Po pierwsze, przykleiłeś zbiorniki do rakiety "na styk". Następuje kolizja obiektów. Kiedy odłączasz moduł, przestają być częścią rakiety i są wykrywane jako zderzenie.
W sekcji "części strukturalne" (ta z dźwigiem) masz decouplery boczne "TT-70 Radial Decoupler".
Montujesz je na trzonie głównym rakiety, i do nich montujesz zbiorniki boczne. Te elementy odrzucają nieco na bok zbiorniki i poza tym, są one od razu już odsunięte od siebie.
Tam, gdzie rakieta się łamie, montujesz kilka (4-6) Struktural Pylon (po 4-6 z jednej i drugiej strony złącza, które się łamie. I je też łączysz taśmą. Wzmacnia to pokaźnie każde złącze. Pylony te, daje się także odstrzelić jak inne decouplery.
Można też zamontować silniczki na paliwo stałe (są w silnikach takie "maluszki"), które właczą się przy odstrzeleniu członu i wypchnął go w bok. Ważna jest jednak symetria rozmieszczenia, bo mogą się elementy np. obrócić i uderzyć w rakietę.
Poza tym przeprojektuj ją. Zamontuj na dużym trzonie, wielki moduł SAS. Te malutkie, mimo dużej liczby nie utrzymają rakiety na kursie.
Poza tym, ostatni człon rakiety ma niepotrzebnie tak wielki zbiornik. Wystarczyłby o połowę mniejszy i z oszczędniejszym silnikiem atomowym. Sam ten zbiornik waży 36 ton. Posadzenie na Mun, lądownika o takiej masie będzie bardzo, bardzo trudne. Zwłaszcza, że nie masz członu manewrowego na orbitę Muna i manewry będziesz robił na silnikach i paliwie z lądownika.
Jak na lądownik i to jednoosobowy - jest to przerost formy nad treścią. Nie wiem jakie silniki tam zamontowałeś, ale chyba, któryś z dużych - paliwożerne i mało skuteczne.
Pamiętaj, że mamy taką różnorodność części i silników, bo różne, służą do różnych rzeczy.
Innych się używa do lotu przez atmosferę, innych do orbitowania i manewrów, innych do podróży w kosmosie, a innych do lądowania w i poza atmosferą.
Dobry pojazd transplanetarny musi byś dostosowany do różnych sytuacji. Nie warto korzystać zawsze z tych samych silników.
Jeżeli tam zamontowałeś tego "grubasa" 1500kN, to zużyje ci on paliwo bardzo szybko. i zostaniesz jak Zabłocki na mydle.
Trzeba też zwracać uwagę na wydajność części do ciężaru. Np. użyte przez ciebie baterie są najcięższe i najmniej wydajne. I do tego jest ich dużo. Po co tyle dodatkowych kilogramów?
Kerbale to nie tylko gra w stylu "zbuduj sobie rakietę". Na zbudowaną rakietę działa fizyka. Jeżeli zbudujesz ją źle - to się skończy źle. Trzeba trochę poznać zasady budowy rakiet.
Zacznij od malutkich i lekkich sond. Potem małe lądowniki. Potem loty orbitalne z załogą, Później budowa stacji orbitalnych z wielu statków, a na koniec lądowania załogowe i zakładanie baz na planetach (i powrót z nich). Bo to jest najtrudniejsze i wymaga często umiejętności z poprzednich etapów.
Powodzenia i udanych prób.