Podczas trwania zakrojonej na szeroką skalę misji MunarOne, naukowcy z kompanii DSO E4 zbadali liczne próbki i w efekcie odkryli nową technologię pozyskiwania paliw. W drodze licznych procesów chemicznych można je otrzymać z wszechobecnego Kerbonitu. Wstępne badania udowodniły, że jest to proces wydajniejszy niż przetwarzanie popularnego Ketanu. Po nieudanej misji MunarOne specjaliści z DSO E4 nie próżnowali i od razu wzięli się za planowanie kolejnego przedsięwzięcia. Niestety, fiasko poprzedniej operacji mocno nadwyrężyło budżet przeznaczony na wszelkie operacje co spowodowało potrzebę oszczędnego zarządzania zasobami.
Niedługo potem pojawiły się pierwsze plany statków, które miały dokładnie zbadać dziewicze pokłady Kerbonitu. Wybrano jeden, przypadkiem odnaleziony w magazynach zawierających części i prototypy pozostałe po dawno zamkniętych projektach. Pierwotnie był to supertajny projekt sondy dalekiego zasięgu mającej badać górne partie atmosfery odległych ciał niebieskich. Z jakiegoś powodu projekt nie został ukończony.
Teraz dostał drugą szansę. Inżynierowie od razu zabrali się do pracy i wymontowali ze starego kadłuba wszystkie zbędne rzeczy, zamontowali maszt i doń przytwierdzili zestaw potężnych skanerów reagujących na Kerbonit. Dodatkowo, korzystając z okazji długotrwałego przebywania nad Munem, naukowcy postanowili zbadać topografię księżyca i sporządzić dokładniejsze mapy okolic równika. Gdy prace nad unowocześnioną maszyną dobiegły końca, pojazd był gotowy do podróży i nazwany "K-1 Obserwator". Celem drugorzędnym było przetestowanie nowego, kompaktowego systemu komunikacji bardzo dalekiego zasięgu.
Statek został dostarczony na orbitę w ścisłej tajemnicy, dlatego nie ma żadnych zapisów samego startu. Istnieją jednak dane z dalszej części misji, począwszy od osiągnięcia orbity przez moduł podróżny.
Pierwszy kontakt tuż przed rozpoczęciem transferu. Pilot Luke Kerman zameldował o poprawnym działaniu wszystkich systemów, po czym kontynuował granie w "Human Space Program", bowiem ze względu na długi czas trwania misji, wyposażenie uwzględniało najnowsze konsole do gier. Na wyposażeniu był również drugi superkomputer z zainstalowaną ogromną bazą gier i nowoczesnym programem "Towarzysz podróży" imitującym pogawędki z innym astronautą.

Po osiągnięciu wysokiej orbity wokół księżyca, wbudowana funkcja Towarzysza Podróży przypomniała o ponownym sprawdzeniu systemów i rozpoczęciu skanu powierzchni. Głos rozbrzmiał w głośnikach:
- Hej, Luke. Może rozpoczniemy skanowanie tej skały, co? - komputer wybudził Luke'a z drzemki.
- Zgadza się. Już się za to biorę, ale najpierw herbatka. - Luke włożył nowocześnie wyglądający, hermetyczny dzbanek do odpowiedniego otworu, podpisanego "herbata", po czym uruchomił moduł skanera.
Skaner odsunął się od kadłuba na mechanicznym ramieniu a na ekranie pojawiły się pierwsze piksele przedstawiające topografię powierzchni. Astronauta sprawdził stan akumulatorów - energii ubywało w przewidywanym tempie. - Wszystko gra. - Pomyślał i wdusił duży niebieski guzik podpisany "panele słoneczne". Niewielka wibracja przeszyła kadłub i panele już były we właściwej pozycji.

Misja trwała, skaner działał bez zarzutu produkując kolejne linie pikseli na ekranie a Luke przechodził kolejne scenariusze swojej ulubionej gry. W międzyczasie gawędził z Towarzyszem Podróży, którego nazwał Neil - po jednym z bohaterów "Human Space Program".
Po blisko trzech miesiącach mapa była kompletna. Luke z radością chwycił za stery prawdziwego statku i obniżył orbitę do dwustu kilometrów. Moduł transferowy został zaprogramowany na powrót na orbitę kerbinu, gdzie zostaną z niego odzyskane części i resztki paliwa. Po przetestowaniu systemów nadszedł czas na uruchomienie drugiego zestawu skanerów. Podobnie jak wcześniej, na ekranie zaczął się wyłaniać obraz powierzchni, tym razem o wiele dokładniejszy, pozwalający na obserwację poszczególnych małych kraterów i co większych kamieni. Astronauta z zafascynowaniem obserwował pojawiający się obraz powierzchni.
- Patrz Neil! To pozostałości MunarOne! A tam, zobacz! Wrak OTZ! - Krzyczał w ekran z przejęciem, wskazując palcem.
- Niestety Luke, ale nie mam oczu. - Odpowiedział komputer. - Mogę jedynie przytoczyć znane mi fakty odnośnie zaobserwowanych przez Ciebie miejsc.

