Jeśli podróż Antaresa na Laythe mogła wydawać się trudna to mogę zapewnić, że ta wyprawa zjada tamtą na śniadanie. Nazwa, którą Bravado został obdarowany trafnie pasuje do całej tej podróży. Przez cały czas toczyłem trudną i nierówną walkę z malejącym delta V, kończąc ostatecznie podróż z pustym bakiem i 9 jednostkami utleniacza. Samo planowanie transferu powrotnego na Kerbin trwało dobrze ponad godzinę. Wszystko dlatego, że większość trajektorii wymagała zmian prędkości większych niż te, które statek mógł wykonać przy posiadanej aktualnie ilości paliwa. Lądowanie na Eeloo było najbardziej wymagającym manewrem jaki kiedykolwiek wykonałem do czasu... lądowania na Kerbinie.
***
Bravado to taki Antares na sterydach, kabinę pasażerską zamieniłem na najlżejszy możliwy komputer sterujący, dodałem dodatkowy, ważący 2,9t zbiornik z paliwem, wlot powietrza z przodu i 2 skrzydła. Na koniec podniosłem nieco poziom utleniacza w zbiornikach, gdyż te w Antaresie były częściowo puste. Wykonałem też próbny lot na orbitę by sprawdzić ile mniej więcej paliwa przeznaczyć dla turbojetów. Chodzi o to by potem nie dźwigać nadwyżki paliwa lotniczego, to bardzo zmniejsza delta V. Zapomniałbym jeszcze o 4 dodatkowych silniczkach przyczepionych z przodu Bravado, miały one za zadanie pomóc przy starcie z powierzchni lodowej krainy. Jak się później okazało, były zupełnie nie potrzebne.
Lot na orbitę
Delta V na orbicie przekroczyła najśmielsze oczekiwania. Więcej miała tylko sonda z napędem jonowym na Moho.
Transfer na Eleoo
Po ponad 400 dniach podróży Bravado zbliża się do bram krainy lodu.
Kilka ekstremalnie niskich przelotów, około 1500-2000m nad poziomem gruntu.
Lądowanie
Pierwsze chwile po kontakcie z powierzchnią były bardzo nerwowe co pokazuje poniższa sekwencja 3 screenshotów zrobionych w przeciągu sekundy
(przewińcie szybko to zobaczycie).
Niestety nikt nie wyjdzie i nie postawi flagi.
Start okazał się dziecinnie prosty.
Transfer na Kerbin wykonany z orbity na 10 x 10 km, wszystko po to by nie marnować paliwa na dodatkowe podwyższanie orbity.
Szczęśliwie znalazłem manewr poprawkowy, który nie przekraczał posiadanego jeszcze delta V.
Powrót na Kerbin, zostało 70m/s dla silnika atomowego, nie mam mowy o precyzyjnej deorbitacji i lądowaniu w KSC. Nie ma też mowy o wyhamowaniu, zrobi to za nas atmosfera. Normalnie kosztowałoby to ponad 3000m/s.
Przeciążenia sięgnęły wartości 12,5G, to wyklucza powrót kerbali w taki sposób. Jednak nie to było największym zmartwieniem...
Przy pustych zbiornikach środek masy mocno przesunął się w tył samolotu w efekcie do doszło do utraty kontroli.
Sytuacja została uratowana dosłownie w ostatniej chwili, raptem 3-4km nad lądem.
Lądowanie w okolicach równika, około 800 km na zachód od KSC.
Po lądowaniu Bravado mocno przechylił się do tyłu i w takiej pozycji już pozostał.