Jako prezes DSL oraz jeden z naczelnych projektu PMB, po długiej dyskusji z naszym działem cybernetyki, informatyki oraz bezpieczeństwa IT chciałbym oświadczyć że nasz zespół śledczy najprawdopodobniej zdołał radę rozwikłać zagadkę, mimo utrudnień stawianych przez EDC. A oto i nasze oficjalne oświadczenie:
Pamiętamy jeszcze Liktora?
Aby zobaczyć link -
ZAREJESTRUJ SIĘ lub ZALOGUJ SIĘWahadłowiec produkcji Eye of the Dragon Corp. który startował w jednym z przetargów PMB. W relacji z misji jasno możemy wyczytać że załoga Liktora nie tylko uległa atakowi cybernetycznemu (przejęcie kontroli nad komputerem pokładowym MechBob) ale również napotkała się na podstawioną stację kosmiczną ArchAngel.
Sfałszowana calutka stacja kosmiczna! I nikt jej nie wykrył! Oznacza to niemożność skorzystania z KSC, oraz w nieznany jeszcze sposób zbudowanie stacji w kosmosie. I to tak dokładną replikę że gdyby nie brak paru modułów zapewne nie została by wykryta. Ktoś miał dostęp do komputerów EDC oraz planów projektowych PMB. Co więcej, ten sam ktoś zainwestował wielką sumę funduszy na zbudowanie fałszywki tylko dla jednego wahadłowca. Jaki był jego biznes? Nie mam pojęcia.
Ale dalej, mamy transportowiec Isha.
Aby zobaczyć link -
ZAREJESTRUJ SIĘ lub ZALOGUJ SIĘW tej znowu relacji otrzymujemy znowu informację:
Do tego na pokładzie znajduje się komputer pokładowy ułatwiający lot i oprogramowanie antywiroswe "Kerbalsky", chroniący w 99% przed ewentualnymi atakami MechBoba.
A więc Eye of the Dragon Corp. wiedziała że jej komputery zostały zaatakowane i wprowadziła zabezpieczenia chroniące przed następnymi wypadkami. Ale każde zabezpieczenie ma przecież lukę, więc to tylko kwestia czasu zanim luka zostanie odnaleziona i wykorzystana. I myślę że tak się stało w przypadku Konsula. Jednak z tego jednego zdania wynika też inna sprawa:
EDC wiedziała o niebezpieczeństwa, a jednak nie ostrzegła innych agencji ani nawet personelu KSC o sytuacji, jedynie czasem przebąkiwała o tych wydarzeniach! I w taki sposób, ukrywając zagrożenie pewnie sama dołożyła się do katastrofy Konsula.
I właśnie do niego dotarliśmy. Przeczytajmy jego opis z tego linku:
Aby zobaczyć link -
ZAREJESTRUJ SIĘ lub ZALOGUJ SIĘSekcja dowodzenia posiada 10 miejsc i jest w pełni wyposażona do działania autonomicznego - posiada także system ewakuacji i rezerwowy panel słoneczny do produkcji energii elektrycznej.
Sekcja dowodzenia jest w pełni wyposażona do działania autonomicznego. Więc gdyby z nieznanej przyczyny załoga nie mogła powstrzymać katastrofy, zająć się tym powinien automat. A jednak tego nie zrobił. O brakach w zasilaniu dla komputera nie ma mowy. Ze zdjęć katastrofy widać że Konsul przy wejściu w atmosferę był pozbawiony usterek i uszkodzeń. No i systemy ewakuacji. Dlaczego załoga z nich nie skorzystała? Nie chciała? Nie mogła? Dalej:
Najbardziej spektakularną jest obecność pola siłowego, generowanego przez specyficzną wieżę w module dowodzenia. Emitery pola są rozmieszczone na burcie statku - mogą powstrzymać lecący jak pocisk śmieć kosmiczny, pochłaniać promieniowanie lub... ukryć statek przed prostymi radarami.
Pole siłowe mogące ukryć statek przed radarami. I myślę że właśnie przez to pole siłowe nie można było wykryć statku aż do momentu zbliżenia się do Kerbinu. Po raz kolejny, czy za włączenie pola siłowego odpowiada załoga?
To tyle z opisu konstrukcji, przejdźmy w końcu do samego opisu katastrofy
O godzinie 12:13 statek wszedł na kurs deorbitacji. Załoga nie odpowiada, nie można go namierzyć (pole siłowe) a jego pozycję można jedynie z grubsza przewidzieć.
13:35, nadal brak kontaktu. Jedynie system HYDRA oszacował dane orbitalne jednostki.
Przez następne pięć godzin Konsul będzie niewidzialny mimo iż komputer nadal sygnał. Komunikat to inna sprawa. Z jednej strony, "HAxxX0Rz" z góry zrzuca nasze myśli na tor ataków hakerski, ale znowu z drugiej strony, czy nie byłoby to zbyt proste? I czy to był automatyczny komunikat komputera? Kto go odebrał? Jeśli parę jednostek, na podstawie różnic czasowych w odebraniu sygnału oraz jego sile można by wywnioskować prawdopodobną lokalizację nadajnika.
EDC milczy w tej sprawie.17:12 Konsul został wykryty kiedy już niebezpiecznie zbliżał się do planety.
