31B2, zmateriałów prasowych KSP”- Cztery silniki turboodrzutowe, zgodnie ze specyfikacją do lotów na małych wysokościach. Prędkość maksymalna... no cóż. Jeszcze nie sprawdzone. Ale będzie szybki. Zwrotność wyszła nam o 20% lepsza niż w specyfikacji. Nazwaliśmy go MYK-31, od imion konstruktorów, Martin, Ynsen, Kimberly.
- Kimberly?
- Bardzo zdolna konstruktorka. Opracowała system uzbrojenia.
Gość sie nagle ożywił.
- O właśnie. Co tam macie?
- Na razie nic.
- Co?
- Mieliście nam przysłać zestaw uzbrojenia, ale nie dotarło do dziś. Zmieniliśmy więc uzbrojenie na zbiorniki z paliwem rakietowym. Mamy tego od groma. Do testów wystarczy.
- A w teorii?
- W teorii, działko „Kerman Lava – 136”, kaliber 30mm. Sześć luf obrotowych, 8000 „pestek” na minutę. Magazynek na tysiąc sztuk. 10 W tej wersji dodatkowo dziesięć węzłów bombowych. Mamy jeszcze wersję przeciwokrętową, która może przenosić dwa pociski manewrowe „Mobby Dick” ale...
- Nie dowieźli?
- Skąd pan wie?
- Zgadłem.
- Zamontowaliśmy tam atrapy, ale nie mają komputerów. Są niekierowane. Ale pokażemy o co chodzi.
- Chcę zobaczyć go w powietrzu.
- Zaraz zawołam pilota.
Jim odszedł na bok i przywołał nowego asystenta.
- Wołaj Jeba.
- Szefie, Jeb poleciał z tą nową misją na Dres, ta co się nagle fundusze znalazły...
- A racja. To idź do akademii i weź pierwszego pilota, który wygląda w miarę kompetennie.
- Się robi szefie... A przy okazji, pańska kawa już jest w namiocie cateringowym.
Gość obserwował startujący samolot. Dość sceptycznie.
- Coś się słabo wznosi. Myślałem, że ma więcej mocy.
- To normalne. Wiezie siedem i pół tony bomb, jest trochę ociężały, ale jak je zrzuci...
- ILE?!
- Siedem i pół tony. Było w specyfikacji. 7500kg uzbrojenia. Nie mieliśmy bomb, to podwiesiliśmy zbiorniki z paliwem manewrowym. To w gruncie rzeczy prawie materiał wybuchowy. Astabilny...
- Co? Pokażcie! Co za idioci to pisali? Miało być 750kg! LAG niesie tylko ćwierć tony!
- Trudno. Nasza maszyna jest w stanie unieść siedem ton, z hakiem. Zawsze możecie ładować mniej.
- Ależ nie... Może być. Jak najbardziej może być...
Na twarzy gościa rozlał się euforyczny blask...
- Siedem i pół tony...
Wymruczał do siebie. Już widział oczami wyobraźni te próby poligonowe. Niech to ci tam, spróbują tu podpłynąć jakimś lotniskowcem... Siedem ton... Siedem i pół...
Samolot oderwał się od pasa. Przez chwilę nabierał wysokości a potem położył się zwinnie na skrzydło i zaczął zawracać.
- Proszę spojrzeć. Tam postawiliśmy stary próbnik. Miał iść na złom, ale może posłużyć za cel. Nie wiem, czy pilot go trafi, w końću nieprzeszkolony jest do takich misji, ale zobaczymy efekt.
Gość nie mógł oderwać oczu od nadlatującej maszyny. Z rykiem silników nadleciała nad cel a potem... Małe punkciki zaczęły się odrywać od skrzydeł.
Aby zobaczyć link -
ZAREJESTRUJ SIĘ lub ZALOGUJ SIĘ „Ściśle tajne” –brak komentarza - O CHOLERA!!!
Efekt przekroczył oczekiwania, choć żaden pocisk nie trafił w cel. Pilot nie umiał celować, a „bomby” nie miały systemów naprowadzających. Po prostu spadły. Ale w chwili uderzenia, paliwo w zbiornikach straciło stabilność. Ogromne kule ognia buchnęły w niebo. Powstał ogromny, ognisty korytarz. Fala gorąca dotarła aż do nich. A samolot uwolniony od ciężaru nagle wyrwał w górę.
Aby zobaczyć link -
ZAREJESTRUJ SIĘ lub ZALOGUJ SIĘGość patrzył z zachwytem to na płonącą trawę, to na samolot wywijający harce. Oczami wyobraźni ujrzał batalion wroga, na który to zrzuci... Jak będzie jakaś wojna oczywiście.
Jim widząc entuzjazm na twarzy gościa, nie miał mu serca powiedzieć, że to stary, nieudany projekt wahadłowca SSTO, który mieli zezłomować. Ale przecież misja na Dres była taka kosztowna...