Kadaf Industries informuje o zakończeniu misji poszukiwawczej. Odzyskaliśmy jedną z czarnych skrzynek będących na wyposażeniu statku kosmicznego ED Konsul. Niestety druga czarna skrzynka prawdopodobnie zatonęła w pobliskim jeziorze. Tector nie posiada jednak na pokładzie sprzętu wyspecjalizowanego w poszukiwaniach podwodnych. Opóźnienie w pracach było spowodowane awarią silników doszczelniania rampy ładunkowej, naprawa i uruchomienie systemów zajęły kilka godzin, więc misję można było rozpocząć dopiero późnym popołudniem. Załogę Tectora stanowi dwóch specjalistów, Newnard Kerman - dowódca, oraz Sideburry Kerman - operator maszyn i specjalista od skażeń radiologicznych.
Kadaf Industries przekazuje Państwu raport dostarczony nam przez dowódcę misji:
RAPORT
O godzinie 21:07 dotarliśmy w perymetr zagrożonego terenu. Zbliżyliśmy się do miejsca katastrofy na odległość 3.7 kilometra dokonując okrążenia w celu zrobienia pomiarów skażenia. Poziom radioaktywności oscylował pomiędzy 8 a 23 Gy. Części wraka znajdują się w dwóch skupiskach, obie strefy są niezwykle mocno napromieniowane. Na noc wycofaliśmy się za pobliskie wzgórze w celu osłony przed radiacją.
Następnego dnia rano przystąpiliśmy do wyszukania płaskiego terenu i rozładunku sprzętu w pobliżu miejsca katastrofy.

O godzinie 9:42 teren taki został znaleziony w odległości niespełna kilometra od strefy uderzenia. Liczniki Keigera wykazały promieniowanie rzędu 37 Gy, prawie czterokrotnie przewyższając dawkę śmiertelną.
O godzinie 9:55 wykonaliśmy test sprężarek urządzenia piaskującego, który wypadł pomyślnie.

Urządzenie zostało odłączone. Przystąpiliśmy do uruchomienia robota i wyjazdu z luku ładunkowego. Tutaj spotkała nas przykra niespodzianka, gdyż system dekompresji luku najwyraźniej nawalił uniemożliwiając otwarcie rampy. Po przeprowadzeniu telekonferencji z siedzibą KI wycofaliśmy się z rejonu skażonego w celu naprawy ręcznej. Trwała ona dość długo. Dopiero po południu mogliśmy wrócić na pozycję w strefie zagrożonej, już z naprawioną rampą.
O godzinie 18:40 Sidburry zasiadł za pulpitem sterowniczym i uruchomił automat.

Dzięki przeprowadzonej wcześniej pelengacji terenu naszą anteną wiedzieliśmy, gdzie szukać czarnej skrzynki, jednakże rozkazałem Sidburremu objechać oba skupiska części.

O godzinie 18:54 wjechaliśmy między części wraka. Z każdym metrem radiacja coraz bardziej wzrastała osiągając zabójcze wartości.

Sidburry wskazał mi tajemnicze urządzenie - twierdzi, że jest to eksperymentalny emiter systemu maskowania wyprodukowany przez Eye of Dragon. Bardzo ciekawe. Jednocześnie obaj zauważyliśmy wzrost zakłóceń w odbiorze sygnału z robota.

Pojechaliśmy, znaczy Sidburry pojechał dalej.

Po chwili zauważyliśmy niemal nie uszkodzony pod mk2. Ceramiczna osłona jakimś cudem wytrzymała uderzenie. Chciałbym tutaj z kolegą zwrócić uwagę na fakt, że pokrywa spadochronu nie jest otwarta. Wydaje mi się to dziwne.

O godzinie 19:12 armbot dotarł do drugiej strefy uderzenia. Promieniowanie znowu w okolicach stu Gy. Sidburry powiedział mi, że jakikolwiek żywy organizm w takim skażeniu jest w stanie przeżyć sekundę. Oj jak dobrze, że mamy tego robota. Minęliśmy jakieś wielkie zbiorniki.

Po objechaniu również tej strefy napotkaliśmy kolejny moduł załogowy, tym razem wbity w ziemię. Gdy tylko go zobaczyłem zaświtała mi pewna myśl, ale o tym później.

Po chwili w stosie odpadków odnaleźliśmy czarną skrzynkę! Chociaż wcale nie była czarna. Ale to podobno tak zawsze jest, że jest pomarańczowa, albo czerwona, albo jakaś, żeby było lepiej widać. W każdym razie jest.

Sidburry wyciągnął ramię, opuścił linkę z elektromagnesem i złapaliśmy ją. Mówi, że to dobry robot, tylko ma mało prądu. Po włączeniu elektromagnesu nieco nerwowo spoglądałem na wskaźnik rozładowania.

No to nakazałem Sidburremy żeby zawijał machiną i szybko wracał. Trochę pod górkę było, ale armbot sprawuje się bardzo dobrze, chociaż na ekranie widać, że nieco kiwa. Ciężka ta skrzynka!

O 19:32 opuściliśmy skrzynkę na piaskarkę. Sidburry chwali to wysuwane ramię, można trafić co do centymetra. Skrzynka musi znaleźć się dokładnie na środku obrotowej platformy.

