Ta sekcja pozwala Ci zobaczyć wszystkie wiadomości wysłane przez tego użytkownika. Zwróć uwagę, że możesz widzieć tylko wiadomości wysłane w działach do których masz aktualnie dostęp.
Nowe biomy same w sobie nie są złym pomysłem. Ale jeśli tryb kariery nie zostanie przy tej okazji znacznie utrudniony to nie mają oczywiście żadnego sensu. Tylko jak utrudnią karierę to niezbyt rozgarnięte osoby za dużo sobie nie pograją, a to niestety głównie oni wydają się być targetem SQUADu
Nareszcie znalazłem jak nazywa się plugin do robienia takich rysunków rakiet: Kronal Vessel Viewer. Oczywiście postanowiłem zrobić przegląd moich RSS-owych rakiet.
Przy okazji lotu do Neptuna planowałem wypuścić gdzieś po drodze małą sondę, żeby przeleciała koło Plutona. Bo samo w sobie byłoby to zbyt proste, żeby robić osobny filmik
Witam ponownie. Lista nieodwiedzonych dotąd przeze mnie planet kurczy się bardzo szybko.
Merkury!
Każdy kto kiedykolwiek próbował dolecieć na Moho w stocku wie, że to chyba najtrudniejsza rzecz w grze. Jeden mały błąd gdzieś po drodze i potem przelatujesz obok niego z prędkością nie do wyhamowania i pod jakimś dziwnym kątem. W stoku jest o tyle dobrze, że linia węzłów orbity Moho jest bardzo blisko osi wielkiej (linia Ap-Pe). Można więc dość tanio polecieć w węźle i trafić Moho blisko Periapsis. A taki lot jest już całkiem sensowny pod względem dV. W RSS niestety tak dobrze nie jest. Podejrzewam, że dostanie się do Merkurego metodą 'na chama' jest niewykonalne. Po jednej asyście od Wenus jest nie lepiej. Dopiero dwa przeloty nad Wenus - jeden by zmienić nachylenie orbity, drugi by obniżyć Pe - pozwalają się tam wydajnie dostać (patrz sonda Messenger). Niestety, coś jest zrobione źle w tej wersji RSS na której gram, bo parametry orbit w grze nie odpowiadają do końca tym z configu, więc tym razem nie mogłem wyliczyć trajektorii ani okien startowych. Szukałem ich metodą prób i błędów i na szczęście już pierwsza próba była trafiona. Ale widać, że po drugim przelocie nad Wenus nie trafiam w Merkurego od razu tylko latam 3 razy dookoła. Stąd jest to pierwsza moja misja przeprowadzona prawie całkowicie 'na spontana' i bez wcześniejszych testów
Rzut oka na częściowo poskładany stopień transferowy:
Jak przystało na prawdziwy program kosmiczny, każda kolejna misja to cały szereg rzeczy, których nigdy wcześniej nie próbowano. Tak i tym razem po raz pierwszy musiałem wejść na orbitę o innym nachyleniu niż do tej pory. Zawsze po prostu leciałem na wschód i tyle. A teraz? W którym momencie wystartować? W którą stronę skierować rakietę? No nic, kartka papieru, ołówek, encyklopedia matematyki i jedziemy. 20 minut i policzone. Ponadto po raz pierwszy statek jest konstruowany na orbicie - wymaga to zadokowania do siebie trzech 184 tonowych rakiet. Konstrukcja stopnia transferowego rozpoczęła się na miesiąc przed startem załogi. Efekty tej pracy można podziwiać w następującym filmiku:
Ponieważ tym razem nie ma podziału na trajektorie 'szybkie' i 'ekonomiczne' (jak to było przy locie do Saturna i Jowisza), statek jest jeden i całość poleci naraz. Samo słowo 'statek' nie jest tutaj odpowiednie - to jest 650 tonowy olbrzym napędzany 24 silnikami atomowymi.
A oto załoga na Merkurym. Zwróćcie uwagę jacy zadowoleni są, nie wiedzą, że tuż po starcie lądownika przeżyją chwilę absolutnej grozy.
Co się im przydarzyło? Gdy lądownik wystartował i osiągnął odpowiednią orbitę okazało się, że nie ma zasilania! RTG które dostarczały energii zostały odrzucone wraz z bocznymi zbiornikami. Na szczęście z modem na Life Support Kerbale są w stanie przeżyć 2 godziny bez elektryczności, więc zdążyły zadokować. Ano tak to jest jak nikt wcześniej nie przetestuje statku.
