Pokaż wiadomości

Ta sekcja pozwala Ci zobaczyć wszystkie wiadomości wysłane przez tego użytkownika. Zwróć uwagę, że możesz widzieć tylko wiadomości wysłane w działach do których masz aktualnie dostęp.


Wiadomości - Madrian

Strony: 1 ... 7 8 [9] 10 11 ... 29
121
Aktualności / Odp: [Wersja aktualna] KSP 1.0
« dnia: Nie, 03 Maj 2015, 13:40:22 »
Mały przykład nowej aerodynamiki i mechaniki.
Zadanie - Przelecieć koło Muna i wrócić na Kerbin.
Status - wykonane.
Pilot(ka) - Valentina Kerman.
Status - Żyje (niestety) - Jeb! Przestań hakować profil centrum na Kerbooku!

Misja typowa. Zaczynam od zera karierę. To i części nie ma, i budynki słabo rozwinięte.
Stąd i rakiety mało wydajne. W rezultacie, Valentina miała trochę mało paliwa i powrót, dzięki asyście grawitacyjnej Muna, był deczko gwałtowny. Niemal pionowo w Kerbin trafiła.
A skoro trafiamy w cel, to po co korygować? :P
Reszta paliwa poszła na hamowanie. Statek był osłonięty tarczą termiczną.
Mimo to, stracił wszystkie wystające elementy, czyli baterie i nóżki. Stracił też główny spadochron hamujący. Na szczęście miał cztery zapasowe, radialne.
Lądowanie na silniku, zniszczyło też silnik i zbiornik, a hamowanie atmosferyczne na granicy przeciążenia maksymalnego.
Efekt:





Temperatura WEWNĄTRZ luku serwisowego - 276 stopni i ... rosła.
A mimo to, Valentina przeżyła i wykonała zadanie.
Jeb siedzi na orbicie Muna i przesyła raporty naukowe, dla kasy i punktów, ale już zapowiedział, żółtawy ze złości, że on jak wróci, to przekroczy 300 stopni. :)
I pewnie tak zrobi, bo jego statek nie ma termometru.

To co mogę powiedzieć, to to, że do czasu wynalezienia sterów atmosferycznych, trzeba naprawdę mocno się skupić na prawidłowym wyważeniu rakiety, bo sam kokpit MK1 nie wiele może zrobić, bez pomocy. Nawet z wingletami. Za to już ze sterami, zabawa wygląda zupełnie inaczej.

122
Humor / Odp: Dobry kawał, nie jest zły.
« dnia: Wto, 28 Kwi 2015, 16:54:59 »
Podobno wszystkich dowcipów na świecie jest około stu.
Cała reszta to ich wariacje.  :P

Idzie kondukt żałobny.
Trumna, za trumną facet z psem, a za nim cały tłum żałobników.
Podchodzi jakiś facet.
- Przepraszam, tyle osób, kogo chowają?
- Teściową Kowalskiego.
- A co się jej stało.
- Pies Kowalskiego ją zagryzł.
- Kurcze... Pożyczyłbym tego psa.
- To stań pan na końcu kolejki.

Pewien facet zniechęcony żali się kumplowi.
- Słuchaj, Teściowa my żyć nie daje. Czepia się wszystkiego. Mam ochotę ją zabić.
- Oj głupi. To trzeba z pomysłem. Kup jej samochód, jest tyle wypadków, to może sama się zabije.
- O! Dobry pomysł, spróbuję.
Za miesiąc się spotykają.
- I jak?
- Nic. Teściowa jeździ wzorowo, podoba się jej to nawet. Nawet prędkości nie przekracza.
- A co jej kupiłeś.
- Tico.
- Idiota! Jaguara trzeba było kupić!
Spotykają się po miesiącu.
- I jak?
- W porządku. Już po teściowej.
- Widzisz? Mówiłem.
- Miałeś rację. A najbardziej mi się podobało, jak jej głowę odgryzał.

Anonimowe badania korupcji wśród celników.
Ankieterzy jadą na granicę polsko-czeską.
Pytają anonimowo celnika "Ile czasu musi zbierać, żeby za łapówki kupić sobie BMW?".
- Dwa lata, odpowiada celnik.
Jadą na granicę polsko-niemiecką i to samo pytanie.
- Rok, odpowiada celnik.
Jadą na granicę polsko-białoruską i to samo pytanie.
Celnik długo się zastanawia, liczy, kalkuluje...
- Pięć lat.
Ankieterzy zaskoczeni.
- jak to? Tu największy przemyt, największe łapówki, i aż pięć lat?
- Panowie, nie przesadzajcie. BMW to duża firma.

Jedzie Żyd i Kowalski w jednym przedziale pociągu.
Żyd je sobie śledzie wędzone.
Kowalski tak się przygląda i mówi:
- Przepraszam, za niedyskretne pytanie, ale dlaczego Żydzi tak lubią śledzie?
- A bo są zdrowe i rozum od nich się poprawia. Dlatego najlepsze interesy kręcimy.
- To może i ja spróbuję? Sprzedaj mi pan te śledzie.
- No dobrze... Ale za 100 złotych.
Kowalski się zgodził, kupił śledzie i zjadł.
Po chwili się zamyślił i mówi:
- Ja głupi, dałem 100 zł za pół kilo śledzia, a na stacji bym kupił całe kilo za 20 złotych.
- O! Widzisz pan! Już działa!

