Nie do końca się z Tobą zgadzam Madrian. Owszem, rozumiem, że to inne gry, na innych silnikach, mające na celu coś całkiem innego. Ale zupełnie się nie mogę zgodzić z twoim twierdzeniem, że wygląd planet jest nieistotny. KSP jest najbardziej wypasioną na rynku grą o podróżach kosmicznych, tyle, że, no, warto mieć do czego podróżować. Czegoś innego niż pomaranczowawa kulka (Duna). Na podstawie przykładu Muna wiemy, że da się stronę wizualną nieco podkręcić. Bill też potwierdza, że planety z moda z tym tam Sarnusem wyglądają o niebo lepiej. Więc wydaje mi się, że się da. Wydaje mi się też, że po prostu Squad ma to zwyczajnie w pompie. Co do Muna jeszcze. Z osobistego doświadczenia wiem, że wczytywanie powierzchni na Munie, Dunie czy Kerbinie nie ma powoduje wykrywalnego przeciążenia. Załóżmy, że mamy statek 500 części i już nas boli klatkowanie. Powiedzmy, 10fps. Ten statek na orbicie Kerbinu, w przestrzeni międzyplanetarnej, jak i na orbicie Duny cały czas będzie klatkował mniej więcej podobnie. Gdy nim wylądujemy na Munie, to nie zauważymy znaczącego spadku FPS, o ile w ogóle zauważymy jakikolwiek. Więc? Planety w tej chwili w mikroskopijnym jedynie stopniu obciążają kompa. Ja bym był bardzo szczęśliwy, gdybym nawet za cenę znacznie bardziej odczuwalnego spadku FPS mógł się rozejrzeć po pięknie wymodelowanej planecie. Po prostu latałbym mniej skomplikowanymi statkami, albo zaprzyjaźnił się bliżej z ubiozurem. Tu chodzi o tę frajdę, lecimy gdzieś, lądujemy, wysiadamy załogą i naszym oczom ukazuje się fantastycznie wykonany krajobraz... W tej chwili tej frajdy moim zdaniem nie ma w ogóle. Jest frajda że wylądowaliśmy. Wzieliśmy oczywiście łazik. No i? Chce nam się do niego zapakować i zobaczyć, co też jest za tą górą na horyzoncie? Powiem za siebie. Za chiny nie. Przejechałem kiedyś Dunę od równika po biegun i była to najnudniejsza wyprawa jaką kiedykolwiek w jakiejkolwiek grze przedsięwziąłem.