Pierwsza część operacji zakończyła się tylko połowicznym sukcesem. Operacja nie wygenerowała strat, ale też nie przyniosła znaczących zysków. Baza nie rozwinęła się z powodu rozlicznych problemów wszelkiego gatunku. Po roku funkcjonowania i wymianie załogi zarząd zdecydował o zamknięciu operacji. Decyzja jednak nie była ostateczna.
Koniec kilkutygodniowego pakowania sprzętu zbiegł się w czasie z przybyciem na orbitę Mun'a supertankowca MST-E4 "Cytadela" w celu przeprowadzeniu remontu poszycia.
Podczas gdy sam supertankowiec dryfował po orbicie, dziesiątki pracowników nieustannie przeprowadzali niezbędne naprawy. Natomiast na jego pokładzie inżynieryjnym trwały prace innego rodzaju... Lądownik CL-2 "Wschód" został zmodernizowany i przez kolejnych kilka tygodni oczekiwał w ładowni na decyzję zarządu. Decyzja ta w końcu zapadła, zapaliło się zielone światło, operacja mogła być kontynuowana. Dawny CL-2 "Wschód" został przemianowany na M2 i zrzucony na powierzchnię księżyca.
Kolejna załoga której przyszło się zmierzyć z niewybaczalną powierzchnią szarego księżyca składała się z zaprawionych górników pracujących wcześniej na czerwonej planecie. Sigy Kerman - inżynier systemów wydobywczych. Luna Kerman - pilot wahadłowców i ciężkich maszyn górniczych. Thompzor "Thomp" Kerman - specjalista od badań gruntu i kalibracji maszyn.
Lądownik dotarł na powierzchnię bez problemów. Luna i Thomp rozpoczęli testy nowych podsystemów lądownika - w tym gruntowne sprawdzenie szczelności układu paliwowego i podtrzymywania życia. W dalszej kolejności zajęli się przeglądaniem i organizacją list zawartości kontenerów. Gdy już stało się jasne co gdzie jest, Sigy Kerman opuściła pojazd.

Na pokładzie nie było żadnych generatorów prądu i cały zapas jaki mieli wystarczyłby jedynie na kilka dni. Priorytetem było zapewnienie stałego dopływu energii elektrycznej. W kontenerach znajdowały się części podstawowego generatora prądu i narzędzia - rury, kable, zbiorniki, rdzeń generatora i oczywiście panale słoneczne w razie problemu z uruchomieniem głównego urządzenia. W kilka godzin cała instalacja była gotowa. Niewielkie wiertła wgryzły się w grunt i wnet znalazły niewielkie ilości surowca nadającego się do błyskawicznego przetworzenia na prąd. Po uruchomieniu maszyny, diody ostrzegawcze zgasły i na górze urządzenia zapaliła się lampa mająca za zadanie informować o poprawności pracy maszyny. Prąd bez zakłóceń, wskaźniki ładowania baterii drgnęły i zatrzymały się na polu "optymalnie".

Załoga M2 mogła teraz komfortowo czekać na przybycie dźwigu. Piętnaście godzin później z zegarmistrzowską precyzją, ściśle według planu rozświetliła się konsola komunikacyjna informując o przychodzącej transmisji. To była Teina "Siedemnastka" Kerman, eks-pilot dywizjonu bombowego 503 "Ajax", potocznie nazywanego "zieloną śmiercią".
- Dzień doberek Kerbalki! Dostawa pod sam główny dok, czas przybycia... Czterysta sekund! Będziecie mnie mogli podziwiać przez okno! - Zaszczebiotała Siedemnastka, puszczając oko do kamery komunikatora.
- Dzień dobry! Dok już jest gotowy, systemy sprawdzone. Masz zielone światło.
Cały pomysł zadokowania ośmiotonowego dźwigu od początku wydawał się bardzo zuchwały, brawurowy wręcz - nawet jak na tak wyśmienitego pilota. Teina jednak wiedziała z czym się mierzy. Zwykła mawiać "każdy problem to okazja", cokolwiek miałaby na myśli. Załoga M2 mogła tylko obserwować iście kaskaderski popis pilotażu.
Na horyzoncie zamajaczył niewielki punkt, rosnący z każdą sekundą i gwałtownie schodzący w kierunku powierzchni. Był to pędzący z zawrotną prędkością M2 "Świetlik" za którym już po chwili wzbijały się ogromne kłęby księżycowego pyłu. W pewnym momencie za pojazdem gnającym ponad powierzchnią wyrosła kula ognia i równie prędko zniknęła w tumanach pyłu. Pojazd na tle tej wielkiej kurzawy zadarł nos do góry i dało się zobaczyć cztery jasne punkty - efekty spalania mieszanki paliwowej w silnikach. Pojazd wyraźnie zwolnił na kilkaset metrów przed lądownikiem nieznacznie podwyższając pułap. W miarę wytracania prędkości, powracał do położenia horyzontalnego i w takiej pozycji doleciał do lądownika.

Lot transportowca ustabilizował się. Teina kilka razy okrążyła lądownik dając popis możliwości maszyny a w międzyczasie automatyczny system zarządzania rozłożeniem masy tłoczył pozostałe paliwo do odpowiednich zbiorników, balansując pojazd. Maszyna w końcu zawisła w całkowitym bezruchu nad powierzchnią niczym przytwierdzona niewidzialnym wspornikiem. Po chwili ostrożnie i nieśmiało zaczęła zbliżać się do doku.

Maszyna w końcu delikatnie zadokowała do lądownika. Można było przeprowadzić test połączenia. Załoganci M2 zamarli w niepewności, aby po chwili odetchnąć z ulgą, gdy komputer wyświetlił raport mówiący, że wszystko jest w porządku.
- Fantastyczna robota! Czapki z głów. - Zameldował Thomp. - Możesz odłączyć ładunek.
- Się robi!
Lądownik przeszyła delikatna wibracja i metaliczny szczęk zwalnianego zaczepu po czym "Świetlik" uniósł się ponad całą konstrukcję. Następnie podleciał kilkanaście metrów do przodu po czym nawrócił i chwilę krążył wokół całości. Teina podziwiała swoje dokonanie.


Teina posadziła "Świetlika" w pobliżu i wyciągnęła się w fotelu napawając się sukcesem. Cała załoga teraz była w komplecie rozpoczynając całkiem nową operację wydobywczą. Nieco później Sigy przytwierdziła dźwig do lądownika za pomącą uniwersalnych wsporników i razem z resztą sprawdzili poprawność działania dźwigu. Elektromagnes funkcjonował bez zarzutu, ilość wytwarzanego prądu zapewniała ciągłe jego działanie.
---------
Użyte mody:
Infernal Robotics
KAS
KIS
Karbonite
TweakScale
Universal Storage
+kilka pomocniczych