Żydzi w Moskwie byli bardzo nielubiani przez Rosjan. Ale nie wiedzieli dlaczego.
W końcu mieli tego dość. Naczelny Rabin zwołał wszystkich Żydów i radzą, czemu ich Rosjanie nie lubią i jak temu zaradzić.
W końcu ktoś wpada na pomysł:
- Może nas nie lubią, bo nie pijemy jak oni?
- A jak Rosjanie piją?
- No, wszyscy przynoszą wódkę, wlewają do beczki i wspólnie z tej beczki piją.
- No to załatwione. od jutra, pijemy jak Rosjanie. Każdy jutro przynosi flachę, wlejemy do beczki i będziemy wspólnie pili.
Ucieszeni wracają do domu.
Icek idzie do barku, wyciąga flachę i chce schować do torby, ale nakryła go żona.
- Icek! Co ty robisz.
- A, bo ustaliliśmy, że będziemy pić jak Rosjanie. Wlejemy razem wódkę do beczki i wspólnie z niej będziemy pili.
- Idiota! I taką dobrą wódkę chcesz tam wlać?! Wlej wodę. Nikt się nie pozna przecież.
Icek się zastanowił i zgodził się. Nalał w butelkę wodę i poszedł na spotkanie.
Na spotkaniu wszyscy wlali flachy do beczki i Rabin uroczyście pierwszy zaczyna pić.
Nabrał całą szklankę wypił, posmakował i mówi.
- Już wiem, czemu nas Rosjanie nie lubią...

Przychodzi facet do lekarza.
- Panie doktorze, kicham straszliwie, co chwilę, wytrzymać nie mogę.
- Ale co ja panu pomogę? Nie ma lekarstwa na kichanie.
- Ratuj pan, błagam!
Lekarz się zastanowił i dał mu szklankę oleju rycynowego.
Facet wypił i wyszedł.
Pielęgniarka się pyta.
- Panie doktorze, ale jak mu to pomoże?
Lekarz woła pielęgniarkę do okna. A tam facet stoi na trawniku i trzyma się za brzuch, nogi skrzyżowane.
- No, niech teraz spróbuje kichnąć...


123
Poproś o pomoc / Odp: Samolot wariuje
« dnia: Sob, 25 Kwi 2015, 17:11:09 »
Silniki możesz przypisać do menu akcji.
Treningi najlepiej organizować w Sandboxie.

Zbuduj prosty samolocik z basic jetem i trenuj latanie.
Kiedyś się przyda.

124
Poproś o pomoc / Odp: Jak uratować kerbala na wodzie?
« dnia: Sob, 25 Kwi 2015, 16:39:44 »
Proste - dopłyń do brzegu. :)

Po wylądowaniu masz dwie opcje, powiedzmy podstawowe. Na ekranie głównym, najeżdżasz myszą na licznik wysokości. Wysuwa się dodatkowe menu z opcją "Recover". Czyli - zabranie pojazdu do bazy. Odzyskujesz tak wszystkie części przyczepione do kokpitu i kasę za nie. Także badania naukowe itd. Inaczej mówiąc, wszystko wraca do domu.
Druga opcja to wejść w Space Center, i wybrać statek z listy. Pojawi się na dole ikonka dźwigu - Recover. Działa dokładnie tak samo.
Możesz też w Space Center "pozbierać" tak wszystkie części, które np. odpadły od statku, ale przeżyły lądowanie. Np. podpory.
Też odzyskasz kasę i punkty badań, jeżeli są.

Oczywiście można się bawić w "ratowanie" kerbala jak wspomniał Kadaf, ale i tak po uratowaniu, trzeba użyć Recover.

Pytanie do ciebie - czemu nie przeszedłeś tutoriala i nie czytasz poradników?
KSP to skomplikowana gra, i zaraz będziesz miał tuzin tuzinów kolejnych, banalnych pytań.

125
Inne gry / Odp: Elite : Dangerous
« dnia: Sob, 25 Kwi 2015, 11:18:45 »
Lądowania na planetach nie będzie jeszcze pewnie długo.
Bo teraz nie wystarczą już skalowane kule wektorowe z teselowaną powierzchnią i teksturą.
Na pewno musiałaby być proceduralnie generowana powierzchnia. Wpływy grawitacyjne, atmosfera i aerodynamika.
Kupę roboty. Do tego w zamieszkałych systemach trzeba by dodać nowe stacje, nowe porty, nową cywilizację po prostu.
Myślę, że szybciej byśmy się doczekali możliwości budowy własnych baz, jak w EVE. Ale to już pewnie jako end game.

A planety... Może w ED II? :)

Na razie się ucieszę na nowe statki i ścieżki kariery. Bo mimo grafiki, jakoś ta cześć nie budzi już takiego entuzjazmu.
Ciągle czegoś jakby brakuje.

126
Aktualności / Odp: KSP 0.90
« dnia: Sob, 25 Kwi 2015, 11:07:20 »
Kontrakty na przesyłanie danych naukowych z orbit planet.
Odpowiednia strategia marketingowa, generująca kasę i PN z kontraktów.
Wysyłasz mały stateczek z kerbalem na orbitę planety. Bierzesz kontrakt, przełączasz się na stateczek na orbicie - Crew Report, send.
Leci kasa, lecą PD. Powtarzasz, aż kasy masz jak lodu. Z 3 -4 stateczków na różnych ciałach, można wyciągnąć taką kasę, że głowa mała.

