Chodziło o to, że koszt i masa osłon niezbędnych dla ochrony załogi, czyniły napęd nieprzydatnym.
Zresztą dziś nawet nie ma za bardzo pomysłu, jak ochronić przyszłych podróżników na Marsa (a to przecież prawie za rogiem), w sposób ekonomiczny, wydajny i bezpieczny. Dane z sond Voyager i innych wykazały, że natężenie promieniowania, poza ochroną magnetosfery planety, jest na tyle duże, że po powrocie bohaterowie cieszyliby się sławą raczej krótko. O ile by dożyli do powrotu.
W latach 50-tych i 60-tych, do testów używano bombowców strategicznych i mimo to, ledwo te potężne maszyny dawały radę to dźwigać. No i dochodzi jeszcze reaktor.