Studnia grawitacyjna jest skierowana do środka CD. Druga ma swoją studnię skierowaną do własnego środka.
Zbliżając się do siebie, dwa obiekty usiłują wessać się nawzajem.
Logiczne, że jeżeli zbliżamy do siebie dwie przeciwstawne siły, mogą się znieść nawzajem.
Mogłoby to wyglądać, tak, że oba HZ zostają przełamane. Materia i energia uwięzione w dziurach, zostają wypchnięte do punktu, gdzie studnie grawitacyjne się wzajemnie znoszą.
Zmniejszenie masy osłabia studnię, ale w punkcie "zero", tworzy się nowa masa, która może najpierw się rozpalic w gwiazdę, a następne znów zapaść w CD, która do końca wyssie dwie wcześniejsze. Szczególnie, że przy utracie masy, CD może przestać być CD.
Powiedzmy, że jest to zdarzenie szybkie. Zbliżają się dwie CD, nagle wyciągają do siebie "mackę", pośrodku której rośnie punkt materii. Po chwili rozpala się gwiazda, następuje zapadnięcie i mamy jedną nową. CD.
Może nie jestem Hawkingiem, ale wydaje mi się to dość logiczne.