EDIT:
Wystartowałem z nową karierą, jako przygotowanie pod 1.0.
Faktycznie, na początku wydaje się to upierdliwe jak mało co.
Kontrakty po 300 - 400 kredytów. Limit części 30 sztuk, masa 18 ton.
Tak faktycznie wydaje się to straszliwe.

Skupić się tylko na prostych testach części, odpuścić wszystko co wymaga lotu "gdzieś" czy ratowania Kerbali w kosmosie.
Ewentualnie rekordy wysokości.
Podstawa na wczesnym etapie kariery - MUSISZ odzyskiwać CAŁY statek. Łącznie z zużytymi dopalaczami. Jakieś podwozie z kratownicy, kilka spadochronów.
Tak zminimalizujesz koszty.

Ale trzeba to wytrzymać do wykonania pierwszej misji orbitalnej.
Jak zaliczysz kontrakt z wyjściem na orbitę, to powtarzasz to, tylko do kokpitu dodajesz antenę i baterie. Bez baterii, masz energi w kokpicie na jeden raport. Jak statek był tani, to się coś zarobi.

Kontrakt na przesłanie danych z orbity daje ok 48 tysięcy kasy. Póki masz energię w statku, można trzepać kasę. Kontrakt się odnawia co kilka dni. Wystarczy przyśpieszyć czas.
Jeżeli nie zajmiesz się innymi misjami dla Kerbinu - wymagane orbity, manewry itd. To będziesz miał źródło kasy. W kilka godzinek dziś od zera, przerobiłem większość budynków na II level, Zostały tylko samoloty i pas. Ale to sobie odpuszczam na razie w karierze.
Kontrakt powtarza się dla każdego ciała, dla którego wykonasz misję eksploracji (czyli po kolei Mun, Minmus, potem Eve i Duna z księżycami).
Wystarczy po eksploracji, wrócić tam załogowym statkiem z jednym Kerbalem. Jak dodasz produkcję prądu (panele, potem generatory), to będziesz trzepać kasę, że hej.
Jak jeszcze ustawisz strategię, żeby za kasę dostawać PN, to jednocześnie rozwijasz badania i zarabiasz kasę. :)

U mnie wisi na Orbicie "Sender 1" z bateriami na 2400 jednostek i wysyła komunikaty załogi po koszcie jakiś 28 jednostek. Statek kosztował 36 tysięcy, a zbiera za jeden kontrakt 48 tysięcy. Póki baterii starczy. Myślę że na nim spokojnie z 2 miliony "nastukam". Strategi by dostawać PN za kasę, jeszcze nie mogę użyć, ale po eksploracji Muna to się powinno zmienić.
Taka mała farma. Teraz muszę sobie przypomnieć jak na pierwszych częściach polecieć na Mun i wrócić.
Potem Minmus i Duna. Z czterema takimi "donosicielami", można zarobić dość, by zasiedlić cały system.

Kolejność Upgrade budynków:
1 - Pole startowe (limit masy jest naprawdę wredny, a 140 ton pozwala już wysłać coś sensownego) - 52 tysiące
2 - Kontrola misji - Więcej kontraktów na raz, można jednym stakiem zrobić kilka testów. Niezbędne do planowania manewrów na orbicie. - 30 tysięcy
3 - Stacja śledząca - jak wyżej. razem z upgrade kontroli misji do II poziomu, pozwala planować manewry. - 140 tysięcy
4 - VAB - limit części 225 sztuk, większe wymiary konstrukcji, dostęp do grup części (bez "custom"). - chyba 200 000.
5 - Kompleks astronautów - 70 tysięcy. Limit do 12 Kerbali - na razie bez znaczenia, ale daje nam dostęp do EVA w kosmosie, co daje dodatkowe raporty i PN.
6 - Centrum badawcze - Do III poziomu (90/100), da się pofarmić. Ale już IV nie zrobimy bez upgrade. - 512 000.
7 - SPH - Bez części samolotowych nie ma sensu go wcześniej usprawniać.
8 - Pas startowy - J/w. Większe konstrukcje,

Samoloty się przydają do kontraktów z badaniem punktów na Kerbinie. Wymagane są samoloty wysokościowe (często ponad 15 000 metrów) oraz osprzęt naukowy.
Bez unowocześniania centrum naukowego, nie warto badać za dużo.
Mniejsze ilości punktów nauki, złapiemy na Kerbinie. Wystarczy wysyłać małe lądowniczki w różne biomy. Na początku mamy raporty załogi i "gluta" w pudełku oraz laboratoium podręczne.
Dwa takie urządzenia na biom. Jedna padanie w powietrzu nad biomem, drugie po wylądowaniu. Jak mamy możliwość wyjścia kerbalem, to można też pobrać próbkę gruntu z biomu.
Nazbieramy dość, by móc wysłać sensowną rakietę na Mun. A tam już PN idą w setki.
Pierwszą misję eksploracji wykonujemy wg wymagań kontraktu. Tzn. Lot na Mun, raport z orbity, orbita wokół Mun, lądowanie, raport z powierzchni i powrót.
Będzie z tego kasa i trochę PN. Potem wracamy z modułem załogowym i karmimy się kontraktami z danych naukowych z orbity Mun.
Zarabiamy na centrum, upgrade - wtedy wysyłamy prawdziwy lądownik z maksymalną ilością sensorów. Można też z kilkoma Kerbalami.
Badamy kilka biomów Mun i wracamy z taką ilością PN, że głowa mała, a osiągnięcie Minmusa będzie drobiazgiem.
Z Minmusem to samo co Munem.