Lot załogi został podsumowany na filmie. Wpadka z elektrycznością została wycięta ze względów propagandowych.
Żeby policzyć opór powietrza potrzeba dwóch parametrów: powierzchni przekroju poprzecznego i współczynnika oporu. Stockowy model zakłada, że powierzchnia jest proporcjonalna do masy statku, co oznacza, że każde dwa statki o tym samym współczynniku oporu będą się zachowywały dokładnie tak samo, niezależnie od kształtu i masy. Z kolei współczynnik oporu jest po prostu średnią ważoną współczynników poszczególnych części (wagami są masy). Ponieważ większość części ma 0.2 to rakiety też na ogół mają współczynnik zbliżony do tej wartości. W takim razie, jeśli dodasz część o mniejszym współczynniku to zmniejszysz całkowitą średnią i poprawisz 'parametry' rakiety.
Uwaga, uwaga! Część trzecia i ostatnia jest już gotowa i można ją podziwiać w pierwszym poście
@Winged Na start z Tytana starczyło 4500-5000m/s Gram na wersji 0.23.5 i RSS 6.2 bo w 0.24.2 nie działa mod Planet Factory, więc nie byłoby Japeta i Enceladusa. Mój laptop nie uciągnie statku zdolnego wystartować z Wenus Poza tym, niejaki maccollo na międzynarodowym forum już nad tym pracuje od jakiegoś czasu, więc pewnie niedługo się to pojawi.
Nooo, pierwotnie chodziło o redukcję liczby części. Później policzyłem sobie ile tracę na oporze powietrza. I jak się okazuje - niewiele. Te rakiety są widocznie tak ogromne, że nie robi to większej różnicy. Np, dla pierwszej: Prędkość na orbicie to 7849m/s, z kolei szybkość z jaką obraca się Ziemia na szerokości geograficznej 28.6 stopnia (Floryda) to 408m/s. Czyli rakieta przyspieszyła o 7849-408=7441m/s. Specjalnie zostawiłem na wierzchu okienko MechJeba Ascent Stats: Mamy 'used delta-V' równe 9542m/s, odejmując od tych 7441 mamy 2101m/s, i to są wszystkie straty podczas lotu. Jeśli wierzyć MechJebowi co do 'gravity losses' i 'steering losses' (chociaż to drugie to w sumie nie wiem co to jest) to mamy razem 1755+262=2017m/s. Różnica między tym, a 2101 daje 84m/s i to pewnie są straty związane z oporem powietrza.
Z tego co czytałem Saturn V miał 50m/s, a straty na grawitację na poziomie 1700m/s
Witam ponownie. Mam przyjemność przedstawić najbardziej złożoną i skomplikowaną misję jaką do tej pory przeprowadziłem. Mowa o locie do księżyców Saturna na modzie Real Solar System. Dla tych, którzy chcieli by sobie to wyobrazić i porównać to do stockowej gry mam złą wiadomość - nie ma w stocku żadnego celu, który wymagałby takich ilości paliwa. Saturn znajduje się ponad 20 razy dalej od Ziemi niż Jool od Kerbina. Sama rakieta nośna użyta przeze mnie byłaby w stanie zabrać 200 ton na powierzchnię Duny i z powrotem, a każdy ze statków kosmicznych mógłby 4 razy oblecieć trasę Kerbin-Duna-Kerbin.
To tyle słowem wstępu Użyte mody to: RSS+Planet Factory, TAC Life Support, Deadly Reentry, FAR, Kethane, Kerbal Joint Reinforcement i kilka innych nie wpływających bezpośrednio na rozgrywkę.
