121
Aktualności / Odp: [Wersja aktualna] KSP 1.0
« dnia: Nie, 03 Maj 2015, 13:40:22 »
Mały przykład nowej aerodynamiki i mechaniki.
Zadanie - Przelecieć koło Muna i wrócić na Kerbin.
Status - wykonane.
Pilot(ka) - Valentina Kerman.
Status - Żyje(niestety) - Jeb! Przestań hakować profil centrum na Kerbooku!
Misja typowa. Zaczynam od zera karierę. To i części nie ma, i budynki słabo rozwinięte.
Stąd i rakiety mało wydajne. W rezultacie, Valentina miała trochę mało paliwa i powrót, dzięki asyście grawitacyjnej Muna, był deczko gwałtowny. Niemal pionowo w Kerbin trafiła.
A skoro trafiamy w cel, to po co korygować?
Reszta paliwa poszła na hamowanie. Statek był osłonięty tarczą termiczną.
Mimo to, stracił wszystkie wystające elementy, czyli baterie i nóżki. Stracił też główny spadochron hamujący. Na szczęście miał cztery zapasowe, radialne.
Lądowanie na silniku, zniszczyło też silnik i zbiornik, a hamowanie atmosferyczne na granicy przeciążenia maksymalnego.
Efekt:


Temperatura WEWNĄTRZ luku serwisowego - 276 stopni i ... rosła.
A mimo to, Valentina przeżyła i wykonała zadanie.
Jeb siedzi na orbicie Muna i przesyła raporty naukowe, dla kasy i punktów, ale już zapowiedział, żółtawy ze złości, że on jak wróci, to przekroczy 300 stopni.
I pewnie tak zrobi, bo jego statek nie ma termometru.
To co mogę powiedzieć, to to, że do czasu wynalezienia sterów atmosferycznych, trzeba naprawdę mocno się skupić na prawidłowym wyważeniu rakiety, bo sam kokpit MK1 nie wiele może zrobić, bez pomocy. Nawet z wingletami. Za to już ze sterami, zabawa wygląda zupełnie inaczej.
Zadanie - Przelecieć koło Muna i wrócić na Kerbin.
Status - wykonane.
Pilot(ka) - Valentina Kerman.
Status - Żyje
Misja typowa. Zaczynam od zera karierę. To i części nie ma, i budynki słabo rozwinięte.
Stąd i rakiety mało wydajne. W rezultacie, Valentina miała trochę mało paliwa i powrót, dzięki asyście grawitacyjnej Muna, był deczko gwałtowny. Niemal pionowo w Kerbin trafiła.
A skoro trafiamy w cel, to po co korygować?

Reszta paliwa poszła na hamowanie. Statek był osłonięty tarczą termiczną.
Mimo to, stracił wszystkie wystające elementy, czyli baterie i nóżki. Stracił też główny spadochron hamujący. Na szczęście miał cztery zapasowe, radialne.
Lądowanie na silniku, zniszczyło też silnik i zbiornik, a hamowanie atmosferyczne na granicy przeciążenia maksymalnego.
Efekt:


Temperatura WEWNĄTRZ luku serwisowego - 276 stopni i ... rosła.
A mimo to, Valentina przeżyła i wykonała zadanie.
Jeb siedzi na orbicie Muna i przesyła raporty naukowe, dla kasy i punktów, ale już zapowiedział, żółtawy ze złości, że on jak wróci, to przekroczy 300 stopni.

I pewnie tak zrobi, bo jego statek nie ma termometru.
To co mogę powiedzieć, to to, że do czasu wynalezienia sterów atmosferycznych, trzeba naprawdę mocno się skupić na prawidłowym wyważeniu rakiety, bo sam kokpit MK1 nie wiele może zrobić, bez pomocy. Nawet z wingletami. Za to już ze sterami, zabawa wygląda zupełnie inaczej.