I będziemy bogaci i wykształceni. :)

127
Dyskusje na dowolne tematy / Odp: Cywilizacje pozaziemskie?
« dnia: Śro, 22 Kwi 2015, 01:38:19 »
Aby zobaczyć link - ZAREJESTRUJ SIĘ lub ZALOGUJ SIĘ
Odnośnie syren - wydaje mi się to raczej nieprawdopodobne. Nawet jeśli istnieje tam jakieś wysoce inteligentne życie obstawiałbym raczej głowonogi niz cokolwiek humanoidalnego. A o cywilizacji raczej nie może być mowy. Dlaczego? Jednym z podstawowych czynników potrzebnych np. do obróbki metali jest ogień. A Kominy geotermalne raczej do tego nie wystarczą. Do tego ilość pożywienia konieczna do odżywiania rozwiniętego układu nerwowego po prostu tak nie występuje.

Może to dziwne, ale na 250 000 lat istnienia ludzi współczesnych, metalami "bawimy" się od ledwo pięciu tysięcy lat. Przez resztę czasu wystarczał nam kamień, drewno i kość.
I jakoś ludzkość istniała, a nawet odkryła rolnictwo i parę innych rzeczy. Dopiero po przejściu do osiadłego trybu życia i poprawieniu jakości życia. znaleźliśmy czas by zająć się eksperymentami z otaczającym nas światem. To cywilizacja umożliwiła nam pokonywanie nowych barier, na które nie było szans, czasu i środków, przy koczowniczym trybie życia. Ale nawet wtedy człowiek dysponował już inteligencją. Znaliśmy już np. drewniane rzutki, zdolne do przelecenia kilkudziesięciu metrów i trafienia w cel skutecznie. Znaliśmy oszczepy i ich miotacze. Prawdopodobnie też łuki.
I do tego nie był nam potrzebny metal.

Co do reszty, to wybacz, ale ekosystem morski jest najzasobniejszym ekosystemem świata. Jest w stanie wyżywić Wale Błękitne, które DZIENNIE potrzebują 4 tony pożywienia. Czy jest sens wspominać o innych przedstawicielach waleni oraz większych ryb i mięczaków?  Weź pod uwagę, że zwykły Delfin jest wielkości człowieka. I ma większe od nas zapotrzebowanie energetyczne. I jednak żyją ich tysiące.
Zwykła ośmiornica ma bardziej rozwinięty układ nerwowy, niż człowiek, a poziom jej inteligencji jest do tej pory nieoszacowany. Okazy trzymane w niewoli, wykazują posługiwanie się narzędziami, zdolności planowania, znajomość zabawy, a nawet współpracę i komunikację między osobnikami. Tylko przez krótki okres życia, ośmiornice nie dominują w oceanie.

O przydatności składników wchodzących w skład fauny morskiej, dla rozwoju inteligencji, trąbi się nieustannie w mediach i reklamach. Pamiętasz może kampanię "Jedz ryby"?  Jak tam motywowano ten przekaz?
Jest to jednocześnie jedno z bardziej wymagających i konkurencyjnych środowisk na świecie. A my nie wiemy o nim praktycznie nic.

Przede wszystkim to środowisko całkowicie obce od lądowego. Rozwój życia w morzu przebiega na innych warunkach i w innym tempie niż na lądzie.
Stąd gatunki ewoluujące w morzu, mogły by wytworzyć inteligencję, ale jej podstawy i priorytety byłby zupełnie inne.
Gdybyśmy spotkali taki gatunek - porozumienie się z nim, byłoby równie trudne jak w przypadku kosmitów.

Jak się zatem porozumieć z kimś, kto żyje w innym środowisku, ma inne potrzeby, inny sposób myślenia, komunikuje się w sposób niemożliwy nawet do powtórzenia dla nas?
Kto na przykład usłyszy i zrozumie niuanse języka opartego o częstotliwości niesłyszalne? Albo choćby języka opartego o komunikację barwną, jak np. u ośmiornic?
Jedyne co by nas łączyło z morskich gatunkiem inteligentnym, to konkurencja do tych samych zasobów.
A jeżeli się nawet dogadamy, to co powiedzieć? Jak zapytają nas np. czemu niszczymy i rabujemy  ich dom? ;)


128
Dyskusje na dowolne tematy / Odp: Cywilizacje pozaziemskie?
« dnia: Nie, 19 Kwi 2015, 23:10:25 »
Aby zobaczyć link - ZAREJESTRUJ SIĘ lub ZALOGUJ SIĘ
Mariacki to jest z tego co wiem Hejnał ;)

Otóż kwestia ciśnienia na dnie rowu to tak poważna sprawa, że w porównaniu z zejściem tam załogowo, to prościej bazę na Tytanie zbudować.

No popatrz, a załoga była już tam dwa razy, robotów nie liczę, a bazy na Tytanie nie ma ani jednej. Jeden lądownik, który popracował godzinkę i sonda latająca po orbicie.
Wątpię jednak by prowadzono eksplorację w rowach oceanicznych. Miejsce głębokie, wąskie, niestabilne geologicznie o dużym zagrożeniu sejsmicznym.
Czeka na nas szelf kontynentalny - płytki, rozległy, stabilny. Możliwość nie tylko założenia kopalń, ale też osiedli, farm morskich - słowem nowa przestrzeń do życia.