Załoga nie odpowiada, nikt nie skorzystał z systemów ewakuacyjnych mimo zbliżającej się katastrofy.Oraz jedno z ostatnich zdań:
Zarówno załogi Konsula, statków ratunkowych jak i obsługa naziemna wykazała się wielką odwagą. Ci pierwsi ręcznie uruchomili silniki na kilkanaście sekund, zmieniając trajektorię tak, by konstrukcja nie spadła na zamieszkany teren.
Na pierwszy rzut oka, w tym momencie sytuacja niesamowicie się komplikuje. Przez całe 6 godzin załoga nie dawała znaku życia, ale pod sam koniec nagle jednak udowodniła swoją obecność próbą ratunku nie tyle siebie, co cywili na ziemi. Co tam u licha się działo?
Ale to zdanie właśnie niczego nie komplikuje, a wręcz przeciwnie, pomaga rozwikłać zagadkę.
W momencie wejścia w atmosferę jakakolwiek komunikacja zewnętrza pojazdu jest niesamowicie zakłócona, lub nawet przerwana. Jeśli by założyć że przez 6 godzin jednostka była kontrolowana z zewnątrz, to dopiero w tym momencie odzyskała "wolność" i załoga mogła wykonać jakiekolwiek akcje.
Przed końcem wywodu poruszę jeszcze jedną sprawę: Eye of the Dragon Corp. Od półtorej miesiąca zarząd spółki wiedział o wymierzonych w firmę atakach najwyższego kalibru. Nie było to świecenie laserem w pilota lub przecinanie linek paliwowych. Była to droga, skomplikowana i szeroko zakrojona walka z ukrycia. Ktoś wpompował wielkie pieniądze w akcje przeciw EDC, co więcej, zdołał utrzymać to w tajemnicy. A jedyną odpowiedzią firmy było zainstalowanie na komputerach pokładowych oprogramowania przeznaczonego dla celów cywilnych...
Tak samo już w samej relacji katastrofy jest wiele niedomówień. Niby informacje są. Niby godziny są. Niby nagranie jest. Ale gdzie są dane z czarnej skrzynki pojazdu? Co z badaniami elementów wraku? Nie wszystko przecież spłonęło w atmosferze. Gdzie jest 6 godzin nagrań z kamer pokładowych które musiały być tam zamontowane na 100%. Bez nich zarządzanie tak dużą jednostką jest wielce utrudnione. No i kto u licha odpowiada za zamówienie paliwa w złej jednostce mierniczej? Eye of the Dragon Corp pokazało jakich udanych inżynierów ma w swojej załodze, ale również jak nieudolnie jest prowadzona spółka i jej interesy. Jednak i inżynierzy nie zrobili najlepszej roboty skoro załoga nie mogła się ewakuować ze statku. Jak mówiłem wcześniej,
EDC sama znacznie pomogła Konsulowi w rozbiciu się o Kerbin.
No i czas na podsumowanie. Chyba wystarczająco mocno wytłuściłem najważniejsze fakty i informacje aby każdy już wiedział co się stało. Za tym "wypadkiem" stoi ta sama osoba, lub co bym bardziej obstawiał, organizacja lub grupa która już raz próbowała zaszkodzić EDC. Jak wyglądał atak? Na pewno przejęto władzę nad komputerem pokładowym. Gdzie, kiedy, jak, tego nie wiemy. Mogło to już być w stoczni, mógł to zrobić jeden z mechaników działających na orbicie. Ktokolwiek, kiedykolwiek, gdziekolwiek. Komputer i tak był wrażliwy na ataki. Dalej:
polecenia pochodziły z zewnątrz. Dopóki nie poznamy logów z czarnej skrzynki pojazdu nie jesteśmy w stanie określić skąd pochodził sygnał. Wiemy natomiast że urwał się w momencie wejścia w atmosferę, i dopiero wtedy załoga jednostki pokazała że żyje: uruchomiła silniki starając się zmienić miejsce katastrofy.
A więc mamy grupę działającą przeciw EDC która może na ten cel wykorzystać ogromne środki, podczas gdy samo EDC nieudolnie stara się temu zapobiec.Myślę że czarna skrzynka nie zostanie odnaleziona, lub dane z niej nie zostaną upublicznione. A w ten sposób nigdy nie odnajdziemy sprawców. Ich motywy również pozostaną nieznane. To tyle w tym temacie.
Dodatkowo jako naczelny projektu PMB chcę oświadczyć że
wszystkie jednostki które miały jakąkolwiek styczność z EDC zostaną gruntownie przeszukane w celu znalezienia jakichkolwiek luk i błędów w zabezpieczeniach. Tak samo każdy komputer, kość RAM czy choćby dioda produkcji samej EDC lub innych firm spółki zostaną wycofane, wymontowane oraz zastąpione odpowiednikami zaprojektowanymi przez innych wykonawców, pod czujnym okiem zarządu projektu. Żadna z agencji prowadzących PMB, ani Dawster's Space Labolatories, ani Battle Claw nie pozwoli aby błędy jednego uczestników zaważyły na bezpieczeństwie innych. Równocześnie DSL oświadcza iż jeśli dostanie od EDC środki oraz pozwolenie postara się w każdy możliwy sposób pomóc wytropić sprawców oraz zapobiec przyszłym wypadkom.
Tak samo firma Eye of the Dragon Corp nadal posiada autoryzowany dostęp do uczestniczenia w projekcie oraz startowaniu w przetargach, jednak tym razem wszystkie jej pojazdy i wpływy będą sprawdzane parokrotnie przy pierwszym pojawieniu się, oraz okresowo co dwa tygodnie.
Koniec raportu.