Zaraz posypią się warny za offtop, więc odzywam się na temat interstellara ostatni raz. No stek bzdur piszesz Mithrill. Wiesz jakie przyciąganie generuje czarna dziura? Skoro potrafi wessać światło, to wprost gigantyczne. Wiesz ile paliwa trzeba by było, by wykonywać manewry w pobliżu takiej? Ten ich marny statek powinien być wielkości kontynentu Australia wypełnionego bo brzegi paliwem, żeby w ogóle myśleć o jakimkolwiek manewrze w pobliżu czarnej dziury. A co to znaczy to stwierdzenie, że lecąc odpowiednio można przeżyć? Bo zamiast milion G jest jedynie sto tysięcy?

No fakt, przecież ludzie przyszłości będą wstanie ciągnąć na łańcuchu lotniskowiec po polu, więc co im tam sto tysięcy G

Pesteczka. Z tą dylatacją czasu, powtarzam, no jedna z większych głupot kinowych wszechczasów. Kilka minut, ok. Kiedyś znalazłem tabelę dylatacji czasu, gdzie określano wpływ prędkości poruszania z różnymi prędkościami dwóch ciał. Dopiero przy prędkościach przyświetlnych dylatacja czasu rośnie w sposób znaczący. A w ośrodku gdzie dwa obiekty orbitują wokół jednego ciała dylatacja powinna być liczona w sekundach.
I ostatnie, wyszkolenie. Jest sobie taki dość poważny symulator lotu, Rise of Flight. Kiedyś byłem tam postrachem serwerów. Ale jak poszła w diabły moja karta graficzna, to latać przestałem. Potem, jak zmieniłem kompa, to jakoś tak nie wróciłem do fruwania. Wróciłem dość niedawno, po dwóch latach przerwy. I mimo mojej niegdysiejszej praktyki to ja byłem ten cienias, któremu każdy częsty gracz był w stanie nakopać. Wniosek? Wystarczy rok braku treningów, by cofnąć się w doświadczeniu o wieki. A ten facet z interstellara ile miał lat przerwy w lataniu? Kilkanaście? Kilkadziesiąt? Latał identycznym statkiem? Nie. Jego doświadczenie, jako pilota było więc warte zero. Bo kolesie w symulatorach znali sprzęt, którym przyjdzie im latać. Wsadzisz pilota boeinga 737 do śmigłowca bez treningów, a zabije się przy pierwszym lądowaniu. A tamci mieli praktykę. Bo chyba poziom realizmu symulatorów w przyszłości nie cofnął się do czasów Atari XT. Jeśli - co wydaje się logiczne - ktoś umie zbudować statek kosmiczny dalekiego zasięgu, to chyba potrafi też zbudować do niego symulator inny niż ze sznurków i desek. W interstellarze zrobione źle jest niemal wszystko i niemal nic nie trzyma się kupy. Badziew absolutny. To tytuł który jedzie wyłącznie na "oo, pokażmy coś czego nie pokazali jeszcze inni, nie ważne, że nie mamy o tym pojęcia, te buraki co kupują bilety przecież też nie, więc wszystko gra."