Poza tym, być może morze ma dla nas niespodziankę w postaci inteligentnego życia. Badania nad organizmami morskimi, w szczególności waleniami odkrywają coraz więcej niespodzianek.
Już dziś wiemy, że przynajmniej niektóre walenie mają nie tylko własny język, którego się uczą i który dzieli się na dialekty. Wiemy już, że delfiny są nie tylko samoświadome, ale nawet mają własne imiona, którymi się przedstawiają nieznajomym, A co, jeżeli ich inteligencja jest na tyle wysoka, że możemy się z nimi porozumieć?
To tylko kwestia poznania i zrozumienia ich języka, który niestety w dużej mierze jest niesłyszalny dla człowieka i nie zrozumiały.

Nie trzeba chyba mówić, jak wielką pomocą mogłaby być współpraca człowieka z gatunkiem przystosowanym do środowiska wodnego i dysponujący możliwościami poznawczymi, dla nas nieosiągalnymi.
Nawet w dalekiej perspektywie, przy eksploracji planety typu ziemskiego, do badania jej mórz, można by wykorzystać takich "współpracowników".

Jest też legenda o syrenach, która ostatnio ożyła przez kilka nowych filmów opublikowanych w sieci. Filmy zostały nakręcone przez różne (rzekomo) źródła, w tym co najmniej jedno rządowe.
Ukazują wszystkie, podobny krój istoty morskiej, o zgrubsza humanoidalnym ciele, charakterystycznej budowie czaszki i prawdopodobnie - zdolnych do wytwarzania i używania narzędzi.
Co więcej, budowa istot z nowych filmów, jest zbliżona do ciała istoty znalezionej w XIX wieku i prezentowanej na wystawie objazdowej jako osobliwość. Niestety eksponat spłonął doszczętnie wraz z pewną wystawą i muzeum, w XIX wieku.
Wg danych, istoty o tej budowie ciała, mogą zamieszkiwać okolice północnych mórz arktycznych. Stamtąd pochodzi najwięcej relacji. Są też dawne rysunki Eskimosów ukazujące dziwne istoty wychodzące z morza, które kontaktowały się z rybakami Eskimoskimi. Podobno rybacy z tamtych okolic czasem znajdują w złowionych rybach kościane groty harpunów.
Tyle wiadomo. Dość by rozpalić wyobraźnię, nie dość by dowieść prawdziwości. Filmy są na YT.





(0:25-0:30)

To tylko kilka. Mogą być fake'ami.

Ale zastanówcie się, jakie miałoby konsekwencje odkrycie, że nie jesteśmy jednym inteligentnym gatunkiem na Ziemi?
Jakie byłby choćby reperkusje dla religii? Społeczne - Co jakby nam Delfiny powiedziały jako pierwszą rzecz - "Od.....cie się od nas i morza"? :)
Czy zareagowalibyśmy jak dawno koloniści przy spotkaniu tubylców? Zniszczyć lub wykorzystać, bądź wykorzystać i zniszczyć. Czy może tym razem doszłoby do współpracy?

To już nam dużo by powiedziało, czy jesteśmy na gotowi na kontakt z życiem pozaziemskim.

129
Dyskusje na dowolne tematy / Odp: Cywilizacje pozaziemskie?
« dnia: Czw, 16 Kwi 2015, 21:01:05 »
"Zużyć zasoby" nie oznacza wyczerpania ostatniego atomu.
Po prostu dojdziemy do etapu gdzie ich wydobycie stanie się mniej opłacalne niż przywiezienie ich z Księżyca.
Co do wody, to niestety ale zaczyna jej brakować. Parowanie wbrew pozorom nie oczyszcza wody idealnie.
Poza tym, coraz więcej związków chemicznych w atmosferze, sprawia że spadający deszcz już jest zanieczyszczony.
Zdolności filtracyjne środowiska pomału się kończą. I będziesz miał wody do wypęku. Tylko nic z nią nie możesz zrobić.
Ale czy dziś napiłbyś się wprost z leśnego strumienia? Oczywiście nie tego 200 metrów od źródła. Tylko takiego, co płynie przez spokojne rolnicze doliny... Pewnie nie.
Kiedy "marnujesz" wodę, sprawiasz że musi przejść przez proces oczyszczania. W pewnym momencie po prostu możemy z tym nie nadążyć. To nam zabiera energię, materiały, pracę ludzi.
Pijemy tylko wodę słodką, a tej jest "aż" 3% z całej wody na świecie. A ile z tej wody nie nadaje się do picia z powodu zanieczyszczeń?

Może i "zużycie zasobów" nie jest czymś, co przydarzy się nam w perspektywie kilku lat, ale jest realnym zagrożeniem.
Stopniowo technologia umożliwi nam pozyskiwanie coraz nowszych złóż. Ale jeżeli będziemy się rozwijać za szybko, to możemy nie zdążyć wynaleźć technologii, niezbędnej do osiągnięcia nowych złóż. A wtedy - szach mat. Wracamy do kultury myśliwsko zbierackiej. Tylko... now właśnie, na co polować jak nie będzie zwierząt i co zbierać jak nie będzie lasów i pól? I jak łowić w martwych oceanach?

Inaczej mówiąc jest to wyścig potrzeb ze ścianą możliwości. Kiedyś potrzeby zderzą się z granicą możliwości.

