Krótki wstęp.
Natchniony bożonarodzeniowym duchem postanowiłem, że warto zbliżający się nowy rok powitać jakąś większą wyprawą w odległe, dziewicze zakątki.Długo, żem dumał gdzie by tu się wybrać tak, aby nie posądzono mnie o zrzynanie cudzych pomysłów i przeglądając forum zauważyłem, że Tylo nie cieszy się zbytnim zainteresowaniem.Dlatego też powstał ten czteropunktowy plan podboju tego niepozornego księżyca.Każdy z nich będę realizował w zależności od czasu jaki uda się wyrwać na grę, bo okres świąteczny nie sprzyja mi jeśli chodzi o wolny czas.
FAZA PIERWSZA - Rozpoznanie
Jak wiadomo kluczem do sukcesu każdej misji jest wczesne i dokładne rozpoznanie terenu działań.
FAZA DRUGA - Zaopatrzenie
Nawet najlepszy zespół niewiele zdziała bez odpowiedniego sprzętu, dlatego też ważne jest aby nasi pionierzy mieli czym latać, jeździć i gdzie mieszkać.
FAZA TRZECIA - Podbój
Gdy przygotowania zostaną zakończone pomyślnie można ruszać.
FAZA CZWARTA - Powrót
Bo wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej.
1.ROZPOZNANIE
Statek MILLENNIUM-1 Główne cele:
-Wykonanie mapy powierzchni księżyca Tylo.
-Rozstawienie czterech satelitów komunikacyjnych.
-Lądowanie kołowego pojazdu rozpoznania.
-Znalezienie i oznakowanie bezpiecznej strefy lądowania dla przyszłych misji.
Pojazdy biorące udział.
Automatyczny Satelita Mapujący ASM wz-01.
Kołowy Pojazd Rozpoznania KPR wz-02.
Cztery małe satelity komunikacyjne.
Rakieta nośna SOKÓŁ M3.
Start statku MILLENNIUM-1 zmierzającego na Tylo.
Pozbycie się owiewki i przygotowanie do zamknięcia orbity.
Po zaplanowaniu manewru nastąpił zapłon ostatniego członu rakiety SOKÓŁ, który wstępnie rozpędził cały pojazd.
Separacja wypalonego członu rakietowego i dokończenie manewru na silnikach atomowych.Statek bezpowrotnie pomknął do celu.
By po ponad czterech latach dotrzeć do Joola i w jego atmosferze wytracić nadmiar prędkości.
Hamowanie w atmosferze zawsze przyciąga wzrok tak jak i cel naszej podróży czający się nad horyzontem.
Po zamknięciu orbity, kilku okrążeniach i małych korektach obraliśmy nasz kurs.
I połowa zmagań z głowy mamy orbitę.
Separacja satelity ASM i wejście na polarną orbitę.Można rozpocząć skanowanie.
Gotowa mapa i tu na moment przystanę.Zaskoczyło mnie, że na Tylo są takie wysokie góry.Ponad 12 000 metrów na południowej półkuli.Zapewne są gdzieś jeszcze wyższe, ale to by trzeba poszukać.Kolejna rzecz to czarny okrąg, którym oznaczyłem strefę lądowania.Ta ciemnozielona plama wewnątrz to wielka równina, płaska jak stół idealne miejsce dla lądownika.
(Jeśli kogoś to interesuje w co szczerze powątpiewam)
Po wyznaczeniu strefy lądowania przyszedł czas na rozstawienie satelitów co średnio mi wyszło bo dla dwóch ostatnich nie wystarczyłoby paliwa w module napędowym, a trzeba było jeszcze obniżyć orbitę dla lądownika.Tak więc nasi pionierzy będą mieli problem z łącznością.
(Oczywiście całe to babranie się z satelitami to czysto kosmetyczny zabieg, który w dodatku mi nie wyszedł.Cóż chciałem dobrze)
Lądownik ustawiony i pełny gaz, aby wyhamować.Tu musiałem się wesprzeć jeszcze resztką paliwa z modułu transferowego dzięki czemu zaoszczędziłem 300 m/s.
Tu ciśnienie mi skoczyło.Paliwo na wyczerpaniu, ale...
Sukces! dosłownie na styk.
Trochę się pospieszyłem z tym hamowaniem i do celu brakuje ze 30 kilometrów, ale co tam damy radę.
Trochę ponad pół godziny i 28 kilometrów później KPR dotarł na miejsce.Trochę przypomina to wyschnięte dno morza.
Da się nawet zobaczyć zarys linii brzegowej jakby kiedyś był tam zbiornik wodny, ale to już moje takie tam...
No i póki co tyle.Będę kontynuował jakby ktoś się pytał.
Jestem otwarty na krytykę zwłaszcza, że pisarz ze mnie marny, wiec jest się na co szykować.