Podobno wszystkich dowcipów na świecie jest około stu.
Cała reszta to ich wariacje.
Idzie kondukt żałobny.
Trumna, za trumną facet z psem, a za nim cały tłum żałobników.
Podchodzi jakiś facet.
- Przepraszam, tyle osób, kogo chowają?
- Teściową Kowalskiego.
- A co się jej stało.
- Pies Kowalskiego ją zagryzł.
- Kurcze... Pożyczyłbym tego psa.
- To stań pan na końcu kolejki.
Pewien facet zniechęcony żali się kumplowi.
- Słuchaj, Teściowa my żyć nie daje. Czepia się wszystkiego. Mam ochotę ją zabić.
- Oj głupi. To trzeba z pomysłem. Kup jej samochód, jest tyle wypadków, to może sama się zabije.
- O! Dobry pomysł, spróbuję.
Za miesiąc się spotykają.
- I jak?
- Nic. Teściowa jeździ wzorowo, podoba się jej to nawet. Nawet prędkości nie przekracza.
- A co jej kupiłeś.
- Tico.
- Idiota! Jaguara trzeba było kupić!
Spotykają się po miesiącu.
- I jak?
- W porządku. Już po teściowej.
- Widzisz? Mówiłem.
- Miałeś rację. A najbardziej mi się podobało, jak jej głowę odgryzał.
Anonimowe badania korupcji wśród celników.
Ankieterzy jadą na granicę polsko-czeską.
Pytają anonimowo celnika "Ile czasu musi zbierać, żeby za łapówki kupić sobie BMW?".
- Dwa lata, odpowiada celnik.
Jadą na granicę polsko-niemiecką i to samo pytanie.
- Rok, odpowiada celnik.
Jadą na granicę polsko-białoruską i to samo pytanie.
Celnik długo się zastanawia, liczy, kalkuluje...
- Pięć lat.
Ankieterzy zaskoczeni.
- jak to? Tu największy przemyt, największe łapówki, i aż pięć lat?
- Panowie, nie przesadzajcie. BMW to duża firma.
Jedzie Żyd i Kowalski w jednym przedziale pociągu.
Żyd je sobie śledzie wędzone.
Kowalski tak się przygląda i mówi:
- Przepraszam, za niedyskretne pytanie, ale dlaczego Żydzi tak lubią śledzie?
- A bo są zdrowe i rozum od nich się poprawia. Dlatego najlepsze interesy kręcimy.
- To może i ja spróbuję? Sprzedaj mi pan te śledzie.
- No dobrze... Ale za 100 złotych.
Kowalski się zgodził, kupił śledzie i zjadł.
Po chwili się zamyślił i mówi:
- Ja głupi, dałem 100 zł za pół kilo śledzia, a na stacji bym kupił całe kilo za 20 złotych.
- O! Widzisz pan! Już działa!
Żydzi w Moskwie byli bardzo nielubiani przez Rosjan. Ale nie wiedzieli dlaczego.
W końcu mieli tego dość. Naczelny Rabin zwołał wszystkich Żydów i radzą, czemu ich Rosjanie nie lubią i jak temu zaradzić.
W końcu ktoś wpada na pomysł:
- Może nas nie lubią, bo nie pijemy jak oni?
- A jak Rosjanie piją?
- No, wszyscy przynoszą wódkę, wlewają do beczki i wspólnie z tej beczki piją.
- No to załatwione. od jutra, pijemy jak Rosjanie. Każdy jutro przynosi flachę, wlejemy do beczki i będziemy wspólnie pili.
Ucieszeni wracają do domu.
Icek idzie do barku, wyciąga flachę i chce schować do torby, ale nakryła go żona.
- Icek! Co ty robisz.
- A, bo ustaliliśmy, że będziemy pić jak Rosjanie. Wlejemy razem wódkę do beczki i wspólnie z niej będziemy pili.
- Idiota! I taką dobrą wódkę chcesz tam wlać?! Wlej wodę. Nikt się nie pozna przecież.
Icek się zastanowił i zgodził się. Nalał w butelkę wodę i poszedł na spotkanie.
Na spotkaniu wszyscy wlali flachy do beczki i Rabin uroczyście pierwszy zaczyna pić.
Nabrał całą szklankę wypił, posmakował i mówi.
- Już wiem, czemu nas Rosjanie nie lubią...
Przychodzi facet do lekarza.
- Panie doktorze, kicham straszliwie, co chwilę, wytrzymać nie mogę.
- Ale co ja panu pomogę? Nie ma lekarstwa na kichanie.
- Ratuj pan, błagam!
Lekarz się zastanowił i dał mu szklankę oleju rycynowego.
Facet wypił i wyszedł.
Pielęgniarka się pyta.
- Panie doktorze, ale jak mu to pomoże?
Lekarz woła pielęgniarkę do okna. A tam facet stoi na trawniku i trzyma się za brzuch, nogi skrzyżowane.
- No, niech teraz spróbuje kichnąć...