Co do oceanów i kosmosu - nie mamy technologii podróży kosmicznych. To co osiągamy, to praktycznie tak, jakby w średniowieczu wyrzucać gościa z katapulty.
Natomiast mamy technologię pracy i życia pod wodą. Na razie masowo umielibyśmy eksplorować szelf kontynentalny.
Wiemy jednak jak zejść głębiej.
Nie robimy tego bo... się aktualnie nie opłaca, przy kosztach tradycyjnych kopalń lądowych. Ale na pewno jest to tańsze niż wystrzeliwanie rakiet w kosmos i przewożenie surowców z dystansu milionów kilometrów. W oceanie to średnio tylko 5 km, a maksymalnie niecałe 11 kilometrów. Do tego prawo Archimedesa i mamy tani transport.

Jeżeli staniemy przed prawdziwym kryzysem surowcowym, to własnie morza będą następną, tanią alternatywą.
W kosmos po surowce, polecimy dopiero jak wyczerpiemy te możliwości.
Poza tym, woda i przestrzeń kosmiczna mają wiele wspólnego. Łatwiej nam będzie opracować masowe technologie kosmiczne, na bazie doświadczeń z eksploracji dna morza.

Tu też trzeba wysłać w nieprzyjazne środowisko grupę ludzi, którzy będą pracować w izolacji i przy ciągłym zagrożeniu życia. Też trzeba wynaleźć technologie utrzymania ich przy życiu i dostarczania im elementów niezbędnych do przeżycia.

130
Dyskusje na dowolne tematy / Odp: Cywilizacje pozaziemskie?
« dnia: Pon, 13 Kwi 2015, 22:44:03 »
Zapewne tak. Ale nim do tego dojdzie, musimy wyczerpać możliwości rozwoju na Ziemi.
A póki co, łatwiejsze do pozyskania są surowce z dna mórz. To ogromna, niezbadana powierzchnia, dosłownie zawalona minerałami i surowcami.
Stopień trudności podobny, a dużo taniej się tam dostać i prowadzić eksploatację.
Dlatego też uważam, że to właśnie morza i oceany, jako pierwsze staną się "testerem" technologi kolonizacji niegościnnych środowisk.

Jeżeli chodzi o Księżyc, to na pewno, jednym z etapów będzie prawdopodobnie budowa co najmniej 3 stacji kosmicznych - Jedna na orbicie Ziemi, druga w punkcie libracyjnym i trzecia na orbicie Księżyca. Skróci to etapy podróży z ładunkami, dla pojedynczych statków, co przełoży się na tańsze i prostsze w konstrukcji statki, niż takie o pełnym zasięgu. Tańsze statki to większa i sprawniejsza flota.
Można by zbudować od razu na orbicie, wiele mniejszych statków, które nigdy by nie lądowały na Ziemi, czy Księżycu lecz latały pomiędzy stacjami. Same stacje orbitalne robiłyby za punkty przeładunkowe i stocznie.
Stopniowo, wraz z rozwojem transportu, rozrastałyby się kolonie na Księżycu. Można by tam przenieść wielki przemysł. Zniknął by problem skażenia ekosystemu Ziemi. Ziemia stałaby się dostarczycielem ludzi i technologii oraz żywności i tlenu, Księżyc zaś producentem przemysłowym.
Z czasem rozwinęlibyśmy zasięg aż do Marsa i Jowisza, z przystankiem w pasie asteroid, jako kolejnym źródłem zasobów.
Następne byłby pewnie kolonie na księżycach Jowisza i może Saturna. I te bazy stałby się pewnie odskocznią do Pasa Kuipera i wreszcie aż poza system.

131
Inne gry / Odp: Elite : Dangerous
« dnia: Nie, 12 Kwi 2015, 20:38:53 »
Sens jest. Ale licz się z tym, że spotkasz piratów, bo to ulubione zajęcie tych, co się już dorobili.
Normalnie się kończy na wyrzuceniu trochę ładunku, żeby go sobie pirat połapał, ale są i tacy co wolą rozstrzelać statek, niż brać towar.
A z graczami jest inna śpiewka niż z NPC. Tak więc, uważam, że póki się nie zarobi dość na statek z dobrymi modułami i ubezpieczenie, to nie warto ryzykować.
Ale jak ktoś chce, to nie ma sprawy. Jest tyle systemów, że można miesiącami nikogo nie spotkać.

132
Dyskusje na dowolne tematy / Odp: Cywilizacje pozaziemskie?
« dnia: Nie, 12 Kwi 2015, 20:33:03 »
A ile ty miałeś tych badań Księżyca?  8)
Parę misji, wzięli parę kamyków, zrobili kilka odwiertów na 3 centymetry w głąb.
I myślisz, że od tego mamy mapę geologiczną Księżyca?
Mamy trochę skanów zdalnych samej powierzchni.
Żeby wiedzieć co tam jest, trzeba by tam wysłać z tysiąc ekip geologów ze sprzętem do badań, robienia odwiertów i poruszania się po powierzchni Księżyca sprawnie oraz po dużym obszarze.
Jak posiedzą z 10 lat, to coś może znajdą.

Może i nie ma tam ropy, ale złoto, iryd, pallad, platyna i inne metale mogą być.
Masz pojęcie jak bardzo potrzeba nam irydu? Na pewno znajdziesz też oliwiny i inne minerały szlachetne i półszlachetne. Dużo cenniejsze od diamentów, kreowanych sztucznie na towar luksusowy.
Tymczasem w meteorytach, których na Księżycu leży od wypęku, można znaleźć kamienie szlachetne i minerały od diamentów rzadsze.