Przełączyliśmy armbota na tryb ładowania, a Sidburry zdalnie uruchomił piaskarkę. Dzięki tej obrotowej podstawie i dyszy z regulacją wysokości można to porządnie wyczyścić z promieniotwórczego nalotu.


Pół godziny później Sidburry wyłączył aparat i złapał za sterownicę armbota. Wyczyszczoną skrzynkę trzeba wrzucić do ładowni.

Po chwili cel wyprawy został osiągnięty. Czarna skrzynka w luku!

Dostaliśmy gratulacje od kierownictwa KI, właściwie można już było wracać. Ale tak sobie pomyślałem... Armbot waży tonę i sześć kilo, a ten pod mk 1 cośmy go widzieli, na pusto dziewięćset kilo. Może by tak go chwycić? Sidburry trochę kręcił głową, że nie da rady, bo robot jest niby przystosowany, do stu kilogramów, no ale skoro i tak go zostawiamy, to nie zaszkodzi spróbować. No najwyżej nie wyjdzie. Szybko póki jeszcze nie jest ciemno pojechaliśmy z powrotem między szczątki Konsula. Znaleźliśmy pod, Sidburry opuścił ramię i włączył elektromagnes. Zabipał alarm przeciążenia. Za Kiny Ludowe nie udało nam się tego podnieść.

Pomyślałem, że może spróbujemy go targać na lince za robotem. Ale to też nie było łatwe, bo ponieważ było pod górkę całą drogę, to maszynka bez przerwy próbowała się wywrócić na "pysk" że tak powiem.

I tak metr za metrem, zauważyłem że Sidburry się poci, bo to było tak, podjechać do poda, rozpęd na wstecznym i łubudu, szarpanie. Nie przeciągnęliśmy tego ustrojstwa nawet 30 metrów jak rozładowały się akumulatory i trzeba było wyłączyć elektromagnes. I wtedy właśnie odezwał się w słuchawkach szef, Kadaf Kerman. Pewnie wszystko widział na podglądzie w centrum. A powiedział mniej więcej tak - kochani, to nie tędy droga. Jak chcecie ten pod przyciągnąć do Tectora, to rozwińcie linkę ile się da, czyli 50 metrów, bo tyle ma, włączcie hamulce, zaprzyjcie się ramieniem o ziemię i włączcie wciągarkę.
No i tak właśnie zrobiliśmy, brawo szefie! To był świetny pomysł!
Chyba godzinę później metodą ciągnięcia co 50 metrów dotarliśmy do Tectora. Tymczasem nastała noc, bo to był prawie kilometr, a wolałem nie ruszać Tectora z miejsca ze względu na promieniowanie. Przez cały czas od kiedy zobaczyłem ten pod zastanawiałem się co jest w środku. Sądzę, że Sidburry również, ale nie rozmawialiśmy o tym. Cóż, przy takim uderzeniu, nawet jeśli ktoś w nim był, to został rozsmarowany na ścianie... Głupio o tym myśleć, w końcu kolega po fachu.

Postanowiliśmy położyć się spać i poczekać do rana.
O godzinie 7:12 uruchomiłem napęd Tectora i wykorzystując jego przednią wciągarkę złapałem pod, żeby go umieścić na aparacie oczyszczającym.

Tector jest duży, piaskarka malutka, więc przyznaję się bez bicia, przewróciłem ją. Trzeba było podjechać armbotem z drugiej strony i ją postawić. O godzinie 7:20 włączyliśmy piaskarkę. Gwizdała zdzierając radioaktywny pył, że aż miło, tylko Keigery trochę szalały, bo przez ten syf, podskoczyło nam napromieniowanie w okolicy.

Po wypiaskowaniu nadszedł najtrudniejszy moment operacji. Trzeba było armbotem podnieść tego poda do pionu, żeby go wstawić na rampę. Postanowiłem ustawić ją poziomo, bo automat i tak wywróciłby się na plecy przy próbie podjazdu. Więc podnosiliśmy na krótkim ramieniu. W końcu po wielu zgrzytach o automat udało się Sidburremu unieść klamot do pionu. Dobry jest w te klocki!

Bardzo, ale to bardzo powoli podjechał pod rampę. Całe szczęście jest tutaj płasko. W końcu wychylił ramię naprzód, armbot przechylił się, a pod gruchnął o rampę, aż się Tector zakiwał! Szybko odłączyliśmy elektromagnes i podniosłem rampę do pionu. Słychać było jak z głuchym łoskotem pod mk1 wturlał się do ładowni.

Uznałem, że nie ma sensu dłuższe przebywanie w strefie, tym bardziej, że nawet wewnętrzne Keigery od jakiegoś czasu wykrywały minimalne przebicie. Włączyłem silniki i odjechaliśmy, całkiem z siebie zadowoleni. Misja zakończyła się całkowitym sukcesem, przekraczając wymagania, w sposób, myślę, znaczny. Podobno jakiś tuman twierdził, że nasza misja nie spełnia jakichś tam wymagań. Czasami się zastanawiamy z Sidburrym kto to, bo tchórz się nie przedstawił.

To by było na tyle, w tej chwili znajdujemy się w połowie drogi do centrum Kadaf Industries. Piszę raport, a Sidburry prowadzi Tectora. Jedziemy wolno, więc trochę to jeszcze potrwa.
Uniżenie
Newnard Kerman
Dowódca