Planowanie tej wyprawy zaczęło się ponad 3 miesiące temu. Wiedziałem, że statki będą musiały być podzielone na: towarowe - lecące po długiej, ekonomicznej trajektorii - i załogowy, który poleci bezpośrednio z Ziemi do Saturna. Początkowo kerbale miały tylko wylądować na Tytanie, a w drodze powrotnej zahaczyć o Japeta w celu uzupełnienia paliwa. Potem uznałem, że skoro i tak tam dolecą to mogą na nim wylądować (ma bardzo słabą grawitację). Tylko szkoda mi było nie odwiedzić Enceladusa, ale to sprawiało ogromne problemy - lot Tytan-Enceladus kosztuje 5200m/s (w jedną stronę!). To tylko trochę mniej niż lot na Moho i z powrotem. Postanowiłem jednak dodać Enceladusa do listy celów do odwiedzenia, oraz wybrałem orbitę Tytana jako bazę wypadową. W takim razie potrzebowałem 3 statków: lądownika na Tytana, statku załogowego będącego jednocześnie statkiem powrotnym i jakiegoś pojazdu, który będzie pełnił funkcje tankowca i lekkiego lądownika - odkrywczo nazwany statkiem wielozadaniowym . Główny ciężar misji opierał się na statku wielozadaniowym, który będzie musiał: dolecieć na Enceladusa, uzupełnić tam paliwo, wrócić i zadokować do statku załogowego. Wtedy statek załogowy zabierze go na orbitę Japeta i tam za jego pomocą uzupełni paliwo oraz umożliwi kerbalom lądowanie. Plan lotu zakładał hamowanie aerodynamiczne w atmosferze Tytana, jednak w czasie testów okazało się, że jest to niemożliwe - tak duże statki są niestabilne i najchętniej ustawiają się osłoną do tyłu. To strasznie skomplikowało misję, bo musiałbym używać silników do hamowania. O ile te dwa statki 'towarowe' po małych modyfikacjach mogły to zrobić, to statek załogowy w żadnym wypadku. Mogłem jeszcze tylko przyoszczędzić 500m/s gdyby po zamknięciu orbity obniżyć ją hamowaniem aerodynamicznym. Wtedy paliwa było na styk. I na końcu przyszedł mi do głowy jeszcze jeden dobry pomysł. Do tej pory nadal zakładałem, że manewr hamowania wykonam nad Tytanem, żeby skorzystać z jego grawitacji. A okazało się, że lepiej zanurkować nisko nad Saturna (około 2000km) i tam wyhamować. Wykonałbym w ten sposób coś w stylu transferu bi-eliptycznego, który w tym wypadku wyszedł istotnie taniej. Gotowe! Całość wymagała tylko jednej modyfikacji - statek wielozadaniowy musiał polecieć na Japeta i stamtąd przywieźć paliwo dla statku załogowego by ten mógł później zabrać załogę do Japeta.
Tym razem nie wypiszę planu lotu bo miał 70 punktów
Ale dość tych opisów. Czas na pierwszą część relacji. Tym razem 3 rakiety to i 3 filmy
W czasie wyprawy poczyniono ciekawe odkrycia. Nikt nie spodziewał się, że powierzchnia Tytana jest pokryta warstwą błota, która sięga Kerbalom prawie aż po czubek głowy.
Niespodzianką był również fakt, że Enceladus, z kosmosu koloru szarego, z bliska jest niebieskawy.
Pora na część drugą wyprawy.
A poniższe 'selfie' Jeba zostanie użyte jako pocztówka agencji kosmicznej
Czas na trzecią i ostatnią część!
Ostatni rzut oka na Saturna. Minie wiele czasu zanim ktokolwiek znowu tu poleci.
Po 10 latach w przestrzeni kosmicznej w oknie znów pojawia się Ziemia.
A ja z kolei przyczepię się nie do filmu tylko do rakiety. Z czystej ciekawości policzyłem ile delta-V potrzebowała do lotu na orbitę, wyszło mi jakieś 5200m/s. Normalnie powinno starczyć 4500-4700 więc coś jest nie tak. Po pierwsze i najważniejsze - za wcześnie pochylasz rakietę. Powinieneś zacząć na około 10km. Po drugie - masz jakieś dwa razy za dużo silników, połącz pierwszy i drugi stopień wywalając te 3 silniki między nimi. W trzecim stopniu zamiast 3 silników wystarczyłby Ci jeden - na filmie od 2:26 i tak zmniejszałeś ciąg. I jeśli zamierzałeś lecieć tylko do Muna to te dwa ostatnie stopnie na upartego też można połączyć i pozbyć się tego małego silniczka (LV-909?)
No to jeśli chodziło Ci wyłącznie o przetestowanie tych części to niepotrzebna Ci pełna rakieta, wystarczy coś co odpali je na odpowiedniej wysokości i prędkości, np:
zbuduj coś takiego i wystarczy, trochę refleksu się przyda, bo to szybko leci
//edit A w przyszłości jak odkryjesz części do samolotów to zbuduj sobie jakiś samolocik do którego będziesz podczepiał testowe części, leciał gdzie trzeba i odpalał je