Paradoksalnie, coraz poważniejszy jest problem ze zdobyciem "popularnych" metali i surowców. W Azji kradną już nawet piasek (podstawowy składnik betonu) z wysp i plaż.
I niedługo się pewnie okaże, że warto lecieć na Księżyc nawet po zwykłe żelazo.

Jedno jest pewne. NASA nie zaprowadzi ludzkości w kosmos. NASA zajmuje się projektami naukowi. Przeciera szlaki. Ale na skalę masową w kosmos polecą biznesmeni. I oni wyłożą środki na badania tanich sposobów podróży kosmicznych i zbudują flotę transportowców. A wszystko w imię zysku.

133
Inne gry / Odp: Elite : Dangerous
« dnia: Sob, 11 Kwi 2015, 21:51:28 »
Po Sidewinderze - Adder. Tani, o wiele lepszy od Sidka, nie ustępuje mu manewrowością, ma dużo miejsc na wyposażenie.
Spokojnie zarania się nim ponad 100 tysięcy, na jednym wypadzie do RES. :)
Poza tym, świetnie się nim robi misje i można trochę pohandlować.
Po Adderze - Cobra. Wielozadaniowy statek, dobry do wielu rzeczy. Uwaga - lubi się grzać.
Potem T6 - Niezły handlowiec. Tylko trzeba znaleźć sobie opłacalną trasę, np. system Extraction w pobliżu Industry lub Rafinery, o krótkim czasie lotu do stacji i bliskim skoku.
Spokojnie się nim na ASP zarobi.
ASP to chyba pierwszy "poważny" statek. Silne uzbrojenie, mocne tarcze, niezłe parametry. Z powodu wagi, marna manewrowość.
ASp można już zarobić na T7, a nim pogrindować na inne statki.

Górnictwo osobiście sobie odpuściłem. Obecne górnictwo jest koszmarem nudy i marnotrawienia czasu.
Spróbuj np. Adderem - też można się pobawić w górnictwo. A T9? Kiedy trzeba łapać tą landarą wszystkie odstrzeliwane kawałki? Normalnie syzyfowa praca.
Nim nabijesz ładownię, na normalnym handlu zarobił byś w tym samym czasie 20 razy tyle.

A kiedy już zarobisz, na najlepsze moduły (średnio po 1,5 miliona za sztukę), wybierasz sobie statek jaki jest ci potrzebny i hulasz.
Do walki teraz najlepszy jest mały Vulture za 22 miliony. Wiele osób bawi się też potężnie uzbrojonym FDL-em. Miłośnicy Federacji lub imperium często wybierają statki dedykowane. Federal Dropship lub Imperial Clipper. Ale na nie nie tylko potrzeba kasy, ale też wejść w romans z jedną ze stron i uzyskać wysoką rangę. Potem jest Python - Bicz boży na Anacondy i na końcu - Anakonda. Wielozadaniowy statek handlowy, z możliwością przerobienia na lekki krążownik.
W Elite jest tak, że statek ma drugoplanowe znaczenie. Ważniejsza jest jego konfiguracja. Na tanich modułach, daleko nie zajdziesz.
A nawet Sidewinder potrafi być niebezpieczny z odpowiednim wyposażeniem. Albo nawet taki Eagle - szczególnie dla miłośników walki manewrowej.

W zasadzie obecnie są trzy ścieżki kariery, które mają sens na wyższym etapie gry. na niższym nic nie zastąpi handlu, ale opłaca się jeszcze łapać innych karier i misji.
- Pirat
- Łowca piratów
- Handlarz
Ewentualnie - mission maker. Jak się wypracuje dobre stosunki z jakąś frakcją, potrafią dać takie misje, że banan na twarzy sięga uszu.

Warto czytać Galnet. Opłacalne są konflikty wybuchające w galaktyce. Lecisz do systemu wskazanego i stacji, przyłączasz się do jednej z frakcji i lecisz do Conflict Zone. Tam lejesz przeciwników, póki nie wypełnisz wymagań misji i wracasz po nagrody. Potrafią wpaść miliony. Tylko trzeba mieć dobry statek i dobrze wyposażony.


134
Dyskusje na dowolne tematy / Odp: Cywilizacje pozaziemskie?
« dnia: Pon, 30 Mar 2015, 17:51:45 »
Aby zobaczyć link - ZAREJESTRUJ SIĘ lub ZALOGUJ SIĘ
No i macie odpowiedź, łączność radiowa jest dla noobów :)
Chciałbym też poruszyć temat uciekania na inną planetę w innym układzie, bo nasze słońce uciągnie jeszcze z miliard lat jedynie. Moi drodzy. Miliard lat, to jest niewyobrażalny szmat czasu. Serio myślicie, że nasz gatunek jest w stanie tak długo przetrwać? Bo ja daję głowę, że za 50 000 lat już nas tu nie będzie. Problemy zaczęły się już, a będą coraz większe. Ludzie chorowici kiedyś po prostu umierali, teraz opieka medyczna roztacza nad nimi swoją ochronę, co doprowadza do coraz większej degeneracji. Walki z chorobami przegrywamy, bo robią się coraz bardziej zjadliwe. AIDS zbiera żniwo od przeszło 30 lat, a niedawno się dowiedziałem, że jakiś czas temu zmutowało w dużo paskudniejszą formę. Podobnie z innymi chorobami, z którymi, możecie mi wierzyć, wcale nie wygrywamy. Jest nas po prostu od cholery bo się mnożymy jak owady, więc tego nie widać jak wielkie żniwo koszą. Degeneracja też jest coraz poważniejsza.
Daję naszej cywilizacji tysiąc lat, może dwa. Bo jedyna forma w której przetrwamy 100 000 lat, to w formie robotów, a robotom będzie całkowicie obojętne czy im nad głowami gwiazda centralna wybuchła, czy też nie. Bo se posiedzą 10 km pod powierzchnią i tyle.