Gdy skanowanie dobiegło końca, Luke nadal patrzył w ekran, jednak już z nieco mniejszym przejęciem. Nadszedł czas na sprawdzenie systemu komunikacji dalekiego zasięgu. Celem było nawiązanie łączności z supertankowcem MST-E4 "Cytadela" stacjonującym na orbicie Duny.
- No to jadziem z tym. - Mruknął Luke. - Przekierowanie zasilania... jest. Stabilizatory... są. Dalej niech no spojrzę. Jest! Tryb LR, włączony. Wciśnij "skanuj", tak. Właśnie tak. - Zagadnął do siebie.
- Luke, nie zapomnij o włączeniu zapisu.
-Ach tak, dzięki. Zapis... Jest. Teraz bach, test procedury.
Luke spojrzał na drugi ekran oczekując efektów. Komputer komunikacyjny równomiernie piszczał i na bieżąco wyświetlał informacje na monitorze. Po chwili pojawiła się informacja o możliwości nawiązania łączności.
- K-1 Obserwator do MST-E4 Cytadela, zgłoś się. Obserwator do Cytadeli czy mnie słyszycie? Moja pozycja: Mun. - Luke nadał komunikat i rozłożył się w fotelu oczekując odpowiedzi.
- Tu MST-E4 Cytadela, słyszymy głośno i wyraźnie! Pokład komunikacyjny zgłasza się, nasza pozycja: Duna. - Odpowiedź rozbrzmiała w głośnikach chwilę później. - Oczekiwaliśmy kontaktu nieco wcześniej, ale wygląda na to, że nowy system działa bez zarzutu.
- Tak jest, cel osiągnięty! Miłego czerwonego poranka panowie, Obserwator wyłączam się!
- Szerokiej drogi Obserwatorze, Cytadela zamyka kanał.
Luke zamknął program komunikacyjny i rozpoczął przygotowania statku do powrotu na Kerbin. Po wykonaniu wszystkich zadań poczuł wielką ulgę. Gdy wejdzie w atmosferę macierzystej planety, minie sto dni trwania misji.
Gdy wszystkie systemy zostały sprawdzone, Luke otworzył ostatnią paczkę papierosów i z radością zapalił pierwszego z nich, głęboko się zaciągając. - Wracamy do domu Neil! - Pchnął manetkę ciągu do oporu i poczuł miłe uczucie przyspieszania.

Po ustabilizowaniu trajektorii wokół Kerbinu Luke jeszcze raz przewertował instrukcje i procedury wejścia w atmosferę po czym ustawił nawigację na firmowy poligon. Plan zakładał oddzielenie się części załogowej i bezpieczne lądowanie na spadochronach. Pozostała część z instrumentami badawczymi, miała się rozbić w sposób kontrolowany na poligonie w celem przeprowadzenia testu zderzeniowego kadłuba. Naukowcy przewidzieli również całkowite zniszczenie instrumentów badawczych wskutek wejścia w atmosferę w celu zapobieżeniu ewentualnej kradzieży technologii, jeśli lądowanie musiałoby nastąpić w innym niż przewidziane miejscu.
- To szaleństwo, ale od czego są piloci! - Podekscytował się Luke, pchając wajchę do oporu. - Zaraz będziemy w domu. Trajektoria zgodna z oczekiwaniami, procedura wejścia rozpoczęta. - Chwycił za wolant i obrócił statek dziobem we właściwym kierunku. Kilka minut później przeciążenie dawało o sobie znać, wibracje nasilały się.
Luke klął i krzyczał na przemian, bowiem nie spodziewał się aż tak nieprzyjemnych doznań. Struktura statku zniekształcając się pod wpływem temperatury wydawała nieznane dotąd, przerażające dźwięki. Temperatura we wnętrzu wzrosła, statkiem szarpało coraz mocniej. Światełka i alarmy włączały się po kolei, zagłuszając myśli Luke'a. Po ciągnącej się w nieskończoność długiej chwili, alarmy się wyłączyły i kontrolki zgasły. Statek mknął z ogromną prędkością. W odpowiednim momencie pilot odstrzelił moduł załogowy, uprzednio uruchamiając w nim silniki pomocnicze, tak jak przewidziały procedury.

Kapsuła samoczynnie obróciła się we właściwą stronę, przeciążenie malało a kilka chwil później otworzyły się spadochrony, nieprzyjemnie szarpiąc. Luke wiedział co to oznacza, więc zaparł się mocno w fotelu i oczekiwał potężnego uderzenia o powierzchnię, ponieważ moduł załogowy nie miał żadnego systemu miękkiego lądowania oprócz tego w mocowaniach fotela.
Kilka chwil później kapsuła już była na ziemi. Luke poczuł jak silne jest przyciąganie planety. Zdjął hełm i z wielkim wysiłkiem otworzył właz. Przyjemne wieczorne powietrze rozwiało włosy. Wygramolił się z kapsuły i po raz pierwszy od stu dni postawił nogę na zielonej trawie. Po niecałych sześciu krokach wyłożył się jak długi. Po tak długim czasie w przestrzeni nie był w stanie utrzymać równowagi.

-Niech to kraken, nie mogę chodzić...