Długo zastanawiałem się nad odpowiedzią na ten wątek. Dylemat, który rozgrywał się w moim umyśle, był tak zaciekły, że zdenerwowana brzęczeniem mojego mózgu dziewczyna, wyszła do sklepu po bułki. Palce same rwały się do klawiatury, chcąc spisać słowa, które jeszcze nawet nie padły. Przyspieszone bicie mojego serca, zaowocowało gwałtownym rumieńcem na mojej twarzy i dreszczom, które wstrząsały całym moim ciałem. W końcu, ledwie przełykając ślinę i oblizując wargi, napisałem moimi drżącymi ze zdenerwowania palcami: Po jaką nędzę odkopywać posta z wyzwania, które zostało natychmiastowo skrytykowane i na jego podstawie tworzyć wręcz klona owej felernej próby postawienia nas przed "śmieciowym zadaniem"?
Ludzie nigdy nie przestaną mnie zaskakiwać!