Niezgodzę się. Gatunek ludzki jest śmiesznie młody, ale i tak ma 250 tysięcy lat. Z tego znana historia to marne 5 tysięcy lat. Reszta to ewolucja. Nie chodzi o to, jaki jest przeciętny człowiek, bo to nie ma znaczenia. Liczy się gatunek jako całość, a mamy bardzo silne osobniki. Natomiast jako całość, gatunek ludzki jest jednym z najlepiej dopasowujących się gatunków na planecie. Jesteśmy w stanie wykorzystać wszelkie warunki życia do przetrwania. Może i nasza cywilizacja nie ma za długiego życia przed sobą (choć kto wie, jak się rozwinie jeszcze), ale jako gatunek przetrwamy.
Jeżeli jakiś gatunek jest zbyt inwazyjny, to pojawiają się czynniki ograniczające jego populację. My jesteśmy na tyle sprytni, że wymyśliliśmy własne metody kontroli populacji.

Rozwijamy się po prostu dlatego, że mamy nadal możliwości rozwoju. Nie ograniczamy się tylko do zasobów środowiska jak inne organizmy na Ziemi, ale tworzymy własne źródła zasobów.
Nasze możliwości jako gatunku są ogromne i nie wykorzystujemy ich powszechnie. Bo po prostu większości ludzi nie chce się rozwijać własnego ciała i umysłu.
I tu jest ogromny ocean możliwości.
Wystarczy tylko wspomnieć, że jesteśmy jednym z najwytrzymalszych gatunków na ziemi. Zasiedliliśmy najszerszy ekosystem ze wszystkich gatunków. Egzystujemy nawet w warunkach potencjalnie dla nas śmiertelnych. I jesteśmy niezwykle pomysłowi.
Raczej nie grozi nam zagłada jako gatunkowi. Cywilizacja? Owszem, cywilizacje nie są zbyt trwałe. Ale na ich miejsce pojawiają się inne. A nasza cywilizacja jest niezbyt udana. Może i mamy wysokie umiejętności techniczne, ale społecznie i kulturowo - leżymy. 3/4 ludzkości nie ma wystarczających zasobów podstawowych. 1/4 zaś ma ogromny nadmiar, którym nie chce się dzielić.

Ten model musi w końcu upaść. I zastąpi go nowy. Ludzkość jednak przeżyje. Już nawet przygotowujemy się do opuszczenia planety ojczystej i znalezienia nowych ekosystemów.
Tyle, że podbój kosmosu wymusi w końcu na ludziach, konieczność samodoskonalenia się.

Chorobami się nie przejmuj. Czarna Śmierć wybiła 3/4 Starego Świata. Ale ci, co przeżyli stali się na nią odporni i jako gatunek staliśmy się silniejsi. I w konfrontacji z Nowym Światem, wygraliśmy i to nawet znosząc nowe, śmiertelne i zakaźne choroby. To jest właśnie ewolucja. Jednostki się nie liczą. Można je poświęcić. Liczy się, żeby gatunek przetrwał lepszy i silniejszy. A kiedy staje się zbyt silny, pojawia się nowy czynnik, który ponownie pochłania najsłabszych a najsilniejszym daje nową szansę. Bakterie i wirusy potrafią poświęcić 99,9% populacji, żeby powstała nowa, silniejsza wersja, która odnowi gatunek.

Za robotami bym tak nie wyglądał. Zastój, a tym było by zamknięcie się w metalowej skorupie i trwanie - z punktu widzenia ewolucji jest zabójczym zagrożeniem. Gatunek stały - wymiera.
Tylko te, które ewoluują mają szansę przetrwać.
Dinozaury nie przeżyły nuklearnej zimy, ludziom się to udało, bo wybuchu Toby. Przeżyło nas ledwo 2000 sztuk w wąskim paśmie, ale z tych 2000 ludzi, podbiliśmy cały świat. Widocznie już czas zrobić kolejną selekcję, z której wyłoni się nowy, silniejszy i lepszy człowiek. I może jemu się uda rozszerzyć panowanie naszego gatunku na nowe obszary  wszechświata.

135
Inne / Odp: W 10 dni dookoła świata.
« dnia: Sob, 28 Mar 2015, 23:18:03 »
Tekstu mało, ale trafia się kilka rażących błędów. Warto by je poprawić.
Nazwy pisane z małej litery jako jeden z przykładów.
Szybko skończyła się inwencja twórcza, co do nazw, i trochę to psuje klimat, jak występują nazwy czysto ziemskie.

Poza tym, opis podróży całkiem fajny i przyjemny. Choć tekstu raczej niewiele.

Strony: 1 ... 7 8 [9] 10 11 ... 29